- Problem ze śmietnikami ciągnie się tutaj od lat. Najpierw kontenery stały na ulicy, bo spółdzielnia nie mogła się zdecydować, jak mają wyglądać altanki i gdzie powinny stanąć. Teraz chcą nam zaserwować taką atrakcję - irytuje się pan Marcin.
Mieszkańcy obawiają się przede wszystkim nieprzyjemnego zapachu, który może wydobywać się ze śmietników.
- W lecie nie będzie można otworzyć okna - stwierdza pani Władysława.
Nie przekonuje ich prezes spółdzielni, który obiecuje, że zobliguje spółkę Kom-Eko do jak najczęstszej dezynfekcji pojemników, a altanka zostanie obsadzona krzewami
Protestujący twierdzą, że gdy kupowali mieszkania, plan zagospodarowania wskazywał całkiem inne usytuowanie altan śmietnikowych. - Do tamtych nie mieliśmy zastrzeżeń - dodaje pan Marcin.
Dlaczego władze spółdzielni zmieniły plany? - Z konieczności. Rozważałam różne lokalizacje, ale nie ma innej możliwości - zaznacza Jolanta Mulak, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Klakson".
Jak udało się nam dowiedzieć, powodem wybrania przez władze spółdzielni nowej lokalizacji było zablokowanie przez Urząd Miasta wjazdu na ul. Bursztynową od ul. Szafirowej, przez co śmieciarka miałaby utrudniony dojazd do altany stojącej zgodnie ze starymi planami.
- Nie wiem, dlaczego moi poprzednicy nie protestowali przeciwko takiej decyzji lubelskiego magistratu. Kilkakrotnie kontaktowałam się z Urzędem Miasta, ale nic z tym nie mogę zrobić - informuje Mulak.
Pod koniec września mieszkańcy wysłali do Urzędu Miasta Lublin petycję, pod którą podpisało się ponad 30 osób. Ale magistrat nie może pomóc lokatorom.
- Warunki techniczne zostały w tym przypadku spełnione, więc nie mieliśmy innej możliwości, jak udzielić spółdzielni pozwolenia na realizację tej inwestycji - odpowiada Elżbieta Łukasik z Wydziału Architektury i Budownictwa UM Lublin.
Prace przy budowie altany rozpoczęły się we wtorek. Lokatorzy zastanawiają się, czy spółdzielnia ma do tego prawo w sytuacji, gdy Urząd Miasta nie odpowiedział jeszcze na ich pismo.
- Inwestor ma do tego pełne prawo. Spółdzielnia mogła rozpocząć budowę już pod koniec listopada ubiegłego roku. Zostało wtedy wydane pozwolenie, które jest ważne dwa lata - wyjaśnia Elżbieta Łukasik.
W czwartek grupa mieszkańców próbowała się spotkać z prezesem spółdzielni "Klakson". Do spotkania jednak nie doszło. - Pani prezes unika rozmów z nami - twierdzi pani Renata.
- Nikt się ze mną nie umawiał. Nie wiedziałam, że ktoś chce się ze mną spotkać - odpiera te zarzuty Jolanta Mulak. - W czwartek rano załatwia-łam ważne sprawy na mieście.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?