A dobrze nie jest i każdy, kto wyrzuca śmiecie do pojemników w altankach na osiedlu, może to potwierdzić. Mieszkańcy bloków dzielą się bowiem na tych, którzy skrupulatnie wypełniają wszystkie „przykazania” segregacji, gromadzą w domu odpady poupychane w kilku miejscach, a następnie zanoszą je tam, gdzie trzeba: plastik, tworzywa sztuczne i metal do „żółtych”, papier i tekturę do „niebieskich” organiczne do „brązowych” itd. I szlag ich trafia, gdy widzą, że w „żółtych” są butelki, w „niebieskich” resztki jedzenia, a w „brązowych” makulatura. Bo ich niektórzy sąsiedzi mają w nosie dzielenie śmieci, przychodzą z wiaderkiem do śmietnika i wyrzucają jego zawartość gdzie popadnie, a czasami nawet na ziemię (widziałem wielokrotnie).
Dlaczego? Bo ekologię mają w nosie, są anonimowi i nikt im nie udowodni, że zrobili coś źle (zresztą tak nie uważają). Na zwróconą uwagę reagują wzruszeniem ramion lub lekceważącym uśmieszkiem, a bywa że i bluzgiem.
Władze miasta mogłyby pomóc. Śmietniki już zostały oklejone plakatami przypominającymi o kolorach frakcji. Teraz przydałaby się kampania bilbordowa taka jak ta o sprzątaniu po swoim psie, w lokalnych mediach, na przystankach, w szkołach. Do znudzenia, a przede wszystkim - do skutku. I nie oszukujmy się - śmieciowa edukacja może trwać latami.
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?