– Mateusz na początku czerwca wystartował w zawodach niskiej rangi w Niemczech. Był to element przygotowań do igrzysk. Wtedy pobrano próbkę, w której wykryta została insulina, co nikogo nie mogło przecież dziwić. Mateusz ma ogromne problemy z cukrzycą, jest twarzą firmy Nordisk – produkujące lek na cukrzycę – wyjaśnia Andrzej Boras, prezes klubu Lubelskie Perła Polski Cycling Team. – Sytuacja moim zdaniem kuriozalna. Wszyscy wiemy, że Mateusz jest cukrzykiem. Jest cukrzykiem nie od roku, ale od jedenastu lat. Nawet, jeśli w tym momencie nie było stosownych dokumentów, to zostały już dosłane. Nie szukam żadnych teorii spiskowych, ale jeśli ktoś chce drugiej osobie wbić szpilkę, to zawsze to może zrobić.
Posądzony o „doping” (insulina) Mateusz Rudyk powinien być spokojny, że zostanie uznany za niewinnego, bo sprawą oczywistą jest, że oskarżenia są wynikiem jedynie braków w dokumentacji.
„Na 95% Mateusz wystartuje” – uspokaja trener Igor Krymski, cytowany przez dziennikarza TVP Sport, Patryka Pancewicza. Z czego wynika pozostałe 5% wątpliwości?
Otóż teraz całą sprawę musi rozpatrzeć Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI), następnie powinna wydać decyzję (aby Rudyk wystartował) przed 7 sierpnia, czyli pierwszą konkurencją (sprint), w której zawodnik klubu Lubelskie Perła Polski Cycling Team ma wystąpić. Pytanie, kiedy UCI zacznie wszystko rozpatrywać. Teoretycznie może to być zarówno jutro czy za dwa dni, jak i po igrzyskach…
– Nie dzwoniłem do Mateusza, bo uważam, że Mateusz w tym momencie potrzebuje przede wszystkim spokoju. Bardzo mi go szkoda, że doświadcza takiej sytuacji przed najważniejszymi zawodami w karierze. Jest medalistą mistrzostw świata i Europy, brakuje mu tylko medalu olimpijskiego – mówi Andrzej Boras. – To jednak bardzo mocny psychicznie człowiek, niesamowicie poukładany, prawdziwy zawodowiec. Do tego jest otoczony znakomitym sztabem z doskonałym trenerem, Igorem Krymskim, na czele – kończy.