Starzy neofici

Jeśli w nadgorliwości jest śmieszny, jego sprawa. Gorzej, jeśli szkodzi innym, zwłaszcza piastując urzędnicze stanowisko. Trzy tygodnie temu byłem w Brukseli na Dniach Ulicy. Szedłem wzdłuż straganów, w kierunku Łuku Triumfalnego, i uśmiechałem się gorzko, za to coraz szerzej. Ludziska! W Lublinie żaden urzędas nie pozwoliłby na ich ustawienie! Jeśli ja widziałem powody, dla których tak by się stało, to cóż dopiero rycerze paragrafów! Oni przecież dostali przepisy z samej Brukseli i muszą się ich trzymać!

Szlag człowieka trafia, kiedy uzmysłowi sobie, że tak prymitywnie myślący ludzie wpływają na rozwój (a raczej jego żółwie tempo) naszego miasta i kraju. Wynajdują te przepisy dla siebie, a potem drobiazgowo śledzą ich egzekucję. Bez tego byliby niepotrzebni, a niczego innego nie umieją. Ba! Nie umieją poruszać się w tych przepisach.

Moim znajomym, właścicielom apteki, lubelski nadzór farmaceutyczny przełożył otwarcie apteki i nakazał wykonanie nowych drzwi wejściowych z okienkiem do nocnego wydawania leków. Sęk w tym, że ta apteka nigdy nie planowała nocnych dyżurów. Nie szkodzi. Okienko ma być, i koniec.

Paniusia, która przyszła na kolejną kontrolę, zauważyła stojącą w pomieszczeniu starą, ozdobną wagę. Po upewnieniu się, że nie ma ona atestu, nakazała usunąć, bo "…będzie siedliskiem zarazków!". Na nieśmiałe uwagi właścicieli, że to ozdoba i że pani z sanepidu się podobała, ważna pani kontrolerka stwierdziła: "Ona była z sanepidu, więc nie zna przepisów!". Słyszycie, dziewczynki z sanepidu? Nie znacie się na tym, co może być siedliskiem zarazków, a co nie!

Sporo zmarnowanych ludzkich pieniędzy muszą mieć na sumieniu podobni do tej paniusi. Tylko dlaczego my ich jeszcze tolerujemy?

Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski