Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stara Jedlanka: Pożar zabrał im dobytek całego życia (WIDEO)

Monika Fajge
Małgorzata Genca
Był poniedziałek, koło godz. 23. W niewielkim piętrowym domu w Starej Jedlance spało dziesięć osób. Na dole rodzice, Andrzej i Agnieszka Bartkowicz, z najmłodszymi pociechami: 6-letnią Julką, 3-letnim Bartkiem i 1,5-rocznym Adasiem. Na górze pozostałe dzieci: 20-letni Karol, 14-letnia Kinga, 13-letnia Małgosia, 11-letnia Ola i 9-letni Michał. To on obudził się pierwszy.

- Nasz mały bohater, dzięki niemu żyjemy - mówi ze łzami w oczach pan Andrzej. - Michaś przyszedł do mnie i powiedział, że nie chce spać w swoim pokoju, bo na górze śmierdzi dymem. Na początku mu nie uwierzyłam. Syn boi się sam zasypiać i często wymyśla różne historyjki, żeby położyć się ze mną na dole - opowiada pani Agnieszka. Ale ponieważ chłopiec nalegał, pan Andrzej poszedł sprawdzić, czy wszystko w porządku.

W tym czasie góra już płonęła. - Kiedy otworzyłem drzwi na piętro, buchnęły na mnie kłęby gęstego dymu. Nic nie było widać, od razu zacząłem się dusić. Wiedziałam, że nie dam rady znieść dzieci na dół, dlatego wybiłem okno w pokoju dziewczynek i zacząłem "wyrzucać" je na powietrze - relacjonuje mężczyzna.

Strażacy przyjechali w ciągu kilkunastu minut. - Usłyszałem syreny. Ogień było widać z daleka, nie mogliśmy nie trafić. Kiedy dotarliśmy na miejsce cała rodzina była już na zewnątrz - powiada Krystian Kapitan z Ochotniczej Straży Pożarnej w Drozdówce. Pożar udało się ugasić dopiero po ponad trzech godzinach. W akcji brało udział 6 zastępów strażaków. Mimo ich starań, wnętrze domu zostało doszczętnie zniszczone.

Noc po pożarze pani Agnieszka z dziećmi spędziła u swoich rodziców. Jej mąż spał w oborze obok spalonego domu. - Właściwie nie zmrużyłem oka. Trudno pogodzić się z faktem, że dobytek całego mojego życia przepadł w ciągu zaledwie kilku godzin - mówi ze łzami w oczach mężczyzna. - Najważniejsze, żebyśmy odzyskali dach nad głową. Przecież idzie zima, nie możemy tułać się po teściach i dalszej rodzinie. Nie wiem, co teraz będzie - dodaje. Ale najbardziej martwi się o 14-letnią Kingę. - Kiedy ją "wyrzucałem" przez okno, mocno się pokaleczyła. Rozcięła sobie ścięgna nadgarstka. Nie wiadomo, czy będzie mogła ruszać palcami - mówi.

Jedlanka Stara: Pożar domu 12-osobowej rodziny (ZDJĘCIA)

Bartkowiczowie mają w sumie dziesięcioro dzieci. Kiedy wybuchł pożar w domu było ośmioro z nich. Pozostała "dwójka" uczy się w średniej szkole i mieszka poza domem. Utrzymuje się z pracy na roli, nie są zamożni. Mogą jednak liczyć na wsparcie rodziny.

Pan Andrzej ma sześciu braci. Wczoraj wszyscy pomagali porządkować pogorzelisko. - Wspólnymi siłami odbudujemy dom. Rąk do pracy nie brakuje. Potrzeba tylko materiałów budowlanych. To ogromne koszta, którym sami nie podołamy - twierdzi Krzysztof Bartkowicz, młodszy brat pana Andrzeja. - Będziemy wdzięczni za każdą deskę, cegłę. Wszystko się przyda - dodaje pan Andrzej.
Bartkewiczowie potrzebują też mebli, kołder, ubrań.

Ich adres:
Stara Jedlanka 11, 21-109 Uścimów.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski