Była to niezwykle ważna potyczka w kontekście walki o zakwalifikowanie się do fazy play-off. Obie drużyny przed tym meczem sąsiadowały bowiem ze sobą w ligowej tabeli, mając na koncie taką samą liczbę punktów. Katowiczanie do tego mają rozegrane o jedno spotkanie mniej.
W pierwszej rundzie lublinianie pokonali przed własną publicznością GKS Katowice 3:0, co wówczas uznano za sporą niespodziankę.
– Na pewno spodziewamy się innego spotkania od tego, które rozegraliśmy z GKS Katowice u siebie. Wiadomo, że pod kątem układu tabeli jest to bardzo ważny mecz, podobnie, jak wszystkie następne. W 2022 roku nie wygraliśmy jeszcze na wyjeździe, gdyż poprzednio przegraliśmy z Jastrzębskim Węglem i w ramach Pucharu Polski z Projektem Warszawa, więc czas to zmienić – mówił przed meczem Dariusz Daszkiewicz, szkoleniowiec lubelskiego beniaminka.
Poniedziałkowy pojedynek bardzo dobrze rozpoczęli gospodarze, odskakując szybko na 3:0. Pierwsze punkty dla gości zdobył Wojciech Włodarczyk, atakując z lewego skrzydła. Lublinianom udało się wyrównać (7:7), a następnie wyjść dwukrotnie na prowadzenie (11:10, 13:12).
Od stanu 15:15 miejscowi zaczęli powoli powiększać swoją przewagę. Po udanym ataku argentyńskiego przyjmującego Gonzalo Quirogi, drużyna ze Śląska prowadziła w końcówce 23:18 i była coraz bliżej wygranej w tym secie. Ostatecznie premierowa odsłona zakończyła się triumfem GKS 25:20 po zepsutej zagrywce przez Jakuba Wachnika.
Druga partia od początku nie układała się po myśli teamu z Koziego Grodu. Rywale bardzo szybko odskoczyli na kilka punktów, kontrolując do końca tej części gry wydarzenia na boisku (8:4, 13:5, 20:12). Podopieczni trenera Grzegorza Słabego wyraźnie górowali we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła, wygrywając drugiego seta 25:17 po autowym ataku Włodarczyka, co dało im prowadzenie w całym meczu 2:0.
Podrażnieni takim obrotem sprawy lublinianie, z animuszem rozpoczęli trzecią odsłonę, odskakując na 6:3. Po zablokowaniu ataku Jakuba Jarosza z drugiej linii, przewaga przyjezdnych wzrosła nawet do czterech oczek (9:5). Katowicki zespół nie zamierzał odpuszczać i za chwilę tablica wyników pokazywała remis 11:11. W połowie tego seta, to LUK prowadził jednak 16:13.
Po punkcie z zagrywki Igora Gnieckiego, goście mieli nadal 3-punktową przewagę (18:15), jednak wówczas trzy oczka z rzędu zdobyli gospodarze, doprowadzając do remisu (18:18). Kolejny okres gry to walka punkt za punkt, ale po ataku Rousseauxa, katowiczanie wyszli po raz pierwszy w tym secie na prowadzenie 21:20.
Chwilę potem GKS wygrywał dwoma punktami (22:20, 23:21), jednak LUK zdołał doprowadzić do remisu (23:23), gdy asem serwisowym popisał się Wachnik. Wówczas o czas poprosił trener katowiczan Grzegorz Słaby. Nie przyniósł on jednak zamierzonego efektu, bowiem lubelski beniaminek zdobył kolejne dwa punkty z rzędu, zwyciężając w tej partii 25:23. Seta zakończył udany atak Włodarczyka.
Przyjezdni uwierzyli, że mogą doprowadzić do tie-breaka, rozpoczynając kolejną odsłonę od prowadzenia 2:0. Od stanu 7:7, GKS zdobył cztery punkty z rzędu i wygrywał już 11:7. W kolejnym okresie gry to lublinianie popisali się takim samym wyczynem, odzyskując prowadzenie (13:12). Najpierw udany serwis zademonstrował Gniecki, a chwilę potem dwukrotnie został zablokowany Jarosz.
W połowie czwartego seta katowiczanie prowadzili 16:14, ale LUK nie poddawał się i znowu mieliśmy remis (17:17). Za chwilę team trenera Dariusza Daszkiewicza wygrywał 19:18 i do końca tej partii oba zespoły szły łeb w łeb. W końcówce gospodarze po ataku Quirogi mieli piłkę meczową (24:23), której nie zdołali wykorzystać i o wyniku tej części gry musiała zadecydować gra na przewagi. Więcej zimnej krwi zachowali w niej katowiczanie, wygrywając ostatecznie tego seta 27:25 i cały mecz 3:1.
GKS Katowice – LUK Lublin 3:1 (25:20, 25:17, 23:25, 27:25)
GKS: Jarosz 15, Kania 12, Ma'a 2, Rousseaux 21, Hain 8, Quiroga 13, Mariański (libero) oraz Drzazga, Domagała 4. Trener: Grzegorz Słaby
LUK: Nowakowski 9, Wachnik 12, Filipiak 7, Pająk, Stajer 4, Watten (libero), Włodarczyk 18 oraz Romać 11, Sobala, Gregorowicz (libero), Gniecki 3, Peszko. Trener: Dariusz Daszkiewicz
Sędziowali: Piotr Skowroński, Marek Heyducki
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?