Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seniorzy w Lublinie: Babcie nie robią na drutach i nie chcą cerować skarpet

Dorota Krupińska
W Kawiarence Seniora, przy ul. Rybnej 7, w przyjemnej atmosferze panie spotykają się regularnie i z przyjemnością
W Kawiarence Seniora, przy ul. Rybnej 7, w przyjemnej atmosferze panie spotykają się regularnie i z przyjemnością Małgorzata Genca
To nie są takie same babcie jak przed laty. Zmieniły się. Nie wystarczy im już laurka z okazji ich święta i pochwała za smaczną pomidorówkę. Mówią: Kochamy swoje wnuki, ale mamy swoje życie i nie zrezygnujemy z niego.

Moja mama zwariowała. Odkąd jest na emeryturze i zapisała się na jakiś kurs, przestała zajmować się wnukiem - wylewa żale na forum Zuzanna, mama 5-letniego Jaśka. - Poznała nowych ludzi. Zaczęła uczyć się języków, działa w jakichś klubach. U mnie w pracy wszyscy byli zdziwieni, że babcia emerytka nie opiekuje się dzieckiem. Tylko lata od rana do wieczora.

Julka, inna forumowiczka, nie zgadza się z takim podejściem. - A musi się opiekować? Chcesz ją uwiązać, by pilnowała dziecka. To nie jest jej obowiązek przecież - pisze. Wtóruje jej Agnieszka, która również uważa, że opiekowanie się wnukami nie jest świętą powinnością dziadków. - Twoja matka swoje dzieci wychowała, jest na emeryturze, ma prawo spędzać czas jak chce, nie musi być opiekunką - uważa.

- A ja pamiętam rolę babci trochę inaczej - pisze Magda. - I nie chodzi tu o wykorzystywanie cały dzień, ale o zwykłą troskę. Trzeba zachować jakiś balans, równowagę między zajęciami w klubach a życiem rodzinnym. Kiedy chcemy wyjść wieczorem z mężem, to nie możemy, bo babcia ma np. w tym czasie teatr - żali się internautka Magda.

Do burzliwej dyskusji internetowej włącza się Wioletta: - Babcia mojego dziecka, mimo że jest na emeryturze, to pracuje na pół etatu i powiedziała mi, że woli mi dać pieniądze na opiekunkę, gdy trzeba, niż się zajmować dzieckiem, bo nie ma za dużo czasu. Dysputę ucina Anka: - Moje drogie panie. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, że współczesne babcie to kobiety czynne zawodowo, odwiedzające regularnie kosmetyczkę, fryzjera, zwiedzające świat, utrzymujące bogate kontakty towarzyskie. Nowoczesne babcie nie siedzą już z wnukami w domu. A jeżeli to robią, to bardzo okazjonalnie.

Superbabcia

Widok siwowłosej pani w wełnianych skarpetach w bujanym fotelu, która rozdaje rozbrykanym wnukom cukierki, podtyka im pod nos obiadki, zmywa, sprząta i biega na zakupy to już przeszłość. Bo coraz więcej babć to kobiety nowoczesne, które surfują po sieci, zakładają profil na fejsie, rozmawiają z wnukami przez Skype'a i rzadko bywają w domu.

Współczesna babcia nie lepi już tylko pierogów, nie czeka na wnuki wycierając po raz setny kurz z mebli. Zwyczajnie, nie zawsze ma na to czas. Uczy się rysunku, języków obcych, tańczy, zakłada stowarzyszenia, jest cheerleaderką, aktorką, udziela wywiadów, organizuje czas innym seniorom, zwiedza muzea, pałace, ogrody świata. Tak jak moje rozmówczynie: prezeska Marta Kurowska, czaderka (czyli cheerleaderka po 50-tce) i wolontariusza Halina Ziętkowska oraz Teresa Wójcik, studentka uniwersytetu III wieku. Panie kilka lat temu poznały się. Łączy ich wiele, są na emeryturze, mają wnuki, a przede wszystkim pasje, którym poświęcają niemal każdą wolną chwilę.

Cz jak chearliderka, W jak wolontariuszka

Marta Kurowska, lat 64, to kochająca babcia czworga wnucząt. Ale pani Kurowska to przede wszystkim szefowa - przewodnicząca Zarządu Dzielnicy Wieniawa i prezeska fundacji tu obok, która zajmuje się działaniami na rzecz mieszkańców. Organizuje festyny, "spotkania na Wieniawie" i konsultacje dotyczące przestrzeni miejskiej. Razem z mieszkańcami przygotowała społeczny plan zagospodarowania doliny Czechówki. Obecnie trwają konsultacje przebudowy ulicy Sowińskiego i Alei Racławickich. Od wielu lat działa społecznie. Doradza prezydentowi w Radzie Kultury Przestrzeni i w Radzie Działalności Pożytku Publicznego Miasta Lublin. Jest członkinią Rady Kultury Przestrzeni i od początku działa w lubelskiej Radzie Działalności Pożytku Publicznego przy Prezydencie Miasta Lublin. Stworzyła Wolontariat Kultury Plus, w którym angażuje osoby starsze do aktywności kulturalnej i społecznej. - Moja działalność zaczęła się niewinnie, od warsztatów rękodzieła, to było kilka lat temu, jak przeszłam na emeryturę, a potem były kolejne pomysły. Teraz jestem bardzo zajęta. Bywa, że pracuję od rana do wieczora. Ale to jest moja pasja. Te zajęcia sprawiają mi wielką przyjemność, bo przecież ja nic nie muszę - zaznacza.
Tygodniowy plan zajęć Haliny Ziętkowskiej, lubelskiej czaderki, babci dwójki wnuków, jest równie mocno napięty. W poniedziałek spotkania teatralne w Domu Kultury Węglin, a po południu wykłady na Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Wtorek zajęcia w Fundacji Tu Obok, w środę kawiarenka seniora na Starym Mieście, w ramach Fundacji Wzajemnego Wsparcia "Klucz". Tam panie malują ikony, robią zdjęcia, czytają poezję, dyskutują, dowiadują się, jak powinna się ubierać nowoczesna kobieta i jaka jest najmodniejsza w tym sezonie fryzura.

- Czwartek to dla mnie w zasadzie czas wolny, ale niezupełnie, bo w tym dniu jestem wolontariuszką w Teatrze Starym - mówi pani Halina.

W piątek ćwiczenia czaderek, nowe układy, aranżacje. A po południu znów biegiem na uniwersytet. W tzw. międzyczasie powitanie jesieni wspólne z seniorami, przy kawce i ciastku, wyjazd do Warszawy. - Robiłabym jeszcze więcej, ale nie mam kiedy, bo czasu brakuje, przecież trzeba jeszcze w domu pomieszkać - mówi.

Grafik jest napięty także u Teresy Wójcik, koleżanki pani Haliny. Niełatwo się do niej dodzwonić. Komórka milczy, bo jest zajęta, stacjonarny odbiera dopiero wieczorem. Panie razem uczęszczają na te same zajęcia.

Pani Teresa tańczy jako czaderka, biega na spotkania dla seniorów, jeździ na wycieczki, słucha wykładów na Uniwersytecie Trzeciego Wieku, ćwiczy, maluje ex librisy, robi stroiki świąteczne. - Niech się lepiej mnie pani spyta, czego ja nie robię - śmieje się. - Jestem zajęta od rana do wieczora. Nie ma mnie w domu, tylko czwartki mam wolne. W ostatni poniedziałek rano byłam na warsztatach teatralnych, potem były wykłady w uniwersytecie, a od 17 spotkanie z poetką w fundacji "Klucz". Wróciłam około 20. A jutro też nie będę się nudzić - zapowiada. Zastanawia się jeszcze, czy nie zacząć by chodzić na otwarte wykłady ze sztuki i psychologii. Jest tylko jedno "ale". - Niestety doba ma tylko 24 godziny, to dla mnie za mało -śmieje się.

Nie można chodzić od okna do okna

Co je wszystkie motywuje do takiej aktywności? - Bardzo źle zniosłam przejście na emeryturę kilka lat temu. Czułam, że wypadłam poza nawias. Nagle człowiek przestaje być potrzebny. Te zajęcia dla seniorów rekompensują mi brak pracy czy brak kontaktu z ludźmi - mówi pani Halina.

Pani Marta Kurowska na emeryturze zaczęła się zastanawiać, co może dalej zrobić ze swoim życiem. - Emerytura pozwoliła zrealizować mi moje pomysły i plany. Wcześniej nie miałam tyle czasu, była praca, wychowywanie dzieci - dodaje.

Na aktywność pozwala im ich zdrowie. Tryskają energią. - Nie będę siedzieć w domu i chodzić od okna do okna, posprzątam, ugotuję, ale co dalej robić? W kółko seriale oglądać, krzyżówki rozwiązywać? Ile można, kiedy tyle się dzieje ciekawych rzeczy? Życie nie kończy się z chwilą odejścia z pracy, nabiera dopiero innego blasku - mówi Teresa Wójcik.

Czasy się zmieniły. Domy kultury, organizacje pozarządowe zapraszają seniorów do wzięcia udziału w wielu ciekawych projektach, zachęcają ich do wyjścia z domu.

A co z wnukami? Czasem mieszkają daleko, podrosły, są samodzielne i nie wymagają już takiej opieki. Ale jeśli trzeba, zawsze mogą liczyć na pomoc nowoczesnych babć. - Z wnukami spędzamy część wakacji, jak przyjeżdżają do mnie do Lublina,to jeździmy na wycieczki, chodzimy na imprezy kulturalne - mówi Marta Kurowska.

Dla Teresy wnuki są całym światem. Stawia jednak granicę.

- Nie będę poświęcać im całego mojego czasu. Jeśli trzeba, zawsze pomogę, ale mam swoje życie i nie zrezygnuję z niego - mówi.

Halina jeśli tylko może, to odbierze raz na jakiś czas wnuczkę ze szkoły i posiedzi z nią, gdy zachoruje. - Ale gdy realizuję projekt dla seniorów albo mam zaplanowany wyjazd, to wtedy wnuczką opiekuje się dziadek - dodaje.

Takie babcie to awangarda, one mogą zmienić świat

Jeśli nawet młodzi rodzice patrzą na takie babcie z dezaprobatą, a wręcz obrażają się za, ich zdaniem, niedostateczną pomoc, to niestety muszą pogodzić się z faktem, że współczesne emerytki mają wolny czas i mogą go wykorzystać jak chcą. - Taka postawa rodziców względem seniorów to czysty egoizm. Prawdziwa miłość daje przestrzeń drugiej osobie - mówi dr Paweł Fortuna, psycholog.

Przygotowanie obiadu, sprzątanie, głaskanie kota, polowanie na promocje czy bawienie wnuków wcale nie są ich jedynymi hobby. Wciąż pokutuje stereotyp, że starsza pani siedzi na ławeczce i karmi gołębie, że życie na emeryturze to oczekiwanie na przyjście wnuków, że nic nowego już się nie zdarzy. Paweł Fortuna uważa, że nowoczesne babcie są awangardą. Ale jak to zwykle bywa, nowatorstwo niestety zderza się z konserwatywnym, czyli z tym, co powszechne i akceptowalne.

- Jestem fanem aktywnych seniorów, popieram to, co robią, jestem za tym, by ten ruch społeczny rozszerzał się. Tych ludzi trzeba wzmocnić, uświadomić im, że to co robią jest super, zwłaszcza że nie robią tego dla zysku, statusu, ale z pasji. Ci ludzie mogą zmieniać świat - podkreśla Fortuna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski