Spowiedniczki, tapiry, władczynie chaosu. To my, baby z dziekanatu

Czytaj dalej
Fot. Małgorzata Genca
Ewa Pajuro

Spowiedniczki, tapiry, władczynie chaosu. To my, baby z dziekanatu

Ewa Pajuro

Matkują, wysłuchują zwierzeń, pocieszają, ale potrafią też tupnąć nogą i przekląć. Zwłaszcza gdy student nie chce się wziąć za siebie. Poznajcie ciche władczynie lubelskich uczelni.

- Zajęta jestem, wyjdzie i przyjdzie kiedy indziej!
- Ale kiedy?
- Później, przecież mówię!

Albo: - Ja tylko chciałam złożyć podanie.
- Za późno. Mnie już tu nie ma, ja w autobusie już siedzę.

Tak podobno wyglądają rozmowy z typowymi paniami z dziekanatu. Do tego dochodzą powielane w żartach studenckie prawdy: „Dziekanat nie samochód, nie musi być szybki”, „Mogłabym być panią z dziekanatu, też nic nie wiem”.

Te i dziesiątki innych żartów tworzą obraz stereotypowego pracownika administracyjnego polskiej uczelni: czyli marudnej jędzy, którą bardziej od pracy obchodzi pasjans, kawa i ploteczki. - Te dobre czasy już dawno minęły - śmieją się współczesne pracowniczki dziekanatów.

Z dalszej części tekstu dowiesz się m.in.: 

  • kim jest Irena Mateńko i dlaczego studenci Wydziału Nauk Humanistycznych KUL tak ją uwielbiają
  • z jakimi pytaniami i żądaniami do dziekanatów przychodzą rodzice, babcie i prawnicy reprezentujący studentów
  • z jakimi nietypowymi wyrazami sympatii spotykają się na co dzień panie z dziekanatów

Zachęcamy do lektury!

Pozostało jeszcze 88% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Ewa Pajuro

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.