Nowy dokument obejmuje sprawozdanie finansowe za okres do sierpnia 2010 roku włącznie. W najbliższych dniach pismo będzie szczegółowo analizowane, a następnie prezydent zaproponuje prezesowi SPR przeprowadzenie audytu zewnętrznego. Przypomnijmy, że sprawa dotyczy wykupienia przez miasto udziałów w spółce akcyjnej SPR Lublin. Niespełna dwa tygodnie temu miejscy radni, mimo że nie wiedzieli o aktualnym stanie finansów klubu, wyrazili zgodę na zmiany w budżecie i przeznaczyli pół miliona złotych na kupno tysiąca akcji o wartości 500 zł każda. Warunkiem miasta jest posiadanie większości w Radzie Nadzorczej spółki.
*SPR Lublin ma poważne problemy finansowe
*Radni przyznali 500 tys. zł dla SPR Lublin
*SPR Lublin - Ruch Chorzów 33:30. Kłopoty klubu nie odebrały woli walki
Na zaległe pieniądze wciąż czekają szczypiornistki, a klub nie pozyska sponsora wcześniej niż w styczniu. - Mam nadzieję, że efekty rozmów z różnymi firmami będą dla nas korzystne, ale na razie to wyłącznie nadzieja. Niestety, w okresie przedwyborczym ciężko umówić się na spotkanie, a czas gra na naszą niekorzyść. W tym roku nie liczymy już na większą pomoc, bo firmy mają wykorzystane budżety. Jeżeli uda nam się pozyskać sponsora, to od nowego roku - twierdzi Wilczek.
W cieniu walki o uratowanie klubu, piłkarki ręczne rozgrywają kolejne mecze w lidze, a w weekend zmierzą się w 3. rundzie Pucharu EHF z francuskim HAC Handball Hawr. Gospodarzem jednego ze spotkań powinien być Lublin, ale z powodu oszczędności klub zaproponował rozegranie obu meczów we Francji. - Ze względu na kibiców chcieliśmy grać w Lublinie, ale organizacja takiego meczu to koszt około 50 tys. zł. Dlatego podjęliśmy decyzję o dwóch spotkaniach na wyjeździe, na co zgodzili się Francuzi - mówi Wilczek.
Lubelski klub poniesie tylko połowę kosztów związanych z przelotem samolotem 18-osobowej ekipy. Za drugą część oraz za czterodniowy pobyt lublinian we Francji zapłaci klub z Hawr. SPR nie zrezygnowało całkowicie z gry w Pucharze EHF, ponieważ konsekwencje takiej decyzji byłyby kosztowniejsze. - Raz, że w przyszłym roku w ogóle nie zostalibyśmy dopuszczeni do rozgrywek europejskich, a poza tym, za zrezygnowanie z gry otrzymalibyśmy karę 10 tys. euro - dodaje prezes SPR.
Echa weekendu
Podczas niedzielnego zremisowanego meczu SPR z Łączpolem w Gdyni, wiele kontrowersji wywoływały decyzje szczecińskiej pary arbitrów Andrzeja Rajkiewicza i Jakuba Tarczykowskiego. Sędziowie ukarali nasz zespół dwiema czerwonymi kartkami, nałożyli 20 min kar oraz podyktowali dla gdynianek osiem karnych.
- Sędziowanie było skandaliczne. Gdy tydzień wcześniej poznałem obsadę, dzwoniłem do przewodniczącego Kolegium Sędziów o zmianę tej pary. Dwa lata temu wygwizdali nas w Lubinie, rok temu nie udało im się to w Gdyni. Wygraliśmy jedną bramką chociaż podyktowali przeciwko nam jedenaście karnych. Po meczu delegat nawet nie przekazał nam jak sędziowie zostali ocenieni, chociaż mamy prawo to wiedzieć - mówi Andrzej Wilczek, prezes SPR.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?