Sąsiedzi lotniska skarżą się na hałas. Port: Normy nie są przekroczone

Żeby lotnisko w Świdniku mogło powstać, musiano dla inwestycji zdobyć decyzję środowiskową. W niej ustalono dopuszczalne normy, które w porcie i jego okolicy nie powinny być przekraczane. A hałas jest i wie o tym każdy, kto słyszał ryk lądujących i startujących samolotów.

Jeśli normy zostałyby przekroczone, to port musiałby ludziom mieszkającym w okolicy wypłacić odszkodowania lub zadbać o wygłuszenie domów. Jak na razie lotnisko nie musiało tego robić. Co nie oznacza, że hałasu nie ma. Skarżą się na niego mieszkańcy Świdnika Dużego Drugiego.

Jak piszą do nas „oszukani mieszkańcy”, chodzi nie tylko o samoloty rejsowe, ale też aeroklubowe i mniejsze, prywatne maszyny korzystające z lotniska.

„Jest przekleństwem konieczność wysłuchiwania ciągłego warkotu samolotów 24 h na dobę 7 dni w tygodniu. Być może są tacy, którzy uważają, że notoryczny jazgot i warkot silników, świdrujący mózg do jego głębi, jest formą relaksacji, ale ja osobiście jestem zdania przeciwnego” - czytamy w przesłanym nam mailu i dalej: „Kiedy miał powstać port lotniczy, ówczesne władze województwa zapewniały (...), że lotnisko nie będzie dla nas uciążliwe pod względem hałasu, a jeżeli okazałoby się inaczej, to mieszkańcom zostaną wypłacone odszkodowania”.

Piotr Jankowski, rzecznik PLL, tłumaczy, że jeszcze przed powstaniem portu zaczęły działać urządzenia mierzące hałas w okolicy.

- I będą działały przez cały czas istnienia lotniska - mówi rzecznik i dodaje, że w ciągu 4 lat funkcjonowania portu ani razu dopuszczalny poziom hałasu nie został przekroczony.

- Ani dla pory dnia, kiedy granica wynosi 60 decybeli, ani dla pory nocnej - 50 decybeli. Co więcej, odnotowane parametry są znacznie poniżej dopuszczalnych norm - przytacza dane Jankowski. Zapewnia też, że według analiz lotniska wraz ze wzrostem ruchu samolotowego w najbliższych latach normy hałasu również nie będą przekraczane.