18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sagi Lubelszczyzny: Historia rodziny Jankowskich (ZDJĘCIA)

Marcin Jaszak
W 1911 roku Maria i Paweł Jankowscy z dziećmi osiedlają się w Lublinie. Obydwoje są zaangażowani w pracę społeczną i niepodległościową. Ich syn Bartosz, wychowany w tej atmosferze, natychmiast zapisuje się do harcerstwa. Po kilku latach trafia do Szwadronu Przybocznego Józefa Piłsudskiego. O losach rodziny Jankowskich i marzeniach lubelskich harcerzy opowiada Grzegorz Sztal z lubelskiego oddziału Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy. Wysłuchał Marcin Jaszak

"Zwroty już umieją, tylko nie uczęszczają na zbiórki. Radomskiemu pomimo pozwolenia piśmiennego, matka każe się wypisać..."To fragmenty zapisków z książki zbiórek harcerskich, którą prowadził Bartosz Jankowski. Główny bohater naszej wystawy. Przygotowaliśmy ją dla upamiętnienia rocznicy odzyskania niepodległości. Staraliśmy się ukazać losy uczniów Szkoły Handlowej przy ulicy Bernardyńskiej w Lublinie. Ich środowisko szkolne, harcerskie i udział w wojnie polsko-bolszewic-kiej. Nasz bohater i kilku jego kolegów ginie...

Wróćmy najpierw do harcerstwa.
Bartosz zapisał się do tej organizacji w marcu 1911 roku. Zaraz po tym, kiedy wraz z rodzicami i siostrami zamieszkał w Lublinie po powrocie z zsyłki.

Może jednak zacznijmy od Państwa Jankowskich.
Paweł Jankowski i Maria Jankowska z domu Goreywa, z pochodzenia Rosjanka z Krymu, później całym sercem Polka. Poznali się na studiach medycznych w Zurychu. Tam w 1901 roku rodzi się Bartosz. Obydwoje byli mocno zaangażowani w ruch socjalistyczny, należeli do PPS-u. Wartościami socjalistycznymi zarazili się już na studiach medycznych.

Zaznaczmy, dla porządku, o jaki socjalizm chodzi.
Tak. Tak. Nie można tego mylić z tym zepsutym pojęciem dotyczącym późniejszego okresu. Należy wytłumaczyć, że socjaliści byli to zazwyczaj ludzie zamożni, wykształceni i świadomi tego, że bez wykształconego społeczeństwa nie będzie mogła odrodzić się niepodległa Polska. Ich działania polegały właśnie na pracy wśród ubogich. Jankowscy na początku mieszkali w Warszawie. Tam prawdopodobnie poznali Józefa Piłsudskiego, z którym w późniejszym okresie się przyjaźnili. Do dziś zachowała się ich korespondencja z nim. W Warszawie uczestniczyli w przygotowaniach do zamachu na generała, gubernatora Gieorgija Skałona. Za to zostali skazani na zsyłkę. Matka z Bartoszem zamieszkała w okolicach Kijowa, a Paweł prawdopodobnie wyjechał w okolice Krakowa i Zakopanego.

No, ale przecież zostali skazani na zesłanie.
Nam zesłanie kojarzy się głównie z wywózką w głąb Rosji. Ale zesłaniem było również zamieszkanie poza Królestwem Polskim. Taką właśnie karę dostali Jankowscy. Później otrzymali prawo osiedlenia się w Królestwie z wyjątkiem Warszawy, co miało na celu odseparowanie ich od środowiska socjalistycznego. Wybrali Lublin i zamieszkali przy ulicy Narutowicza pod numerem czternastym. Wówczas była to ulica Namiestnikowska. Tu nadal udzielali się społecznie. Maria organizowała między innymi ochronkę dla dzieci i dom dziecka na Bronowicach. Paweł fundował wspólnie z Ireną Kosmowską Szkołę Rolniczą dla wiejskich dziewcząt w Krasieninie, robił później zbiórki pieniędzy na funkcjonowanie tej szkoły. Był współtwórcą pierwszego Uniwersytetu Ludowego w Lublinie oraz Lubelskiej Spółdzielni Spożywczej. Prawdopodobnie też był redaktorem "Kuriera" w latach 1912-1913, dziennika, który skupiał ówczesną lewicę. W 1917 został członkiem Tymczasowej Rady Stanu w Warszawie, gdzie pracował w Komisji Wojskowej i Komisji Zdrowia. Doktorostwo Jankowscy organizowali też szpital legionowy i akcję humanitarną na rzecz ofiar wojny. W ich domu przebywali rekonwalescenci legionowi, od wysokich szarżą oficerów do prostych legionistów. W okresie Legionów, Piłsudski bywał w Lublinie i często mieszkał u nich. Do dziś zachowała się kanapa, na której spał. Kiedy zbierałem materiały do wystawy, miałem przyjemność na niej siedzieć w domu pana Jana Magierskiego. Właśnie w takiej atmosferze wychowywał się Bartosz. W jednym z listów do ojca pisze: "...Tato, czy warto kupić karabin?... Bo mama się już zgodziła..." Podaje cenę i model. List bodajże z szesnastego roku.

Kupił?!
Nie, bo ojciec się nie zgodził.

Ten karabin to marzenie każdego chłopca w tamtym okresie. Widzę, że przygotowania militarne Bartosz czynił już od najmłodszych lat.
A tak. Mamy na wystawie zdjęcie ze strzelbą, zrobione jeszcze w Zurychu, kiedy Bartosz miał dwa lata. Marzeniem każdego młodego człowieka było zostać żołnierzem, a zwłaszcza kawalerzystą. To cieszyło się wielką estymą. Zresztą jako harcerz, wspólnie z kolegami zbierał wszelkie możliwe części ekwipunku żołnierskiego. Mundur harcerski był trudny do zdobycia, kupowali więc manierki, pasy i wszelkie elementy wyposażenia wojska. Tu na zdjęciu, gdzie harcerze są na podwórku Szkoły Handlowej z widokiem na ulicę Królewską, widzimy Bartosza w kożuszku kawalerii austriackiej. Był bardzo dumny, że go kupił.

Kolejne zdjęcia przedstawiają zbiórkę w lesie świdnickim oraz manewry lubelskiego hufca. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że harcerstwo w tamtym okresie opierało się na zasadach wojskowych. Przez to młodzi ludzie byli bardzo dobrym materiałem jako ochotnicy do wojska. Przeszkoleni w zakresie musztry, zachowania w szyku, karności i dyscypliny. Tu mamy odezwę do harcerzy z osiemnastego roku, powtórzoną rok później, która wzywała do pomocy dla wojska. Nie chodziło już o samą walkę na froncie, ale stworzenie zaplecza wojskowego. Gońcy, zaopatrzenie i tym podobne. Do tego świetnie nadawali się harcerze. Z Lubelskiej Chorągwi Męskiej, liczącej około 1200 harcerzy, na wezwanie odpowiedziało blisko 500. Bartosz zgłasza się wtedy wspólnie z kolegami na ochotnika do wojska. Zostaje jednak zwolniony jako nieletni. Żołnierzem jednak zostaje jego kolega Kazimierz Baudouin de Courtenay, drużynowy III Lubelskiej Drużyny Harcerskiej. Ginie w bitwie pod Skniłowem niedaleko Lwowa. Został pochowany na cmentarzu przy ulicy Białej w Lublinie. Na jego nagrobku jest błąd. Napisana jest tylko druga część nazwiska, w której zamiast litery "u" są dwa "l". Warto byłoby to poprawić. Z kolei Bartosz ostatecznie jesienią 1919 roku, po ponownym zgłoszeniu się, trafia do Szwadronu Przybocznego Naczelnego Wodza.

Odłóżmy na chwilę wysłanie Bartosza na front i wróćmy do Jankowskich. Zdjęcie dwóch dziewcząt na jakimś podwórzu?
To siostry Bartosza - Danuta i Joanna. Danuta wyszła za Stanisława Magierskiego. Znana harcmistrzyni. Podczas II wojny światowej pełniła funkcję zastępczyni Wojskowej Służby Kobiet przy Komendzie Okręgu Armii Krajowej, była też ostatnią komendantką konspiracyjnej Chorągwi Harcerstwa Żeńskiego w Lublinie. Natomiast Joanna, po mężu Szydłowska, również harcerka, w okresie okupacji niemieckiej trafiła do obozu w Ravensbrück. Tam znalazła się w grupie więźniów, na których przeprowadzano do-świadczenia "medyczne". Po wojnie mieszkała w Lublinie.

Wracamy na front.
Na początek jeszcze nie na front. Jak wspominałem, Bartosz trafia do Szwadronu Przybocznego. Była to z założenia jednostka reprezentacyjna Naczelnego Wodza. Na froncie znajdowała się wtedy, kiedy Piłsudski wizytował swoje oddziały. Normalnie stacjonowali w Warszawie przy Belwederze.

Ale przynajmniej młody Jankowski spełnił swoje marzenia o mundurze.
I to jakim! Uzbrojeni w broń niemiecką, szable polskie wzór 17, kurtki ułanki koloru szarego, biało-amarantowe proporczyki, czapki typu angielskiego z amarantowym otokiem, do tego biały pas. Wyjątkowo spektakularny mundur. Cały szwadron liczył 143 żołnierzy. W końcu jednak i oni trafili na pole bitwy. Pod koniec kwietnia dwudziestego roku szwadron wyrusza na front, ponieważ Piłsudski wizytuje dowództwo frontu ukraińskiego stacjonujące w Żytomierzu. Na początku czerwca następuje przełamanie frontu przez Armię Czerwoną Budionnego. Potężne uderzenie robi wyrwę w naszej linii. Prawdopodobnie szwadron zostaje skierowany do załatania tego ubytku. Jest to praktycznie jedyny raz, kiedy jednostka brała udział w walce. Siódmego czerwca, podczas potyczki pod Pawołoczką ginie Bartosz Jankowski oraz sześciu jego kolegów. W zachowanych dokumentach mamy nekrolog Bartosza, zaświadczenie o zgonie, wy-dane przez proboszcza Garnizonu Lubelskiego oraz bardzo ciekawą rzecz. Proszę spojrzeć.

"...dla uczczenia świętej pamięci Bartosza Jankowskiego, poległego w obronie ojczyzny, pracownicy Wydziału Sanitarnego Magistratu, składają 340 marek na gwiazdkę dla żołnierza w polu z wyrazami współczucia dla osieroconej matki". O co chodzi?
To ogłoszenie zamieszczane było w prasie. Wówczas był taki zwyczaj, że zamiast kwiatów na trumnę, ludzie przekazywali datki na cele związane z wojskiem lub cele dobroczynne. Bardzo mądre i praktyczne. Kwiaty usychały, natomiast pieniądze były wtedy potrzebne. Mamy też ogłoszenie o przekazaniu pieniędzy na wmurowanie tablicy upamiętniającej poległych uczniów, która znajduje się na ścianie szkoły Vetterów.

Dla uczczenia pamięci są też te krzyże?
Tak. Bartosz został pośmiertnie odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari V klasy oraz Krzyżem Niepodległości. Są tu również listy z frontu. Ostatni z 5 maja dwudziestego roku. Jest też list matki Bartosza, który pisała już po jego śmierci, nie wiedząc o tym, że zginął. "...Kochany, drogi Syneczku, umieram wprost z niepokoju z powodu braku wiadomości od Ciebie...". Modlitewnik, który dostał od kapelana przybocznego Naczelnego Wodza oraz książeczkę "Piosenki Żołnierskie" autorstwa Kornela Makuszyńskiego. Co ciekawe, książka opatrzona jest pieczęcią biblioteki szwadronu.

A to jest portret Bartosza?
Tak. Autorem portretu jestjego ojciec. Paweł Jankowski to ciekawa i wszechstronna postać. Był lekarzem, rysował, malował i rzeźbił. Grał na skrzypcach, komponował i pisał wiersze. Znajdował na to wszystko czas mimo wspomnianych wcześniej, pełnionych przez niego funkcji. A my teraz wciąż gonimy za czasem i narze-kamy na jego brak. Zastanawiał się pan, co nam go dziś zabiera?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski