Ciekawie i jak to najczęściej bywa, gorąco dziś na blogach polityków. Janusz Palikot aktywnie obsługuje aż dwa swoje blogi na różnych portalach. Na jednym z nich wdał się w polemikę z redaktorem Tomaszem Machałą, który na swoim blogu przyznaje, że zamyślił się nad skrajnie głupimi słowami lidera Ruchu Palikota. Wszystko to w kontekście książki o molestowaniu seksualnym w polskim kościele. Palikot upiera sie jednak, że księża pedofile mają w polskim wymiarze sprawiedliwości, jak i w Kościele specjalne prawa. I postanawia publikować przez najbliższe dni co drastyczniejsze przypadki. Zaczął od historii, jak to pewien duchowny próbował na plebanii wykąpać dziewczynkę z podstawówki. Ksiądz tłumaczył, że chciał zobaczyć, czy dziewczynka potrafi posługiwać się prysznicem, żeby nie było z nią problemu na koloniach Caritasu.
Ale nie tylko zachowania księży bulwersują Janusza Palikota. Na innym swoim blogu znów wraca do sprawy nagród (250 tys. zł) jakie przyznało sobie prezydium Sejmu. To dlatego klub Ruchu Palikota wycofał swoją rekomendację dla Wandy Nowickiej, piastującej stanowisko wicemarszałkini Sejmu - przypomina Palikot. Marszałek Ewa Kopacz stwierdziła, że zachowanie RP to teatrzyk. W odpowiedzi na to, Palikot domaga się stenogramów z prac prezydium Sejmu i argumentacje w sprawie wniosku o przyznanie nagród. No, bo jakie są powody, dla których prezydium przyznało sobie nagrody? Zdaniem Palikota, głosowanie w sprawie Wandy Nowickiej to nic, tylko dowód na to, że prezydium uważa, iż nic złego nie zrobiło, a nagrody są O.K.
Europoseł PiS Janusz Wojciechowski ujawnia na swoim blogu kolejny ze swoich licznych talentów. Tym razem do pisania poezji i śpiewania. Otóż opublikował na swoim blogu "Pieśń lemingów", traktującą o niezwykłej miłości do rządu Donalda Tuska. Oto fragment: "Rządź i podnoś, jeśli trzeba nam podatki - cóż, że miliony dwa dla chleba wyjechały już. Rządź na wyspie tej, gdzie coraz mniej zielono jest. Rządź nam, po miłości kres. Rządź nam, po miłości kres". Tekst autorstwa europosła Wojciechowskiego, na melodię znanej piosenki Leonarda Cohena został odśpiewany przy akompaniamencie klarnetu i gitary przez europosła i posła PiS Marcina Witko w krakowskim Teatrze Groteska, podczas XIII Reality Shopka Show. Jak donosi Janusz Wojciechowski, publiczność biła brawo.
Z kolei Marek Siwiec, który odszedł z SLD i od stycznia tego roku reprezentuje w europarlamencie Ruch Palikota, oburzył się na słowa aktorki Bożeny Dykiel, która w swojej szczerości ogłosiła, że TVN "pożydził" (czyli pożałował, poskąpił) pieniędzy na jakiś kalendarz. Zdaniem Siwca, znana aktorka nawet nie zauważyła, że przekroczyła granice politycznej poprawności. Powiedziała tak, jak mówi wielu Polaków, gdyż wciąż tolerujemy negatywny wizerunek społeczności żydowskiej. "Żydów już nie ma wśród nas, ale stereotyp jest utrwalony i takie sformułowania go kultywują" - pisze Siwiec, sam przy okazji nie zauważając, jak bardzo się myli. Na marginesie przypominając, reportaż pt. "Żydostwa nie da się zakopać, czyli kim są i jak żyją Żydzi w Polsce" dziennik "Polska The Times" opublikował ledwo cztery miesiące temu.
I na koniec - wytrawna analiza polityczna autorstwa senatora PO Jana Filipa Libickiego o współpracy PSL z PJN. Libicki przypomina, że kilka dni temu szef klubu parlamentarnego PSL Jan Bury, wystąpił na konferencji prasowej z Elżbietą Jakubiak. To był powrót tej ostatniej w światła jupiterów. Wspólnie ogłosili, że będą realizować elementy programu rodzinnego PJN. Niby nic nowego, bo zapowiadał to Janusz Piechociński, ale. Libicki wtrąca swoje uwagi. Pierwsza to taka, że PJN skruszał. To znaczy, pobyt poza Sejmem sprawił, że koledzy z PJN stali się realistami. I to ich różni od (też kolegów Libickiego) z Solidarnej Polski, którzy "żyją snami o potędze". Druga to taka, że Piechociński też jest realistą: nie tylko mówi o otwarciu się na miejskie środowiska, ale i zauważyć można w tym kierunku konkretne działania. I gwiazdy PJN mogłyby pomóc w uzyskaniu mandatu tam, gdzie PSL od lat nie może go uzyskać. No, ale (i to po trzecie), ruchy te są jednak ryzykowne. Bo przecież współpraca rządowego koalicjanta z opozycyjnym ugrupowaniem nie może być dobrze odczytane przez PO. Na razie jednak konkretne konsekwencje polityczne trudno przewidzieć - pisze senator Libicki.
FLESZ: Elektryczne samoloty nadlatują.