- Kryzys. W drugiej połowie tego roku spadła liczba zamówień, na początku 2010 r. też nic nie wskazuje, aby produkcja miała wzrosnąć. Nasza sytuacja jest konsekwencją zmniejszenia zamówień głównie przez Ministerstwo Obrony Narodowej - mówi Jan Borys, przewodniczący Związku Zawodowego Metalowcy PZL Świdnik.
Świdnicki zakład, aby wyjść na prostą, musiał ograniczyć koszty.
- Istniało realne niebezpieczeństwo likwidacji 200 miejsc pracy. Aby je uratować, zgodziliśmy się na obniżenie swoich pensji. Chodzi o okres sześciu miesięcy, od października do marca 2010 r. - podkreśla Ryszard Kość, przewodniczący "Solidarności" w PZL Świdnik. I zaraz dodaje: - Wszyscy składamy się na to, aby zachować pracę dla siebie i kolegów.
Na obniżkę pensji pracowników zgodziły się wszystkie związki zawodowe działające w fabryce. - Cięcia obejmują wszystkich zatrudnionych w zakładzie, łącznie z członkami zarządu - wyjaśnia Kość.
Każdy z zatrudnionych w PZL Świdnik ma zarabiać o 4,75 proc. miesięcznie mniej. - To mniej więcej równowartość 150 zł - wskazuje Kość.
- W praktyce wygląda to tak, że mamy jeden dodatkowy dzień wolny w miesiącu. To taki "bezpłatny urlop" - tłumaczył Borys.
Obecnie w zakładzie pracuje 3,8 tys. osób. W tym roku z pracy odeszło ok. 260 osób. - Głównie były to osoby, z którym nie zostały przedłużone umowy czasowe o pracę oraz przechodzący na emeryturę - wyjaśnia Borys.
Obniżka wysokości poborów ma obowiązywać do marca. Później pracownicy liczą na znaczącą poprawę sytuacji. - Pojawia się nowy właściciel. Mamy nadzieję, że wraz z wejściem włoskiego koncernu Agusta Westland przyjdą lepsze czasy dla zakładu, bo spółka już m.in. zadeklarowała wzrost poziomu produkcji - twierdzi Borys.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?