18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Sagi Lubelszczyzny": Życie to nie tylko robota, chłopku! Ale i zabawa i miłość...

Marcin Jaszak
Petrykozy. Rok 1996. Jubileusz 50-lecia pracy artystycznej Wojciecha Siemiona (w środku). Po lewej stronie stoi Stanisław, po prawej Ignacy Zenon.
Petrykozy. Rok 1996. Jubileusz 50-lecia pracy artystycznej Wojciecha Siemiona (w środku). Po lewej stronie stoi Stanisław, po prawej Ignacy Zenon. Archiwum Moniki Siemion-Dudek
Najbardziej znany z tej rodziny to Wojciech Siemion. Ale powinniśmy poznać jeszcze sześciu jego braci, ojca Mikołaja, pradziadka Jakuba i dziadka Antoniego.

Po sobotniej saunie i kolacji przyszła do jego pokoiku. Mikołaj już leżał w łóżku, ona zaś bez żadnych wstępów rozebrała się i nago położyła przy nim.

- Jesteś mężczyzną? - spytała po prostu.

A w nim nagle zagotowała się krew, toteż odpowiedział bez namysłu: - Zaraz się o tym przekonasz! - i ogarnął ją ramionami.
Łagodnym, bardzo kobiecym ruchem podsunęła się pod niego, a jej ciało napięło się w oczekiwaniu męskiego sztychu w łono. Nie zawiódł jej i wdarł się w ciało dziewczyny zdecydowany i zwycięski. Przyjęła to z zadowoleniem i widoczną znajomością rzeczy. Po chwili zaczęła hamować jego zapędy, dążąc do zgrania swych doznań z jego doznaniami. Gorącym szeptem objaśniła go o tym po angielsku. Zrozumiał, a jeszcze bardziej wyczuł jej intencje i dostroił się do niej, chociaż nie przyszło mu to bez trudności. Powtórzyli tę sztukę jeszcze dwa razy, a potem odeszła tak samo jak się zjawiła...

Wybór właśnie tego fragmentu z książki "Cztery pokolenia" Leszka Siemiona jest zupełnie przypadkowy. W kolejną rocznicę powstania styczniowego, zapewne bardziej adekwatnie byłoby przytoczyć fragment opowieści Jakuba, dziadka Mikołaja: "... na cmentarzu w Chodlu zebrało się blisko stu chłopa, prawie wszyscy bez broni. Razem doszli do dworu w Kraczewicach, gdzie przebywali przez cały dzień. Przed wymarszem z Kraczewic dołączyło jeszcze kilkunastu sprzysiężonych, między którymi znaleźli się z bronią myśliwską, albo ze starymi pistoletami. Z takim rynsztunkiem następnej nocy dotarli do Kazimierza, gdzie zastali ciżbę ludu. Tutaj było więcej uzbrojonych w różne strzelby, a pierwszy raz zobaczył kosynierów z kosami na sztorc osadzonymi na drągach. Rej wodzili studenci z puławskiego instytutu rolniczego, którzy jak jeden poszli do powstania...".

Warto na początku wspomnieć jeszcze Antoniego Siemiona, ojca Mikołaja, który wspólnie z Jakubem brał udział w powstaniu, walcząc w oddziale leśniczego Wagnera. W bitwie pod Kraczewicami dostali się do niewoli. Jakub został powieszony, a Antoni zdołał się uratować i osiedlił się we wsi Ratoszyn w parafii chodelskiej. Tam 28 sierpnia 1891 roku przyszedł na świat Mikołaj. Czyżby, zapominając o tradycjach niepodległościowych swoich przodków, stał się utracjuszem i hulaką? Nic bardziej mylnego.
Aby to wytłumaczyć, trzeba przeskoczyć w czasie do lat trzydziestych ubiegłego wieku, kiedy to w Krzczonowie Mikołaj siadał ze swoją rodziną do obiadu przy ogromnym stole, a każdy z jego synów kładł przed sobą książkę.

"...U nas w domu wszyscyśmy czytali przy obiedzie - wspomina Ignacy Zenon Siemion. - Był ogromny stół, siadaliśmy dookoła, każdy miał przed oczami swoją książkę i każdy czytał z ojcem na czele. - U nas do stołu musieli zasiąść wszyscy domownicy: ojciec, matka, dziadkowie ze strony matki i siedmiu synów. W domu najważniejsza była kuchnia i wszystko się w niej odbywało. W kuchni się po prostu żyło - mówi Wojciech Siemion. - Nie co innego jak książka była w naszym domu metodą wychowawczą - stwierdza Leszek." - czytamy w książce Jadwigi Dąbrowskiej pod tytułem "Mikołaj Siemion, legionista, nauczyciel, więzień Auschwitz".

Na czytaniu się jednak nie kończyło. Bracia Siemionowie za sprawą ojca Mikołaja, już od najmłodszych lat pisali sami. Opowieści wojenne, fantastyka i zapewne inne gatunki, opatrzone własnoręcznymi ilustracjami. Pojawiały się na półkach biblioteki Siemionów obok "Ogniem i mieczem" czy "Potopu". "...Mikołaj chętnie patronował swoistemu hobby chłopców, którzy domowym sposobem wydawali napisane i ilustrowane przez siebie "dzieła". Podsuwał pomysły, dyskutował o jakości kolejnych publikacji. Domowa "Oficyna wydawnicza" działała aktywnie i regularnie od drugiej połowy lat trzydziestych do pierwszych lat okupacji..." - pisze Jadwiga Dąbrowska.

Zasiądźmy jeszcze raz do stołu z Siemionami. Mikołaj dyskutuje z chłopcami i nie są to historie o złym wilku czy sierotce Marysi. Opowiada im o dziejach rodziny i aktualnych wydarzeniach politycznych i historii.

"...Tymczasem gazety doniosły o zabiciu austriackiego arcyksięcia, a tym samym wojna jest nieunikniona. Lecz był człowiek, co wojnę przewidział. Przygotował do niej Polaków, bo chciał, by wśród wojny zaborców powstała. Tymczasem wrogie armie już ku sobie maszerowały..." - to fragment dziecięcej książki "Kronika militarysty".

Kilkadziesiąt lat później, w 2010 roku, Monika Siemion-Dudek, córka Leszka, wydaje już po jego śmierci, książkę "Cztery pokolenia".

"...To przede wszystkim historia Polski. Powstawanie Polski niepodległej. Historia ukazana w formie zbeletryzowanej poprzez relację i opis życia rodziny, której członkowie w każdym pokoleniu zdecydowali się aktywnie uczestniczyć w zmienianiu świata na lepszy dla dzieci i wnuków. Brali udział w powstaniach, wojnach czy ruchach rewolucyjnych i nie użalali się na świat czy los, kiedy ponosili ciężkie skutki swoich decyzji..." - pisze Monika Siemion-Dudek w zakończeniu książki swojego ojca.

Ale jak zobaczyliśmy na początku, w życiu Siemionów przeplata się zarówno polityka, walka, jak i zwykła codzienność i ludzkie potrzeby. "...Starszemu synowi Antoni przypomina - życie to nie tylko robota, chłopku, ale i zabawa i miłość, a także samo polityka. A ty poza robotą jakbyś nicegój nie widzioł... A w innym miejscu jego syn Mikołaj swemu synowi mówi: - Człowiek musi chcieć czegoś więcej niż żeby się urządzić w życiu..." - pisze wnuczka Mikołaja.
- Proszę zwrócić uwagę, jak ojciec opisywał sceny damsko-męskie. Z dużym wyczuciem i szacunkiem, a zarazem z siłą i świadomością swojej męskości. Bo wszyscy Siemionowie byli prawdziwymi mężczyznami, którzy walczyli, realizowali swoje marzenia i ideały i zwyczajnie kochali - podkreśla wnuczka Mikołaja.

Czas na historię i daty. Wszyscy Siemionowie wpisali się na swój sposób w historię Polski, jednak, najprościej mówiąc, bez Mikołaja i jego siedmiu synów, dawno zapomnielibyśmy o Jakubie czy Antonim. Mikołaj, przesiąknięty tradycją walki o niepodległą Polskę, już w 1911 roku wziął udział w zamachu na lubelskiego "policmajstra". Zamach się udał, jednak czterech jego uczestników złapano i skazano na #15 lat więzienia. Mikołajowi, szczęśliwie udało się uniknąć aresztowania, jednak musiał ratować się ucieczką. Ostatecznie trafił do Stanów Zjednoczonych. Tam w Chicago został członkiem zarządu Komitetu Obrony Narodowej. Zdecydował się wrócić, kiedy doszły go wieści o wybuchu wojny i utworzeniu przez Józefa Piłsudskiego Legionów Polskich. Wsiadł na statek Lusitania i na początku 1915 r. dotarł do Kęt, gdzie stacjonowała I Brygada Legionów Polskich. W jej szeregach brał udział w wielu bitwach i potyczkach, a swój szlak bojowy zakończył na Wołyniu. Jego walkę przerwała choroba. - "...Jadę bom zachorował..." - wspominał w swoim dzienniku.

W marcu 1916 roku opuścił szpital i osiedlił się w Lublinie. Tu wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej. Wkrótce poznał nauczycielkę Apolonię Urban, którą #6 września poślubił w Ratoszynie. W kolejnym roku we wsi Majdan Radliński objął posadę nauczyciela. W 1920 r. po wybuchu wojny polsko-bolszewickiej mianowano go komendantem Związku Obrońców Ojczyzny na powiat Janów Lubelski. W październiku 1920 r. powrócił do pracy nauczyciela. W następnym roku przeniósł się z rodziną do Krzczonowa. Tam, jako uczestnik walk niepodległościowych w czasie I wojny światowej, otrzymał odpłatnie działkę ziemi z rozparcelowanego majątku. W miejscowej szkole objął posadę kierownika szkoły powszechnej. Pod jego kierownictwem szkoła przeżywała rozkwit. Mikołaj starał się, aby każde dziecko miało dostęp do wiedzy. Liczba uczniów, w związku z tym, wzrastała i szkoła musiała być rozbudowana. Oprócz kształcenia młodzieży, Mikołaj mocno zaangażował się w aktywizację lokalnej społeczności. Dziś gimnazjum w Krzczonowie nosi jego imię.

W tym miejscu możemy na chwilę usiąść przy ogromnym stole w krzczonowskim domu. "...A kiedy w pierwszym roku wojny zrobiło się tak okropnie, że nie było nafty - wspomina Ignacy Zenon - siadał ojciec przy kaganku i czytał nam, a my wszyscy przy tym wielkim stole zajęci byliśmy darciem starego pierza, które matka zbierała. Ojciec czytał nam wtedy "Trylogię" i zdążył nam przeczytać "Ogniem i mieczem", "Potop" i wtedy wszystko się skończyło..." - czytamy wspomnienia w książce Jadwigi Dąbrowskiej.

Skończyło się, bo wybuchła kolejna wojna. Mikołaj już w pierwszych jej dniach zaangażował się w działalność konspiracyjną. Pod pseudonimem Jan kierował terenową organizacją Komendy Obrońców Polski. 28 listopada 1940 roku został aresztowany. Przebywał przez osiem miesięcy na Zamku Lubelskim, a stamtąd w lipcu 1941 r. przewieziono go do KL Auschwitz, gdzie otrzymał numer obozowy 19846.

Po aresztowaniu ojca rodzina pozostała prawie bez środków do życia. Starsi synowie działali w organizacjach konspiracyjnych. Maksymilian w Armii Ludowej, Lucjan prowadził tajne nauczanie, Bogusław wstąpił do Batalionów Chłopskich, a Apolonia z młodszymi synami zajmowała się gospodarstwem.

"...Moi synkowie! Dożyliśmy bardzo ciężkich czasów - łamią się ludzie i człowiek nic nie znaczy, a jednak wszystko można stracić, ale nie wolno stracić stałości charakteru. Stałość daje ci cel, a charakter powstrzymuje od upadku i upodlenia..." - pisał Mikołaj do swojej rodziny. 28 października 1942 r. został wraz z dużą grupą więźniów rozstrzelany pod Ścianą Straceń na dziedzińcu bloku 11.

Jak dalej potoczyły się losy jego siedmiu synów?

Bogusław został zastrzelony w kwietniu 1943 roku przez ścigających go Niemców w Kosarzewie. Maksymilian został zastrzelony w maju 1945 roku.

Mikołaj Lucjan w okresie okupacji prowadził tajne nauczanie. Po skończeniu Wydziału Prawa na KUL przez jakiś czas był sędzią Sądu Okręgowego w Lublinie. Później przeniósł się do Warszawy, gdzie zajmował się współorganizowaniem i prowadzeniem przedsiębiorstw. Był też aktywnym członkiem Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Zmarł w 1994 roku w Warszawie.

Leszek już we wrześniu 1939 roku jako trzynastolatek wstąpił do Korpusu Obrony Polski. Później był żołnierzem 8 pułku AK. Po wojnie poświęcił się pracy dziennikarskiej. Pracował między innymi w redakcji "Sztandaru Ludu" w Lublinie. Zmarł w 1981 roku w Lublinie. Dziś jego córka wydaje kolejne jego książki.

Stanisław ukończył Wydział Rolniczy UMCS i studia na Wydziale Filozoficznym IKKN przy PZPR oraz zaoczne studia SGGW, gdzie obronił doktorat. Pracował w ośrodkach rolniczych. Między innymi w Instytucie Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. W latach osiemdziesiątych zaangażował się w ruch solidarnościowy, co poskutkowało internowaniem. Zmarł 5 kwietnia 2009 roku w Warszawie.

Ignacy Zenon. Jedyny żyjący z braci Siemionów. Od 1968 roku doktor habilitowany nauk chemicznych, w 1974 roku otrzymał tytuł profesora nadzwyczajnego, a w 1981 r. profesora zwyczajnego. Wieloletni kierownik Zakładu Chemii Organicznej Wydziału Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego. Dziś opiekuje się założonym przez siebie Gabinetem Historii Chemii Wydziału Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Najbardziej znany nam Wojciech. Jeden z najbardziej wziętych polskich aktorów filmowych i estradowych. Zmarł 24 kwietnia 2010 roku. Trudno o nim mówić w kilku zdaniach.

Ernest Bryll napisał: "Dla mnie był najważniejszy jako ten, co dał naszej poezji zainteresowanie i zrozumienie wiersza przez zwykłych ludzi". - I niech te słowa wystarczą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski