Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samotność. Największa choroba XXI wieku

Dorota Krupińska
Dane GUS Z opracowanej w 2014 roku prognozy ludności wynika, że do 2050 roku będzie wzrastać liczba i odsetek osób w wieku 60 lat- w 2025 r. osób w wieku co najmniej 60 lat będzie ponad 10 mln i będą stanowili prawie 28% ludności kraju,- w 2035 roku - 11,4 mln, czyli prawie 1/3 populacji
Dane GUS Z opracowanej w 2014 roku prognozy ludności wynika, że do 2050 roku będzie wzrastać liczba i odsetek osób w wieku 60 lat- w 2025 r. osób w wieku co najmniej 60 lat będzie ponad 10 mln i będą stanowili prawie 28% ludności kraju,- w 2035 roku - 11,4 mln, czyli prawie 1/3 populacji
Artur nie tańczy, ale o kulach potrafi delikatnie poruszać się do taktu. Ogłosił się jako pan do towarzystwa. Bolesław chciałby, żeby ktoś czasem zapukał do jego drzwi, ale prawda jest taka, że mógłby nawet ich nie zamykać na klucz. Nikt nie przyjdzie. Maria co wieczór piętnaście razy przemierza podwórko, by nie zwariować z samotności.

Dziś nas mniej, może ktoś się źle poczuł - stwierdza Alina Lenart w czwartkowe popołudnie. Nakłada pączki na paterę, nalewa do kubków herbatę. Alina społeczniczka, wolontariuszka, florystka prowadzi dla samotnych i starszych osób świetlicę przy parafii Przemienienia Pańskiego. - Kiedyś było nas więcej, ale niektórzy odeszli, nie każdy przychodzi co tydzień. Przychodzą osoby samotne, przeważnie panie. Ich mężowie są na tamtym świecie, dzieci wyjechały daleko i nie mają czasu. Teraz starsi ludzie mieszkają sami i sami muszą sobie radzić.

Alina się wzbrania, gdy wyrażam jej swoje uznanie, to nie tylko ona troszczy się o samotnych i organizuje im czas. Protestuje i głośno zaznacza, że to inicjatywa proboszcza. Udostępnił parafianom salę. Kupuje ciastka, cukierki i z ambony co tydzień przypomina o spotkaniu. Od kilku lat, w każdy czwartek, samotni spotykają się w świetlicy na tyłach kościoła. Nazwali ją Platynowa Młodość.

Prowadzą kronikę wydarzeń, nawet wiersz ułożyli o Platynowej Młodości. W grudniu jest śledzik, w Wielkanoc jajeczko, zimą kuligi, w lecie grill. Razem odwiedzili prezydenta Żuka i byli na audiencji u arcybiskupa Życińskiego, razem jeżdżą na pielgrzymki. - Pośpiewamy, herbatę wypijemy, porozmawiamy. Człowiek czeka na ten dzień cały tydzień, bo samotny jest - dodaje pani Ala, która ma dar do rymów i w klubie samotnych nazywają ją poetką. Najlepiej opowiada też kawały i potrafi ponoć pięknie pocieszyć innych. - Pani Ala to co tydzień w innej kreacji występuje, elegancko się ubiera, to taka nasza modelka - śmieje się Alina i prezentuje pozostałych z Platynowej Młodości. Bolesław, rodzynek, jedyny mężczyzna. Pani Helena to kronikarz dzielnicy, mieszka na Rurach od urodzenia, opowiada zwyczajne i niezwykłe historie z dzielnicy. Pani Marysia, okaz zdrowia, skończyła 85 lat i nigdy nie łyknęła ani jednej tabletki. - Dwa razy w roku robię sobie miksturkę z wina, miodu i aloesu. Piję ją w październiku i w marcu, gdy wirusy szaleją. Ciśnienia nie mierzę, do lekarza nie chodzę. Gimnastykuje się, nordic walking uprawiam, codziennie przez pół godziny. Alina, opiekunka grupy, twierdzi, że te cotygodniowe spotkania motywują samotnych. - Muszą się ubrać, wyjść. Wiedzą, że tu spotkają bratnie dusze.

Opowieści o samotności

Alicja: - Samotność mi przeszkadza. Nie mam nawet z kim się pokłócić ani wypić herbaty. Nie wiadomo, co z sobą zrobić w ciągu dnia. Pracować nie mam siły. Sama mieszkam. Mąż nie żyje ponad 30 lat. Miałam oferty matrymonialne, ale odmówiłam. Zajmowałam się schorowaną mamą i ciocią. Jedno dziecko mieszka poza Lublinem, druga córka ma swoje problemy. Mają swoje życie. Mogę liczyć na siebie tylko. Jak byłam młoda, nie myślałam, co będzie kiedyś, nie spodziewałam się, że będę sama. Lubię ludzi, człowiek nabiera chęci do życia, gdy ich spotyka, szkoda, że tak rzadko. Próbuję się ciągle oswoić z moją samotnością. Cały tydzień czekam na czwartkowe spotkanie.

Helena: - Taka moda teraz panuje, że dzieci nie mieszkają z rodzicami. Miałam dwa pokoje z kuchnią i było nas dziewięcioro. Godziliśmy się. A potem dzieci dorosły i wszystkie odeszły na swoje. Kiedyś jedna sąsiadka do drugiej przyszła porozmawiać, a teraz każdy patrzy się w telewizor. Każdy zamyka się w swoim domu. Seriale czas zabierają. Ludzie są samotni. Czekam do czwartku.

Maria: - Bo człowiek jak jest sam, to dziczeje. A póki jest zdrowie i siła, trzeba wychodzić, bo oszaleć z samotności można. Jak boli, to też wychodzić trzeba. Płakać z bólu i chodzić. Ja taką laseczkę wzięłam, żeby łatwiej było chodzić. Mąż zmarł siedemnaście lat temu. Odganiam jakoś tę samotność. Staram się nie myśleć o niej. Lubię czytać, krzyżówki rozwiązywać, mam ogródek. Wzięłam pieska, by się nim zająć. Codziennie przed snem wieczorkiem idę na spacer. Chodzę na kijkach, po podwórku. Liczę do piętnastu razy w tę i z powrotem i kładę się spać. Taka moja samotność.

Bolesław: - Mogę przez cały tydzień drzwi do domu nie zamykać na klucz i nikt by nie zajrzał, by choć sprawdzić, czy żyję. Jak nie poproszę sam sąsiadki, by kupiła mi coś w sklepie, to nikt nie zapuka. Mam dzieci, odwiedzają mnie jak mogą, ale są zajęte. Dzwonię do pań co tydzień i przypominam im o spotkaniu w czwartek.

Zanika rodzina wielopokoleniowa

Z opublikowanego przez Główny Urząd Statystyczny raportu wynika, że pod koniec 2014 r. w Polsce mieszkało 8,5 mln osób w wieku 60 lat i więcej, to ponad 22% całej populacji. Dla porównania, na początku lat 90. osób w tym wieku było 5,6 mln. Największą grupa to osoby 60-64-letnie. Przez 25 lat ich liczba wzrosła prawie o połowę. Około 28% ludzi starszych nie ma żadnej pomocy i muszą sobie radzić sami.

Dr Paweł Fortuna, psycholog: - Zanika wzorzec rodziny wielopokoleniowej. Gdy przejedziemy się przez osiedla, to zobaczymy domy, dwu-, trzypiętrowe. Stoją puste. Dzieci odeszły, a samotni rodzice zajmują kuchnię i jeden pokój. Takie domy, które miały być wielopokoleniowe nazywam strasznymi dworami. Dobrze, że dzieci chcą wyjść z domu, ale nie powinny zrywać kontaktu z rodzicami. Dlaczego tak ważne jest, by ludzie starsi nie byli sami? Samotność przyczynia się do wielu chorób, również somatycznych. Ludzie po prostu muszą ze sobą przebywać.

Miły pan dla pani

Artur nie tańczy, ale potrafi delikatnie poruszać się do taktu. Radzi sobie całkiem nieźle. Nie jest łatwo o kulach bujać się i stąpać rytmicznie. On tę sztukę opanował dobrze. Artur jest bywalcem dyskotek. Przyznaje, że wzbudza zainteresowanie na parkiecie. Nie nazwałby tego sensacją, choć spotyka się z różnymi reakcjami. Nieprzyjemne zdarzenie? „Po co tu przychodzisz, kraść? Bo chyba nie tańczyć” - usłyszał kiedyś. - Rzeczywiście, nie przychodzę szaleć jak inni, ale po to, by poznać znajomych. Nie jestem tak niepełnosprawny, jak bardzo czuję się samotny.

Kilka miesięcy temu zostawił w gazecie, w rubryce towarzyskiej, ogłoszenie: „Miły pan dla pań. Artur, służy paniom, oferuje swoje towarzystwo, odprowadzi do domu, porozmawia przy lampce wina, pójdzie na spacer i na wesele. Na studniówkę też się wybierze. Czeka na kontakt”.

- Byłem i jestem zdesperowany. Chciałem zostać panem do towarzystwa po to, by kogoś spotkać i niekoniecznie żonę. Mogę pójść na studniówkę, na wesele, na spacer, do kawiarni. Byle kogoś poznać. Ale nigdy do żadnego spotkania nie doszło. Na SMS-ach się kończyło. - Może to przez te kule. Czy następnym razem mam się nie przyznać, że poruszam się w ten sposób? - zastanawia się z nutą goryczy.

Założyć rodzinę, mieć dzieci i znajomych. Jeździć z nimi na weekendy, wspólnie grillować i zadzwonić, ot tak, w środku tygodnia, do kolegi i spytać: „Co tam u ciebie słychać, stary?” - o takich zwyczajnych sprawach marzy Artur, gdy zapada wieczór. Bo wieczorem odczuwa swą samotność najbardziej. W ciągu dnia nie poddaje się jej, wymyśla sobie różne zajęcia. Spektakle, kino, wydarzenia kulturalne, tam szuka znajomych. Wierzy, że mu się wreszcie uda.

Facebook to iluzja

Dorota Krauze od kilku lat prowadzi biuro, dawniej matrymonialne, teraz matrymonialno-zapoznawcze. Jaka jest różnica? - Połowa moich klientów nie szuka już tylko i wyłącznie męża czy żony, ale przyjaciół. Chcą poznać koleżankę, kolegę, kogoś, z kim będą mogli pójść na spacer, do kina. Przychodzą, dzwonią coraz młodsi. Obserwuję ludzi, słucham ich. I nie skłamię, gdy powiem, że samotnych osób jest coraz więcej. Czasy się zmieniły. Kilka lat temu nie do pomyślenia było, żeby do biura zapisywały się osoby 19-letnie.

Nie wystarcza wieczorek zapoznawczy przy pączkach i herbacie. Biuro organizuje imprezy w plenerze i w eleganckich restauracjach. Są wyjazdy z ogniskiem i zabawą taneczną na świeżym powietrzu. Zimą kuligi i pieczenie kiełbasek. Zainteresowanie jest olbrzymie. Ludzie zawierają na takich spotkaniach długoletnie przyjaźnie, które się utrzymują. Kim są bywalcy takich imprez? To nie tylko emeryci, ludzie po pięćdziesiątce. Coraz więcej jest osób młodych, 19-, 20-letnich.

Czują się samotni, choć na Facebooku mają kilkudziesięcioro czy kilkuset znajomych. No bo z kim z nich tak naprawdę można się spotkać i porozmawiać szczerze, zaprzyjaźnić się w rzeczywistym świecie? - Wynik może okazać się niezadowalający - uważa Kinga, 30 lat. Ma konto na Facebooku i Twitterze. - Tu się polubi stronę, tam się zapowie udział w wydarzeniu kulturalnym. I tyle. Mam wielu przyjaciół wirtualnych, z prawdziwymi jest gorzej. Przyjaźnię się tylko z jedną koleżanką, która jest ciągle zajęta.

Reszta znajomych Kingi wyjechała za granicę, nie mają czasu, zmienili się.

- To syndrom naszych czasów - zauważa Dorota Krauze. - Ludzie stali się nieufni. Przecież my nawet inaczej się bawimy niż kiedyś, mniej spontanicznie. Jesteśmy bardziej egoistyczni, zamykamy się w swoim świecie, przed komputerem, choć znam osoby, które rezygnują z portali społecznościowych, bo się na nich zawiodły.

Dr Fortuna wieści upadek portali społecznościowych. Twierdzi, że znajomi na Facebooku to iluzja. Portal ma charakter jedynie wizerunkowy. - Patrzcie, jaki ja jestem popularny, mam trzystu znajomych, to pokazuje Facebook - ironizuje psycholog. I dodaje: - Podam przykład tego, co się dzieje w Japonii. Tam płaci się osobie za to, że nas przytuli. Jest taka usługa. Jeżeli nie mamy z kim porozmawiać, to wynajmujemy kogoś, kto pójdzie z nami do restauracji, siądzie przy stoliku i porozmawia. To pokazuje, w jaką interpersonalną pustkę zmierzamy.

Z samotności boli ciało

„Szukam prawdziwej przyjaciółki z województwa lubelskiego”. „Szukam przyjaciółki, koleżanki ze Śląska i Jastrzębia-Zdroju”. „Samotna po 50., czy ktoś się odezwie?”. „Idzie lato, jak przeżyć je w pojedynkę? Szukam bratniej duszy z Poznania”. „Szukam kogoś na wspólne wyjścia i spacery”. „Kto się umówi na rower, okolice Opola Lubelskiego”. „Szukam kogoś do rozmowy. Przyjaciele potrzebni od zaraz”. Takim anonsom po prostu nie ma końca tylko na jednym z wielu portali o samotności. We wpisach zmieniają się nazwy miast, województwa, forma gramatyczna, płeć i wiek. Wszyscy mają wspólny cel: znaleźć przyjaciela i nie być samotnym.

- Katastrofy jeszcze nie ma, ale myślę, że warto bić na alarm. Z badań wynika, że na poziomie neuronalnym samotność boli, odczuwamy ją jako ból fizyczny, cielesny. Dobrze, że tak jest, bo to jest bodziec, żeby samotność wyeliminować ze swojego życia. Ludzie powinni łączyć się z ludźmi i ostrzegam przed zamiennikami, czyli takimi wirtualnymi protezami, które zastępują nam relacje z ludźmi, ale nie spełniają swojej roli - tłumaczy Fortuna.

Protezą jest aktor z ulubionej telenoweli, Facebook czy bohaterowie gier komputerowych. - Widziałem statystyki dotyczące 12-latków, którzy grali w jedną z gier. Dziennie zajmowało im to cztery godziny, a w weekend od sześciu do ośmiu godzin. Grali w tym czasie, w którym rodzice oglądali telewizję. To świadczy o tym, że zanikają relacje społeczne. Kompetencje interpersonalne są równie oczywiste, jak chodzenie i mówienie, ale jak się ich nie ćwiczy, można je stracić. Nie wiem, czy obecne pokolenie, gdy dorośnie, będzie umiało nawiązać z kimś taki prawdziwy, głęboki kontakt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski