Pani Danuta, mieszkanka Lubelszczyzny (imię zmienione), dwa lata temu, jadąc na rowerze, została potrącona przez pijanego kierowcę. Doznała m.in. złamania miednicy i kości łokciowej. Usunięto jej śledzionę, zdiagnozowano niedowład nerwu twarzowego.
Komisja orzekła niepełnosprawność w stopniu umiarkowanym. Ubezpieczyciel zaproponował 30 tys. zł zadośćuczynienia. - Kwota była nieadekwatna do obrażeń, ale też do trwałych skutków wypadku - podkreśla mecenas Ewa Laskowska, pełnomocniczka pani Danuty.
Skierowała do Sądu Rejonowego w Lublinie pozew o wypłatę kolejnych 40 tys. zł. W czerwcu tego roku sąd wydał nakaz zapłaty, od którego ubezpieczyciel się nie odwołał. Wyrok jest już prawomocny.
- Pierwsza zaproponowana kwota jest tzw. kwotą bezsporną, którą ubezpieczyciel może bez wątpliwości przyznać, zgodnie z zakresem informacji posiadanym na dany moment. Kwota ta nie zamyka jednak możliwości dopłaty dodatkowych roszczeń, jeżeli pojawią się nowe dowody, rachunki, orzeczenia etc. Może się zdarzyć, że np. w procesie postępowania sądowego pojawią się okoliczności (na przykład zeznania świadków, dalsza dokumentacja z procesu leczenia), które potwierdzą, że poszkodowany powinien otrzymać wyższą rekompensatę - tłumaczy Justyna Szafraniec, dyrektor ds. PR w firmie Proama.
Coraz więcej takich spraw trafia do sądów. I coraz więcej poszkodowanych uzyskuje większe pieniądze, niż proponowali im ubezpieczyciele na starcie. W Kurierze opisywaliśmy np. historię 12-latka z Lubelszczyzny, który po wypadku wylądował na wózku inwalidzkim. Firma ubezpieczeniowa wstępnie uznała, że 200 tys. będzie odpowiednią kwotą zadośćuczynienia. Ostatecznie sąd przyznał mu 800 tys. zł.
- Na pewno rośnie świadomość prawna Polaków - ocenia Norbert Murdza, radca prawny z Lublina, specjalizujący się w prawie ubezpieczeniowym.
Jego zdaniem, takich spraw jest jednak wciąż zbyt mało. - Gdyby było inaczej, towarzystwa ubezpieczeniowe doszłyby w końcu do wniosku, że nie opłaca się zaniżać odszkodowań. Niestety, nadal jest to jednak częste zjawisko. W wielu przypadkach jest duże prawdopodobieństwo, że zaproponowana przez towarzystwo kwota to niewielki procent tego, co naprawdę należy się poszkodowanemu. Dlatego warto zawsze głęboko się zastanowić, zanim zawrzemy ugodę z ubezpieczycielem - tłumaczy Murdza.
I zaraz dodaje, że trzeba też uważać, z czyjej pomocy w tej walce się korzysta. - Na rynku pojawiło się w ostatnich latach wiele osób i firm, które przedstawiają się jako specjaliści od pozyskiwania odszkodowań, a nie są nawet prawnikami i mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc. Radzę więc szukać osób rekomendowanych lub co najmniej sprawdzać, czy ich nazwiska są zarejestrowane w izbach radcowskich albo adwokackich - zaznacza Norbert Murdza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?