Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sosin: Z układem zamkniętym spotkam się w sądzie (WYWIAD)

Adam Godlewski
08.01.2020 krakowtrener hutnika krakow u 17 lukasz sosin podczas treningun/z lukasz sosin i zawodnicyfot. joanna urbaniecgazeta krakowska
08.01.2020 krakowtrener hutnika krakow u 17 lukasz sosin podczas treningun/z lukasz sosin i zawodnicyfot. joanna urbaniecgazeta krakowska Joanna Urbaniec / Polskapress
Łukasz Sosin urodził się w Krakowie. Jako piłkarz w ekstraklasie strzelał gole dla Hutnika, Cracovii i Wisły. Ma doświadczenie z Ligi Mistrzów i reprezentacji Polski. Jest trenerem młodzieży, na poziomie CLJ w kategorii U-17, ale również kandydatem na prezesa Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Kandydatem, który nie mógł prowadzić kampanii, gdyż został zblokowany osobliwą uchwałą zarządu MZPN, nakazującą pretendentom do fotela prezesa zebrać 30 poparć. Przy czym faworyzowany przez ustępujące władze rywal, zanim jeszcze zabawa tak naprawdę się zaczęła, zgarnął 136 ze 156 rekomendacji. - Ostatecznie okazało się, gdy złożyliśmy wniosek o wszczęcie postępowania nadzorczego do Urzędu Miasta Krakowa, że zostanę dopuszczony do wyborów. Ktoś w MZPN przestraszył się, że w przeciwnym przypadku wybory będą po prostu uznane za nielegalnie – mówi 44-letni Sosin.

Jest pan usatysfakcjonowany takim rozwiązaniem?

To w ogóle nie ma sensu. Przecież tak naprawdę do wyborów ostatecznie dopuszczono mnie dzień przed wyborami. Tyle zostało mi na kampanię w województwie, w którym jest blisko 800 klubów i 14 podokręgów. Argument, że mogłem prowadzić kampanię wcześniej jest kulawy, ponieważ delegaci nie wierzyli, że będę kandydatem, więc układali się z tym jedynym, który miał rekomendację. Nagle okazało się, że jednak deklaracje nie są potrzebne. Przez całą kampanię były niezbędne, a teraz nagle, kiedy strach zajrzał w oczy, nie są. To skandal i kabaret.

Sprawa trafiła także do sądu cywilnego. W zaistniałej sytuacji zamierza pan wycofać pozew przeciw MZPN?
Na razie trafiła tam sprawa o zabezpieczenie wyborów. Na to pewnie jednak zabraknie czasu. Zamierzam jednak dochodzić swoich praw w organie nadzoru i sądzie, nawet po tych, w cudzysłowie wyborach. Konkretnie, będę domagał się ich powtórzenia. Cała procedura jest wadliwa, ponieważ wymóg deklaracji miał niekwestionowany wpływ na kampanię wyborczą. To trudna decyzja, ale jedyna możliwa. Teraz się nie zgłaszam, bo nie mam szans w tym kabarecie. Będę próbował, gdy niezwisły sąd oceni to, co tu się odbyło.

Jak zachowują się urzędnicy Miasta Krakowa, pod który formalnie podlega MZPN?
Zgodnie z prawem, które wymaga odpowiedzi na wniosek w ciągi 21 dni roboczych. Właśnie w tym terminie zapadła decyzja o wszczęciu postępowania nadzorczego. MZPN będzie zatem musiał wytłumaczyć się magistratowi z podjętych antydemokratycznych i nielegalnych działań. Wygląda na to, że pismo do MZPN, którego nie widziałem, musiało być mocne, skoro nieugięte stanowisko zostało przełamane. Przez wiele tygodni prawo było omijane, tymczasem teraz działacze i pracownicy regionalnej federacji udają, że nic się nie stało. Blokowali mnie, betonowali układ, a na koniec – pod presją miasta – ustępują mówiąc: przecież nic się nie stało, możesz kandydować. Problem w tym, że nikt nie odda mi ostatniego miesiąca na kampanię. Jest 156 delegatów, a ja mógłbym zdążyć pojechać tylko do jednego z 14 podokręgów.

Poparcie dla pańskiego kontrkandydata jest tak duże, że zgarnął aż 136 rekomendacji?
Ależ skąd! Wszyscy uznali, że skoro nie mają wyboru, to w obawie przed konsekwencjami, lepiej się dogadać niż czekać na rewanż. Przed poprzednią elekcją postawił się podokręg Krakowski, więc, a jakże – został rozwiązany. Oficjalnie w związku ze zmianami organizacyjnymi. Nikt w to oczywiście nie wierzy. Teraz wszystko zostało dogadane na szczeblu szefów podokręgów, nawet nie trzeba było pokazywać programu. Nikt się nie wyłamał, nikt po prostu nie chciał ryzykować, że w lipcu zostanie skasowany przez MZPN. Mimo że w prywatnych rozmowach ludzie mnie popierali i dopingowali, abym kandydował, bali się jawnie wystąpić przeciw układowi rządzącemu regionalnym związkiem. I ja ich rozumiem, przecież udzielając mi poparcia natychmiast zyskaliby status opozycjonistów. Dlatego nie mogę mieć żalu, że każdy posłusznie przyniósł poparcia. I nie chciał mieć kłopotów. To jest układ zamknięty od lat. Wszyscy działający w futbolu to widzą, i chcieliby reform, ale nie mają pomysłu na rozkruszenie tego betonu.

Próbował pan sięgnąć po 20 pozostawionych, niczym na Białorusi, rekomendacji?
To była tak jawna kpina, że nawet nie trudziłem się zbieraniem poparć. Nie chciałem brać udziału w tej farsie. Żyjemy w XXI wieku. Tymczasem każdy z podmiotów dostał możliwość udzielenia tylko jednej rekomendacji. To niczym rozdział wyjęty z ciężkiej komuny.

Jak zachował się w zaistniałej, kuriozalnej sytuacji, PZPN? Uchwała na temat konieczności zebrania rekomendacji została podjęta przez zarząd Małopolskiego związku, choć ordynację wyborczą zwyczajowo zmienia się podczas walnego zgromadzenia statutowego.

Mecenas Andrzej Wach napisał, że wszystko jest legalne. To opinia na wniosek MZPN. Można między innymi przeczytać, że skoro Ryszard Niemiec pełnił funkcję przez wiele lat i zostanie Prezesem Honorowym, to zarząd miał prawo zmienić ordynację. Nie jestem prawnikiem, ale pytam – co ma piernik do wiatraka? Dysponuję zupełnie inną opinią, wskazującą, że zmiana, która nastąpiła w ordynacji jest nielegalna. W świetle zarówno Ustawy o sporcie, jak i Ustawy o stowarzyszeniach. Niezależne kancelarie nie mają wątpliwości, że zmiana w ordynacji mogła nastąpić tylko w trybie statutowym. Zarząd nie ma takich kompetencji, aby ingerować w konstytucję regionalnej federacji. A autorytet i zasługi pana Niemca w świetle prawa nie mają żadnego znaczenia.

Jaka w całym tym krakowskim zamieszaniu jest rola Marka Koźmińskiego?
Kluczowa. Marek wywodzi się z MZPN, to człowiek z Krakowa. Kiedy się z nim spotkałem - powiedział mi otwarcie, że dogadał się z ustępującym zarządem i będzie popierał kandydata z tej frakcji. Zwłaszcza że ja nie byłem skłonny złożyć deklaracji, iż po ewentualnej wygranej w Krakowie będę popierał go z wyborach na prezesa PZPN. Tyle że, aby pozostać w zgodzie z własnym sumieniem, nie mogłem tego zrobić. Bo to nie był odpowiedni moment na składanie takich zobowiązań. Nie dość, że powinienem koncentrować się wyłącznie na wyborach lokalnych, to jeszcze nie wiadomo było, jaki będzie układ sił w wyborach do PZPN. A nie uważam, żeby angażowanie się po stronie słabszego kandydata leżało w interesie Małopolskiego związku. Bo to mogłoby wypchnąć nasz region na margines po ewentualnej przegranej Koźmińskiego. Powiedziałem, że moment na takie dyskusje nadejdzie po wyborach w Małopolsce. Gdyż według mnie nowy szef MZPN powinien postępować dyplomatycznie, i kierować się wyłącznie interesem swego związku. Nie wykluczyłem poparcia dla Marka, ale też nie zadeklarowałem. I zdaje się to przesądziło kształt ordynacji i moich losów w kampanii.

Mam rozumieć, że gdyby zadeklarował pan bezwarunkowe poparcie dla Koźmińskiego, nie byłby blokowany przez MZPN?
Nie mam co do tego wątpliwości! Najmniejszych… W zaistniałej po decyzji krakowskiego magistratu sytuacji spodziewam się, że ludzie z MZPN będą starali się wyciszyć sprawę. Ogłoszą, że skoro dopuszczą mnie do wyborów, choć wcześniej uniemożliwili prowadzenie kampanii, to tak naprawdę nic się nie stało. Tymczasem kiedy pojechałem na wyborcze spotkanie do Nowego Sącza, gdy wybierano tam delegatów na zjazd MZPN, nie wpuszczono mnie nawet na salę. Z uwagi na pandemiczne obostrzenia. Chwilę później przyjechał mój kontrkandydat, Ryszard Kołtun i w trybie zebrania służbowego rozdawał medale, czyli prowadził normalną agitację. A w zasadzie to nienormalną, ponieważ taką możliwość miał tylko on.

Wybory nie zakończą pańskiego sporu z MZPN?
Oczywiście, że nie. Będę domagał się ich unieważnienia. To nie ulega wątpliwości. Nie miały nic wspólnego z demokracją ani uczciwością. Jeden dzień kampanii nie może mnie udobruchać. To nie są standardy, które powinny obowiązywać w państwie prawa, w stowarzyszeniu takim, jakim jest regionalna federacja piłkarska. Prawda jest zresztą taka, bardzo smutna, że zarząd kierowany przez pana Niemca złamał prawo, natomiast ustępujący prezes – nie potrafi odejść godnie. Po meczu prowadzonego przez mnie zespołu w rozgrywkach CLJ, przegranym z Motorem Lublin 0:3, zapytał na Twitterze: „Kto trenuje tę słabiznę?” Chciał dopiec mnie, przede wszystkim uderzył jednak w nastolatków. Prezes Małopolskiego związku zaatakował młodych piłkarzy z własnego terenu. Tego nie można nazwać tylko brakiem kultury. To świadectwo braku jakichkolwiek zasad, skoro nie zawahał się w swoją brudną grę wciągać niewinnych chłopców.

Rozmawiał Adam Godlewski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sosin: Z układem zamkniętym spotkam się w sądzie (WYWIAD) - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski