18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sagi Lubelszczyzny: Andrzej Skrzetuski o zawiłej historii rodziny (ZDJĘCIA)

Marcin Jaszak
Władysław był nauczycielem Henryka Sienkiewicza, Józef sprawował funkcję marszałka Trybunału Koronnego w Lublinie, Wiktor kochał życie i swoją żonę Konstancję z Kamieńskich, Antoni jako powstaniec styczniowy był cięty w głowę podczas bitwy z Kozakami. Obyczajem tej rodziny stały się regularne pobyty jej członków na Zamku Lubelskim w charakterze więźniów. O tradycjach patriotycznych i zawiłej historii rodziny Skrzetuskich opowiada Andrzej Skrzetuski, którego wysłuchał Marcin Jaszak.

Czy mam przyjemność rozmawiać z przedstawicielem rodu właśnie tych Skrzetuskich. Potomków Sienkiewiczowskiego Jana?
Potomkiem Sienkiewiczowskiego Jana, a w rzeczywistości Mikołaja nie jestem. To inna gałąź tej rodziny, ale prawdopodobnie mogę być jego krewnym. Jednak podczas moich poszukiwań genealogicznych znalazłem inną, bardzo ciekawą informację o tym, dlaczego w ogóle Skrzetuski znalazł się na stronach "Trylogii" Henryka Sienkiewicza. Dowiedziałem się wszystkiego za sprawą mojej ciotki, Wandy Smolińskiej z domu Skrzetuskiej, która była kopalnią wiedzy o hi-torii mojej rodziny. Dzięki zdobytym informacjom mogę zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie dziadek ciotki Wandy, mogłoby nie dojść do napisania "Ogniem i mieczem" albo też główny bohater tej części "Trylogii" mógł nie nazywać się Skrzetuski.

To odważne twierdzenie.
Mam ku temu podstawy. Władysław Skrzetuski, dziadek ciotki Wandy, był nauczycielem języka polskiego, łaciny i greki. Najpierw w gimnazjum w Radomiu, potem w Piotrkowie Trybunalskim, a na koniec w Warszawie w Gimnazjum Realnym, które mieściło się w Pałacu Kazimierzowskim, obecnie gmachu Uniwersytetu Warszawskiego. Otóż nauczycielem języka polskiego młodego Sienkiewicza, który przybył do Warszawy w 1858 roku, był właśnie Władysław. Po latach pisarz tak wspominał ten okres "... Chodziłem wówczas do klasy pierwszej i stałem na stancji na Starym Mieście, w pierwszym z brzegu domu za Świętojańską. Przez tę ulicę wiodła najprostsza droga do gimnazjum...". Tą pierwszą stancją było mieszkanie Władysława Skrzetuskiego. A kontakty z rodziną Skrzetuskich, Sienkiewicz utrzymywał przez wiele lat. W okresie pisania "Trylogii", kilkakrotnie przebywał na Ukrainie. Zatrzymywał się wtedy w Nosowie koło Podhajec w majątku Edwarda Skrzetuskiego, stryjecznego brata Władysława.

Zapewne tam słyszał rodzinne opowieści Skrzetuskich?
Możliwe, że opowiedziano mu o naszym przodku, który przekradł się z oblężonego Zbaraża, a także o Skrzetuskim, który brał udział w insurekcji kościuszkowskiej i posłował do Turcji. Był nim Michał Skrzetuski, sekretarz poselstwa do Turcji w ramach legacji Piotra Potockiego. Wiązało się to z planami wciągnięcia Turcji do wojny przeciw Rosji.

Znamy już historię Sienkiewiczowskiego bohatera. Przejdźmy do historii Pana rodziny i jej związków z Lubelszczyzną.
Gniazdem rodziny Skrzetuskich była miejscowość Skrzetusz koło Poznania. Pierwsze wzmianki o samym Skrzetuszu i jego mieszkańcach pojawiły się w 1405 roku. Szybko zwiększająca się liczba mieszkańców spowodowała, że część z nich zaczęła szukać nowego miejsca osiedlenia się. Doskonałym miejscem do tego okazała się wschodnia część Rzeczypospolitej. Tu można było łatwiej wydzierżawić lub zakupić majątki. Prawdopodobnie pierwszym Skrzetuskim, jaki pojawił się na Lubelszczyźnie, był Ulisses. Na początku XVII wieku zakupił część Dołhobyczowa w powiecie bełzkim i ożenił się z Zofią Rogalanką. Skrzetuscy mieszkali tam do połowy XVIII wieku. Warto dodać, że Mikołaj Skrzetuski, czyli Sienkiewiczowski Jan, podczas służby wojskowej wielokrotnie zatrzymywał się u swoich krewnych.

Tak zaczęła się lubelska historia Pana rodziny. Kogo wspomnimy jako następnego?
Nie można pominąć tu Józefa Skrzetuskiego. Po studiach prawniczych w Uniwersytecie Jagiellońskim związał się z "Familią", czyli stronnictwem Czartoryskich. Prowadził sprawy księcia Augusta Czartoryskiego. Piastował kolejno urzędy podstolego bracławskiego, podczaszego przemyskiego, podwojewodziego lwowskiego i starosty mogilnickiego. Najważniejszym jednak okresem w jego działalności publicznej było sprawowanie w latach 1746 - 1747 funkcji marszałka Trybunału Koronnego w Lublinie. W tym czasie doprowadził do rozsądzenia spraw zalegających przez kilka lat. Józef był też współzałożycielem Bractwa św. Iwona przy kościele pod wezwaniem św. Pawła Apostoła, czyli oo. Bernardynów. Dodam jeszcze, że wspomniany Michał, to właśnie syn Józefa.
Każda postać z Pana drzewa genealogicznego niesie za sobą ciekawą historię. To materiał na całą książkę.

Spróbujmy usystematyzować Pana linię.
Józef miał czterech synów. Michała, Tadeusza, Andrzeja i Józefa. Michała poznaliśmy. O Andrzeju mogę powiedzieć ciekawostkę. Swatał go sam król Stanisław August Poniatowski. Nie mam informacji, czy skorzystał z tej propozycji. Tadeusz, mój przodek w linii prostej, pełnił urząd cześnika kołomyjskiego. Jego żoną była Brygida, hrabina Skarbek. Posiadali oni miasteczko Michalcze i wieś Kolanki w powiecie kołymskim. Tu na świat przyszedł Wiktor Gabriel. Bardzo barwna postać. Podobno przetracił spory majątek.

Czyli pierwszy hulaka w Pana rodzie?
Potrafił po prostu wydawać pieniądze. Prawdopodobnie pogrywał w karty. Jedni zbierali majątki a inni trwonili. Kochał życie i swoją żonę Konstancję z Kamieńskich, dla której potrafił zimą sprowadzać kwiaty z samej Italii. Wiąże się z nim wiele opowieści rodzinnych. Jedna z nich mówi, że podczas odpustu w Krasnobrodzie, konie ciągnące wóz Wiktora spłoszyły się i poniosły. Obok straganów znajdowała się kuchnia dla ubogich. Jeden z przerażonych żebraków ze strachu wskoczył do olbrzymiego kotła z zupą. Biedak nie przeżył, a Wiktor musiał wypłacić odszkodowanie jego rodzinie.

A jego związki z Lubelszczyzną?
Tu dzierżawił kilka majątków. Między innymi Hutki koło Krasnobrodu. Ale to nie koniec jego historii. Po śmierci żony całkowicie się załamał i wrócił na Ukrainę. Pełnił tam funkcję zarządcy majątku u swoich krewnych Skarbków. Tu jest jeszcze pewna zagadka, bo nikt do końca nie wie, dlaczego to zrobił, ale w czasie rewolucji w 1848 roku sformował oddział liczący sto koni z ludźmi i pojechał na Węgry. Tam po upadku rewolucji wpadł w ręce Rosjan. Został osądzony i zamknięty na Zamku w Lublinie. Po tym zdarzeniu Skarbkowie wyparli się go i wydziedziczyli, cofając tym samym zapisy dla jego dzieci.

Dzieci znalazły się w trudnej sytuacji.
Wsparcia w wychowaniu i kształceniu udzielił im Adam Kamieński, brat zmarłej Konstancji, który był radcą Rządu Gubernialnego w Lublinie. A te dzieci to Józef, Władysław, ten który uczył Henryka Sienkiewicza, Jan i Kazimierz. Moim pradziadkiem był najstarszy Józef, ale wspomnę na początek o Kazimierzu. Został studentem prawa w Uniwersytecie Warszawskim. Planując przyszłą karierę zawodową, czynił starania o uzyskanie dowodu potwierdzającego pochodzenie szlacheckie. To było mu potrzebne do pełnienia wyższych stanowisk państwowych. Taką legitymację otrzymał w 1855 roku. Później, jako sędzia pełnił szereg funkcji w rządowej Komisji Sprawiedliwości.

Wróćmy do Józefa.
Najstarszy syn Wiktora. Był ulubieńcem swojej babki Brygidy, która straszliwie go rozpuściła. W efekcie miał podobny charakter do swojego ojca. Jego żoną była Teresa Hebda. Po ślubie zamieszkali we wsi Góry Wielkie na Kielecczyźnie. Tam w 1844 roku przyszedł na świat Antoni, przyszły powstaniec styczniowy. Wkrótce przenieśli się do Szczebrzeszyna. Mieszkał tam też jego brat Jan z żoną Eufrozyną Przybyszewską, który był nauczycielem w Szkołach imienia Zamoyskich. Po zamknięciu szkół, jako jednej z represji po powstaniu styczniowym, przenosi się do Guberni Radomskiej, a następnie do Nowoaleksandryjska, dzisiejszych Puławy. Tam był kustoszem w bibliotece Czartoryskich.

Józef miał podobny charakter do ojca?

Też prawdopodobnie potrafił zrobić "dobry" użytek z resztek majątku rodzinnego. Po przeniesieniu się do Szczebrzeszyna pracował jako pisarz notarialny, a następnie na różnych posadach w ordynacji zamojskiej. Ostatnią jego posadą była funkcja strażnika leśnego w Kosobudach. Mój syn kontynuuje te lepsze tradycje. Tomasz, czyli praprawnuk Józefa, 130 lat później był członkiem Akademickiego Klubu Jeździeckiego oraz Roztoczańskiej Konnej Straży Ochrony Przyrody imienia 25 Pułku Ułanów Wielkopolskich, która ma swoją siedzibę koło Kosobud.

Przy Pana rodzinie trudno nie odbiegać od tematu. Wracajmy zatem do synów Józefa.

Najstarszy Antoni całe swoje życie zawodowe związał z administracją lasów ordynacji zamojskiej. Ostatnim miejscem jego pracy był właśnie Wilkołaz. Jesienią 1863 roku, mając 19 lat, przystąpił do powstania styczniowego. Według wspomnień jego bratanicy, Klary Skrzetuskiej, został ciężko ranny w bitwie z Kozakami. Część jej pisemnej relacji brzmi: "... Był cięty szablą w głowę, utracił część palców prawej dłoni i odniósł wiele ran ciętych. Po bitwie Kozacy zwykli dobijać rannych. Stryj przeżył, bo Kozakom wydawało się, że nie żyje. Pamiętam, jak stryj w rozmowie z rodzicami powiedział: "Tam, gdzie wasze pole, tam Kozacy siekli mnie...". Podobną relację znalazłem w internecie na stronie poświęconej ziemi wilkołaskiej, którą napisał Bonifacy Pizoń na podstawie pamiętników swego ojca Wojciecha. Tam przeczytałem następujący tekst: "... W czasie powstania styczniowego działały dwie organizacje powstańców. Biali, których przywódcą był Skrzetuski, były leśniczy, który to… został strasznie pocięty przez Kozaków, gdzie dziś przy szosie Lublin - Kraśnik stoi stary, dębowy krzyż w miejscu tego zdarzenia....". W 1922 roku Józef Piłsudski odznaczył weterana orderem Virtuti Militari. Antoni zmarł w 1926 roku i został pochowany na cmentarzu wojskowym w Lublinie.

Bratem Antoniego, a Pana dziadkiem był Tomasz.

Tu kolejna ciekawostka. Od początku życia miał pecha. Urodził się w 1856 roku jako jeden z bliźniaków. Jego bratem był Jan. Tomasz przyszedł na świat kilkanaście minut później. Jako najmłodszy w rodzinie został powołany do służby w wojsku carskim. Niestety, jego ojca nie było stać na wykupienie syna ze służby. Był 15 lat naZakaukaziu. Po tych latach zamieszkał w Lipsku koło Zamościa. Tam otrzymał posadę w służbie leśnej ordynacji zamojskiej. Tomasz miał trzech synów: Edwarda, Zdzisława i Pawła.

W ten sposób doszliśmy do Pana ojca - Pawła Skrzetuskiego. Podejrzewam, że zaraz usłyszę o kolejnym żołnierzu albo partyzancie.

Nie do końca, ale też został zamknięty na Zamku Lubelskim. Mój ojciec już jako młody chłopak, jak sam opowiadał, wolał chodzić ze strzelbą niż do szkoły. Uczył się w gimnazjum w Hrubieszowie i już wtedy pasjonowało go lotnictwo. Przez tę pasję o mało nie spalił Hrubieszowa. Kleił z bibułki balony na ciepłe powietrze i puszczał je na peryferiach miasta. Pod takim balonem zamontowana była zazwyczaj płonąca szmatka. Jeden z balonów poleciał nad Hrubieszów i wylądował na domu ze strzechą. Na szczęście dach się nie zapalił. Choć ojciec śmiał się później, że szkoda, bo gdyby spłonął drewniany Hrubieszów, to odbudowaliby murowany.

Kontynuował później swoją pasję?
Tak. W 1932 roku zdał maturę i dostał się na Wydział Mechaniczny politechniki we Lwowie. Studiował na kierunku budowa płatowców. Już w czasie studiów odwiedzał swoją kuzynkę Marię Kaczorowską. Maria była córką Juliana Kaczorowskiego i Kazimiery ze Skrzetuskich oraz wnuczką Stanisława Skrzetuskiego. Efektem tej znajomości było małżeństwo moich rodziców.

Przecież to krewni.
Z tego względu była konieczna dyspensa kościelna. Pobrali się w Zamościu we wrześniu 1940 roku. Dzięki temu zostałem potomkiem Skrzetuskich i Kaczorowskich. Ale historia Kaczorowskich to inny temat.

A historia z pobytem na Zamku?
Najpierw jeszcze studia. We wrześniu1939 roku ojciec zdał egzamin dyplomowy już w schronie przeciwlotniczym i udał się w podróż do domu. Dotarł pieszo ze Lwowa do Zamościa. Potem dostał się do pracy w Cukrowni Wożuczyn. Był tam najpierw stróżem, konwojentem a na koniec kierownikiem produkcji. W 1943 roku zaczęło interesować się nim gestapo. Wtedy to sprzyjający Polakom niemiecki dyrektor cukrowni ostrzegł ojca i dał mu list polecający do pracy w Cukrowni Garbów. Pewnie ten fakt spowodował, że w 1945 roku, po tak zwanym wyzwoleniu, został oskarżony o współpracę z hitlerowcami. W czasie przesłuchiwań przetrzymywany był w piwnicach zajmowanego przez UB budynku na rogu Okopowej i Szopena. Następne pół roku przesiedział w areszcie na Zamku.

To już Wasza rodzinna tradycja, ten Zamek. Sto lat wcześniej siedział tam jego pradziadek Wiktor. Jak skończyła się historia Pana ojca?
Stał się cud. W czasie rozprawy wszyscy świadkowie zeznali, że podczas śledztwa zmuszano ich do składania fałszywych zeznań. A ponieważ ojciec podczas okupacji był nauczycielem tajnych kompletów, uniewinniający go wyrok brzmiał jak laurka. Całą swoją powojenną aktywność zawodową ojciec związał z przemysłem cukrowniczym. Do swojego ukochanego lotnictwa już, niestety, nie wrócił. Warto dodać, że był także nauczycielem w Państwowej Szkole Budownictwa w Lublinie i jednym ze współorganizatorów Wieczorowej Szkoły Inżynierskiej.
Tak doszliśmy do Andrzeja. Pan też był często zatrzymywany podczas stanu wojennego.

Mogę powiedzieć, że działo się to dość regularnie. W latach osiemdziesiątych zaangażowałem się w Solidarność. W stanie wojennym przed każdym świętem narodowym lub rocznicą powstania Solidarności byłem zabierany do "przechowalni". Jak mi tłumaczono, dla mojego bezpieczeństwa. Próbowali mnie werbować do współpracy, ale nie udało im się. Zawsze bardzo starałem się nie pohańbić mojego nazwiska. Wszyscy przodkowie zachowywali się przyzwoicie. Może trwonili majątki, ale Polski nigdy nie zdradzili. Ale chciałbym jeszcze cofnąć się w czasie i wspomnieć krótko Mieczysława.

Któż to taki?
Jedna z najbarwniejszych postaci w naszej rodzinie. Najpierw wytłumaczę jego genealogię. Jednym z synów Eufrozyny Przybyszewskiej i Jana Skrzetuskiego, był Władysław. Ten po zawarciu związku małżeńskiego z Michaliną Janikowską zamieszkał w Lublinie przy ulicy Bernardyńskiej. Małżonkowie mieli dwóch synów - Mieczysława i Jana. Mieczysław urodził się w 1887 roku. W 1905 roku był członkiem szkolnego komitetu strajkowego. Został za to usunięty ze szkoły i uwięziony na Zamku Lubelskim. Organizował kółka młodych socjalistów w Lublinie, a następnie brał udział w akcji rewolucyjnej w Warszawie. W 1906 roku wyjechał do Hamburga i tam ukończył z odznaczeniem akademię handlową. Rozpoczął pracę w polskiej firmie zbożowej w Gdańsku. Po dwóch miesiącach został wydalony z Prus i wyjechał do Francji. Tam studiował w Wolnej Szkole Nauk Politycznych. Po powrocie do kraju pracował w Banku Przemysłowym, został członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej, a w 1915 roku wstąpił do I Pułku Ułanów Legionowych, wchodzącego w skład I Brygady Legionów, dowodzonego przez Władysława Belinę-Prażmowskiego. We wspomnieniach rodzinnych przewija się pewne zdarzenie. Około 1925 roku Mieczysław odwiedził swoich krewnych w Trawnikach. Mieszkał tam Kazimierz Skrzetuski, syn Antoniego, weterana powstania styczniowego. Kazimierz był kierownikiem w tamtejszej cukrowni. Mieczysław, znany z socjalistycznych poglądów, zaczął buntować pracowników i namawiać do strajku. Rozwścieczony Kazimierz natychmiast kazał mu wyjechać. Znacznie tragiczniejsze były losy brata Mieczysława - Jana. Był on w okresie międzywojennym pracownikiem jednego z lubelskich banków. Aresztowany na początku wojny w 1939 roku, przetrzymywany był najpierw w Zamku Lubelskim, a następnie trafił do obozu zagłady w Oświęcimiu i w listopadzie 1941 roku został tam zamordowany.

Imponujące życiorysy i cała historia. Proszę powiedzieć, jak wpływa na życie taki "bagaż" przekazany przez przodków?
Na pewno, kiedy odnajdywałem kolejne ważne dokumenty, ogarniała mnie ekscytacja. Jak już wspominałem, to obligowało do tego, aby być przyzwoitym i uczciwym człowiekiem. A już po ustaleniach związku z Ojcem Świętym, wzmogło to całą sytuację.

Związki z Ojcem Świętym?
To przez rodzinę Kaczorowskich. Krótko mówiąc, mój dziadek Julian Kaczorowski był bratem stryjecznym Emilii Kaczorowskiej, czyli matki naszego papieża. Ale jak wspominałem, Kaczorowscy to temat na oddzielną historię.


Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski