Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Śnieg uniemożliwiał grę" - opinie po meczu Górnika Łęczna ze Śląskiem Wrocław (FOTO + SKRÓT)

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wojciech Szubartowski
Po meczu na zaśnieżonym boisku Górnik Łęczna zremisował u siebie ze Śląskiem Wrocław 1:1. - Jak greenkeeper Górnika zobaczył w jakim stanie jest boisko, to miał łzy w oczach – mówi o spotkaniu Jacek Magier, szkoleniowiec gości.

Ciągłe opady i zalegający na murawie mokry śnieg w dużym stopniu decydowały o wydarzeniach na boisku. - Śnieg uniemożliwiał grę kombinacyjną. Grę, którą lubimy, czyli po ziemi – przyznaje trener Śląska. - Kto był bliżej, kto dalej kopnął ten w pewnych momentach miał przewagę. Ale mimo takich warunków z obu stron było sporo sytuacji. Najbardziej żałujemy ostatniej okazji Roberta Picha, który był blisko strzelenia gola na 2:1. Ten gol na pewno dałby nam trzy punkty, ale cieszę się, że drużyna do końca walczyła o zwycięstwo. Na boisku było dużo przypadku, gra momentami była niebezpieczna. Na szczęście wszyscy skończyli w miarę zdrowi – podkreśla Jacek Magiera.

Dla trenera Górnika był to setny mecz na ławce drużyny z Łęcznej. - W zawodzie trenera pracuję już trochę lat i nie pamiętam, żebym grał w takich warunkach o punkty. Tym bardziej w ekstraklasie. Wydawało się, że dużo przypadku będzie rządziło w tym spotkaniu. Ale wydaje mi się, że piłkarze Górnika i Śląska nie wynudzili kibiców. Oba zespoły pokazały sporo charakteru, stworzyły sobie wiele sytuacji i dążyły do zwycięstwa – uważa Kamil Kiereś.

- Na początku Śląsk zepchnął nas na naszą połowę. Ale od 15. minuty znaleźliśmy sposób i odnaleźliśmy się w trudnych warunkach. Zaczęliśmy tworzyć sytuacje, mieliśmy fajne dośrodkowania i strzał Przemka Banaszaka. I przede wszystkim dopięliśmy swego w 43. minucie. Sergiej Krykun był na zamknięciu dośrodkowania i przyczynił się do tego, że padła bramka na 1:0. Na drugą połowę mieliśmy plan, żeby kontrolować grę w środkowej strefie. Nie chcieliśmy się cofnąć głęboko pod własną bramkę – twierdzi szkoleniowiec Górnika.

Od 71. minuty łęcznianie grali w dziesięciu, ponieważ po drugiej żółtek kartce, czerwony kartonik zobaczył Kryspin Szcześniak. - To był kluczowy moment dla finalnych wydarzeń. Graliśmy osłabieni i wykonaliśmy wymuszone zmiany. Na pewno jednak drużynę należy pochwalić za determinację w końcówce. Mając w głowie poprzedni mecz z Wartą Poznań, w którym straciliśmy gola w samej końcówce, to był dla nas ważny moment mentalnie. Żeby nie pęknąć i to obronić – zauważa Kamil Kiereś.

Dla Górnika było to piąte kolejne spotkanie w PKO Ekstraklasie bez porażki. Drużyna Śląska przerwała natomiast serię czterech porażek z rzędu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski