Dramatyczne wieści docierają znad Biebrzy. W parku narodowym będącym siedliskiem 298 gatunków ptaków płonęły tysiące hektarów bagien i lasów. Ekolodzy alarmują: - Miną lata, zanim ekosystem wróci do stanu sprzed pożaru.
Podobny scenariusz może się powtórzyć w naszym regionie. Najwyższe zagrożenie pożarowe utrzymuje się w lasach na terenie całego województwa lubelskiego.
- Obawiamy się, że tragedia z Podlasia mogłaby zdarzyć się także u nas - mówi Ewa Piasecka, zastępca dyrektora Poleskiego Parku Narodowego. Bezpieczeństwa obszarów chronionych pilnują patrole przeciwpożarowe. We wczesnym wykrywaniu zagrożeń pomagają także kamery zainstalowane w lasach państwowych. W walce z suszą pomocne są bobry, które budują tamy zatrzymujące wodę. Do tej pory na terenie parku nie odnotowano pożaru, ale w jego otulinie ogień pojawia się regularnie. Przyczyna? Wypalanie traw i śmieci. - Dlatego apelujemy do rolników o odpowiedzialność - podkreśla Ewa Piasecka.
- Sytuacja jest wyjątkowa. W ciągu miesiąca odnotowaliśmy 40 pożarów na 150 hektarach - przyznaje Ewa Pożarowszczyk, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie.
Tylko niedzielę tydzień temu odnotowano trzy pożary. Płonęły drzewa w nadleśnictwach Świdnik i Rozwadów. Z powodu łagodnej zimy, braku opadów i niskiej wilgotności ściółki ogień nawet przy niewielkim zarzewiu, rozprzestrzenia się szybko. Susza daje się we znaki także rolnikom.
- Na wierzchu ziemia jest bardzo sucha. Kto nie nawadniania pola to czarno widzę zbiory – żali się Małgorzata z Urzędowa, która prowadzi 24-hektarową plantację malin.
- Sytuacja z roku na rok się powtarza - przyznaje Janusz z Wilkołaza. Ma 22 hektary, na których uprawia m.in. rzepak, buraki cukrowe i ziemniaki. - Plon rzepaku będzie kiepski. Roślina właśnie wchodzi w okres kwitnienia. Powinna dostać dużo wody, a jej nie ma. Ostatni deszcz był w poniedziałek wielkanocny. Wtedy spadło 3,5 litra na metr kwadratowy. Problemem jest nie tylko niedobór wody, ale też ostatnie przymrozki - wyjaśnia rolnik.
- Sytuacja jest bardzo zła. Najstarsi gospodarze nie pamiętają takiej suszy - zastrzega Gustaw Jędrejek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. Skutki braku wody za parę miesięcy odczują ziemniaki, które w tej chwili mają czas sadzenia. Na usychające drzewa owocowe skarżą się sadownicy. Zbliża się też okres kwitnienia truskawek i malin. Bez nawadniania rośliny nie wydadzą owoców, a te, które obrodzą mogą zostać zniszczone przez nawałnice i burze, które coraz częściej przetaczają się przez region na przełomie maja i czerwca. Prezes izby rolniczej zastrzega, że problemy rolników odbiją się na wszystkich. - Będzie mniej żywności. Na tym straci rolnik i konsument. Zyska pośrednik, czyli sieci handlowe i hurtownie - twierdzi Gustaw Jędrejek.
Jedyny ratunek dla lasów, łąk i pól to deszcz. I tu pojawia się światełko nadziei, bo w tym tygodniu meteorolodzy zapowiadają opady.
- Najnowsze laboratorium w Lublinie przebadało pierwsze próbki
- Zdjęcia zamiast wiernych. Taki prezent przygotowali księdzu
- Lublin jako pierwszy w Polsce rozpoczął terapię osoczem
- Działa 15 izolatoriów, ale na szczęście nie ma w nich tłumów
- Myszka Minnie i Niedźwiadek w Prawiednikach
- Hospicjum dla dzieci potrzebuje wsparcia podczas epidemii
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?