Gospodarze byli w niedzielę zaskakująco wolni. Nawet Andreas Jonsson, który w sześciu startach wywalczył 15 punktów, w pierwszej części zawodów wyraźnie męczył się na trasie.
– Tor był dobry do jazdy, tylko nie dla naszych silników. Andreas w odpowiednim momencie zmienił motocykl i znów był szybki – twierdzi Paweł Miesiąc, któremu w siódmym wyścigu na prostej podniosło koło i w konsekwencji niebezpiecznie upadł na plecy.
- Są obtarcia i obicia, ale poza tym jest w porządku – uspokaja zawodnik.
Po tym, jak w wyniku kontuzji ze składu wypadł Daniel Jeleniewski, trener Dariusz Śledź nie ma już nikogo na rezerwie.
- Taki jest ten sport. Nie możemy mieć długiej ławki, bo to też nie wpływa dobrze na atmosferę w drużynie. Mam nadzieję, że Daniel szybko wróci i nie będziemy musieli się martwić. Natomiast gdyby komuś coś się stało, wtedy będziemy walczyć o wzmocnienia. Łatwo nie będzie, ale na pewno nie śpimy - zapewnia szkoleniowiec Motoru.
Goście z Gdańska tylko przez pierwszych pięć biegów mieli problem z dostrojeniem się do lubelskiej nawierzchni. Gdy przystosowali się do panujących warunków, szybko odwrócili losy spotkania.
– Jesteśmy zawiedzeni, ponieważ mocno walczyliśmy. Do tej pory wygrywaliśmy, ale zatrzymał nas silny zespół. Byli szybcy, mieli dobre starty i szybko jechali na trasie – ocenił Sam Masters.
Australijczyk do dorobku zespołu dołożył 9 punktów, ale w dwóch ostatnich startach przyjeżdżał czwarty. W 12. wyścigu Masters i Oskar Bober prowadzili podwójnie, ale nie potrafili pojechać parą i w efekcie minął ich Mikkel Bech.
– Jak się nie układa, to nie układa się wszystko. Ja na ten bieg odzyskałem trochę prędkości, bo nie miałem już nic do stracenia i zrobiłem radykalne zmiany w motocyklu. Jechaliśmy na 5:1 i chciałem, żeby Sam mnie zobaczył. Żeby pojechał trochę szerzej. Skończyło się, że przyjechaliśmy na 3:3 – mówi junior Motoru.
Oskar Bober przyznaje, że od dłuższego czasu zmaga się z problemami sprzętowymi i cały czas testuje silniki. Jak twierdzi, podobne problemy mają również topowi żużlowcy.
- Może to dobrze, że ta porażka przyszła teraz. Dotychczasowa passa mogła nas trochę uśpić – uważa Dariusz Śledź. – Było widać, że gdańszczanie mają prędkość na trasie, której nam brakowało. Może źle odczytaliśmy warunki na torze. Złapaliśmy zadyszkę, ale miejmy nadzieję, że nie potrwa ona długo - podkreśla trener.
- Tor był bardzo twardy. Po meczu z Lokomotivem myślałem, że twardszego w Lublinie nie da się zrobić. A jednak się da... Pogoda też robi swoje. Przy tych upałach ciężko cokolwiek zrobić, bo moment i z toru robi się skała. Na początku sezonu był przyczepny i mi dużo bardziej odpowiadał. Chłopakom z drużyny chyba też. Teraz zrobił się dziwny, szybko wiąże. Wcześniej, gdy było chłodniej i bardziej wilgotno, jego konsystencja była inna – przyznaje Bober.
W niedzielę żużlowcy Motoru jadą do wicelidera z Gniezna, a za dwa tygodnie zakończą rundę zasadniczą na torze w Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?