Śnieg zamienia ich w więźniów

- Przez ostatnie dwa tygodnie zima uziemiła mnie w domu. Całe szczęście, że pracuję u siebie i nie muszę wychodzić, inaczej miałbym poważne kłopoty - mówi Adam Radzikowski, który z powodu źle sprzątanych chodników nie miał co marzyć o wydostaniu się po zakupy. Z rezygnował z prób wychodzenia na dwór. Nawet przy najprostszych sprawach, jak drobne zakupy, musiał liczyć na pomoc żony.

- To miasto po prostu nie jest odśnieżane. Źle jest nie tylko na osiedlowych uliczkach, gdzie pługi nigdy nie zaglądają. Fatalnie dzieje się także w centrum Lublina, na głównych drogach - ocenia Wiesław Olechowski.

Mężczyzna musi dużo jeździć po mieście. Ma kłopoty z zatrzymaniem samochodu przy miejscach, do których chce dotrzeć. Musi długo szukać odśnieżonych miejsc parkingowych. - Z tego powodu często mam kłopot z dotarciem do celu o wyznaczonej porze - dodaje.

Od kiedy na lubelskich drogach i chodnikach zaczęła rządzić zima, pan Wiesław musi podróżować z pomocnikiem. - Muszę prosić o pomoc ojca lub wolontariusza, aby móc przedostawać się przez zaspy. Rozumiem, że kiedy pada śnieg, to ciężko jest na bieżąco odśnieżać. Nie uwierzę, że dobę po opadach, w mieście nadal nie można zapanować nad zalegającym śniegiem. Ani razu tej zimy nie widziałem, żeby ktoś wywoził śnieg. Czy to też jest takim problemem?

Brak troski o niepełnosprawnych służbom komunalnym wypominają także inni nasi rozmówcy. Twierdzą, że wielokrotnie nie są w stanie samodzielnie dojechać wózkami przez zawalone śniegiem parkingi do swoich samochodów.

Administracje często bardzo dbają o podjazdy do domów, w których mieszkają niepełnosprawni. Marek Piasecki chwali utrzymanie podjazdu do swojego mieszkania.

- Jest zawsze starannie odśnieżony. Gorzej jest z poruszaniem się po parkingu. Ale ten problem pojawia się co roku - dodaje nasz Czytelnik.