Siatkarze już w Gdańsku. Wieczorem zagrają o podtrzymanie passy

Dziesięć dni temu rozpoczął się nowy miesiąc. O poprzednim lublinianie woleliby chyba jak najszybciej zapomnieć. Sześć meczów i sześć porażek. Tak prezentował się bilans podopiecznych trenera Dariusza Daszkiewicza na początku rozgrywek.

- Poza inauguracją sezonu, to w pełnym składzie nie rozegraliśmy żadnego spotkania. Systematycznie wypadali kolejni zawodnicy, a każdy kto zna się na siatkówce wie, że nie da się wszystkiego zmienić z dnia na dzień. Na przestawienie swojego grania mieliśmy zaledwie trzy dni. Nie jest tak, że graliśmy źle. Po prostu mieliśmy ograniczone pole manewru - mówi szkoleniowiec drużyny lubelskiej.

Wspomniane pole manewru nadal zbyt wielkie nie jest, ale mimo to LUK zdołał się przełamać i opuścić ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Po wyjazdowym triumfie w Bielsku Białej i domowym zwycięstwie nad Stalą Nysa lublinianie przesunęli się na 12. miejsce.

- Atmosfera zawsze była dobra. Wiadomo natomiast, że zwycięstwa są bardzo potrzebne, bo każdemu dodają pewności siebie. Szczególnie istotne są zwycięstwa odniesione w takich warunkach, gdzie plaga kontuzji jest ogromna i nadal nie odpuszcza. To tylko pokazuje charakter zespołu. Ostatnie wygrane cieszą i liczę, że pomogą nam w kolejnych meczach - komentuje trener Daszkiewicz.

Jego podopieczni do 8. pozycji, premiującej grą w play-offach, tracą tylko trzy oczka. To miejsce zajmuje aktualnie najbliższy rywal lublinian, czyli Trefl Gdańsk.

- Trefl to mocny zespół, ale na dobrą sprawę, jak każdy w tej lidze. Na rozegraniu występuje doświadczony brązowy medalista mistrzostw świata z 2014 roku, Lukas Kampa. Jest też dobry atakujący i libero oraz kilku innych młodych chłopaków - twierdzi Dariusz Daszkiewicz.

Początek piątkowego meczu w Gdańsku o godzinie 17:30.