Sankcje na białoruski reżim uderzą rykoszetem w polskich przedsiębiorców?

Kryzys na granicy zaostrza relacje polsko-białoruskie dlatego premier Mateusz Morawiecki zapowiada, że Polska będzie inicjatorem wprowadzenia sankcji wobec Białorusi. Jak podkreślił szef rządu możliwe jest nie tylko poszerzenie listy osób z tego kraju, wobec których prowadzony będzie zakaz wjazdu na teren Unii Europejskiej, ale również wprowadzone mogą zostać sankcje gospodarcze.

- Jeśli chodzi o dalsze blokady gospodarcze, blokady transportowe, jesteśmy gotowi - i niech słyszy to także reżim Łukaszenki - na eskalację tego typu. Trzymamy w odwodzie kolejne sankcje gospodarcze. Jeśli nie na poziomie Unii, będziemy je wdrażać również my na naszej długiej dość granicy z Białorusią - powiedział podczas debaty w Sejmie premier Mateusz Morawiecki.

Szef rządu przyznał też, że propozycja sankcji będzie mogła wpłynąć na polskich przedsiębiorców.

Takiego scenariusza obawiają się przedsiębiorcy. Sławomir Kostjan, wiceprezes działającego w Białej Podlaskiej Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników nie ukrywa, że kryzys na granicy z Białorusią już wpływa negatywnie na funkcjonowanie wielu firm specjalizujących się w transporcie na wschód.

- Jest dużo nerwów i stresu. To bardzo groźne, bo dużo polskich pojazdów przekracza granicę z Białorusią. Jeśli będą zamykane kolejne przejścia graniczne lub nakładane sankcje to dojdzie do poważnego zakłócenia pracy w branży transportowej – wyjaśnia Sławomir Kostjan.

- Dla przewoźników może oznaczać, że nie wywiążą się ze zobowiązań wobec dostawców na Białorusi, w Rosji, czy Kazachstanie. To mogą być znaczne opóźnienia i wynikające z tego straty – podkreśla wiceprezes Kostjan.

A skala jest duża. Jeśli chodzi o transport międzynarodowy Polska ma wiodącą pozycję w Europie. Uprawnienia do wykonywania przewozów międzynarodowych ma ok. 270 tys. pojazdów. Na rynku działa też ponad 35 tys. firm. Około 10 procent z nich realizuje wyjazdy na wschód.

Poza sankcjami w przewoźników i powiązane z nimi firmy uderza już zamknięcie przejścia w Kuźnicy na Podlasiu. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa zaapelowało do kierowców o przekraczanie granicy z Białorusią na przejściach w Koroszczynie i Terespolu. W Koroszczynie już w środę (10.11) rano powiększała się kolejka do granicy. Jak informował nas wtedy Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie w kolejce do przejazdu na Białoruś czekało około 200 pojazdów.

– Połowa z nich miała pierwotnie przekraczać granicę w Kuźnicy, ale albo stamtąd zawróciła, albo po zamknięciu tamtego przejścia zmieniła plany i skierowała się do Koroszczyna – wyjaśnia Deruś.

– Widzimy wzrost na tym przejściu, ale tego typu sytuacje zdarzały się już wcześniej, więc nie mamy obaw, że dojdzie do wygenerowania kolejki, która w znaczący sposób zakłóci pracę na granicy. Oczywiście jesteśmy przygotowani do tego, by skierować odpowiednią liczbę funkcjonariuszy na przejście, by przyspieszyć odprawy i zapewnić płynną obsługę w Koroszczynie – dodaje Michał Deruś. I podkreśla, że w ciągu jednej 12-godzinnej zmiany celnicy są w stanie odprawić ok. 480-520 pojazdów. Z kolei według jego informacji ze środy, wjazd do Polski odbywał się na bieżąco.

Sytuację na bieżąco monitorują przewoźnicy.

- Nie wiem jak to się ułoży i co z tego wyniknie. Co prawda te trudności są z punktu widzenia przewoźników obiektywne i od nas niezależne, ale niekoniecznie akceptowalne przez nadawców i odbiorców towarów, które transportujemy – zauważa Sławomir Kostjan. I dodaje, że straty mogą być jeszcze bardziej dotkliwe, bo koniec roku to najintensywniejszy okres w pracy przewoźników jeżdżących na wschód.