"Rzeczpospolita" napisała, że rząd na wtorkowym posiedzeniu przyjmie program dochodzenia do przyjęcia wspólnej waluty, czyli tzw. plan konwergencji. Miało się w nim znaleźć zapewnienie, że wysoki deficyt finansów publicznych (główna przeszkoda w przyjęciu euro), który na koniec 2009 r. sięgnął 6 proc. PKB, zostanie zmniejszony do wymaganych przez Komisję Europejską 3 proc. PKB najwcześniej w 2013, a najpóźniej w 2014 r. Wówczas moglibyśmy wejść do strefy euro w 2015 roku.
Plan konwergencji spadł z porządku obrad rządu. Powód był dość oczywisty: premier chciał poczekać na deklaracje w sprawie euro do momentu doszlifowania szczegółów planu konsolidacji i rozwoju finansów publicznych.
Plan ma zrewolucjonizować finanse państwa w ciągu najbliższych kilku lat - będzie zawierał liczne zmiany w systemie emerytalnym, KRUS i systemie wydawania publicznych pieniędzy. - Jest prawdopodobne, że premier chciał poczekać z podawaniem kolejnej daty przyjęcia euro do czasu, gdy światło dzienne ujrzy reforma finansów publicznych - podkreśla Paweł Arndt, szef Sejmowej Komisji Finansów Publicznych (PO).
Zgodnie z przepisami unijnymi rząd powinien do końca stycznia wysłać do Brukseli plan konwergencji, gdzie punkt po punkcie wyjaśni, jak chcemy zasypywać wielką dziurę w finansach publicznych, by móc myśleć o zastąpieniu złotego eurowalutą. Już wiadomo, że do końca stycznia się nie wyrobi - resort finansów przyznaje, że poprosił Komisję Europejską o przesunięcie terminu ze względu na ogłoszenie w piątek planu reformy finansów publicznych.
Wcześniej Komisja Europejska zażądała, byśmy obniżyli nasz deficyt finansów do 3 proc. PKB już w 2012 r. Z naszych ustaleń wynika, że rząd wpisał do programu konwergencji ambitny plan, by obniżać deficyt od 2011 r. sukcesywnie o 1 pkt proc. Jak to zrobi? Stosując tzw. kotwicę wydatkową, czyli swoistą zaporę, która ma powstrzymywać bezładne wydawanie pieniędzy z publicznej kasy.
Tak zwana reguła wydatkowa ma polegać na tym, że wydatki w budżecie mogłyby rosnąć jedynie o wysokość inflacji plus 1 proc. rocznie. Ograniczenia wydatkowe zapisane byłyby w specjalnej ustawie. Rządzący liczą, że uda się szybko zbić deficyt finansów publicznych, bo już w tym roku w kasie państwa znajdzie się dodatkowo nieplanowanych wcześniej 20 mld zł.
Wyższy wzrost PKB (większość ekonomistów prognozuje, że będzie to między 1,5 a 2,5 proc. PKB) spowoduje bowiem, że będą wyższe wpływy z podatków.
Dodatkowo rząd liczy na zysk NBP, który niemal w całości musi być wpłacony do kasy państwa. Zdaniem Macieja Bukowskiego, członka zespołu doradców strategicznych premiera i szefa Instytutu Badań Strukturalnych, podanie daty wejścia do strefy euro jest deklaracją polityczną, sygnałem dla rynków i inwestorów, że Polska wciąż jest zdeterminowana, by w szybkim tempie przyjąć wspólną walutę.
Jeżeli Tusk poda w piątek kolejną datę przyjęcia wspólnej waluty, byłaby to już trzecia taka próba.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?