Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stawiajmy na formy graffiti, które upiększają, a nie szpecą nasze miasto

Marcin Koziestański
Małgorzata Genca
Z Beatą Krzyżanowską, rzeczniczką prasową prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka, o tym, jak miasto walczy z pseudografficiarzami.

W ostatnich dniach w centrum Lublina, np. na kamienicach przy ul. Lubartowskiej i Zamojskiej, pojawiły się szpecące napisy. Czy nie sądzi Pani, że takie bazgroły niszczą wizerunek miasta i psują jego estetykę?
Tak uważam. Ale trzeba odróżnić graffiti, które jest wykonywane na wysokim poziomie przez prawdziwych artystów, od tych brzydkich maziajów, które w ostatnim czasie pojawiły się w centrum miasta. Te drugie to nie jest forma sztuki, a zwykły
wandalizm i oszpecanie miasta.

Co w związku z tym robi obecnie ratusz, by zapobiegać takim aktom chuligaństwa?
Miasto regularnie inwestuje w system monitoringu miejskiego. Co roku system kamer rozszerza się o kolejne miejsca po to, by właśnie tego typu wandalizm mógł być ścigany, a sprawcy mogli być szybko złapani.

CZYTAJ TEŻ: Ataki pseudografficiarzy w Lublinie. Kto oszpecił Lubartowską?
Pseudografficiarze nie mają łatwego życia. Płacą wysokie kary. Na razie w Rzeszowie

Miasto co roku bierze także udział we współfinansowaniu Lubelskiego Festiwalu Graffiti. To miejsce jest przestrzenią, gdzie artyści, także z zagranicy, mogą co roku upiększać nasze miasto poprzez profesjonalne formy sztuki. W ramach obchodów 700-lecia powstanie niedługo kilka nowych murali na lubelskich kamienicach, które będą wpisywały się w przestrzeń naszego miasta i poprawią estetykę ulic.

Inne polskie miasta podjęły bardziej zdecydowane działania. Postawiono na przykład na wyższe kary i wystawiano wandalom faktury za przywrócenie kamienic do dawnego stanu. Czy Lublin zastanawia się nad wprowadzeniem takich kar dla pseudografficiarzy?
W Lublinie sytuacja jest bardziej skomplikowana. Związane jest to z kwestiami własnościowymi. Chodzi o to, że większość kamienic w naszym mieście znajduje się w rękach prywatnych. Więc takie rozwiązanie na szeroką skalę w Lublinie nie może mieć zastosowania.

Na przykład w Rzeszowie, pomocne w schwytaniu wandali były sygnały od samych mieszkańców. Tam notowano po kilkadziesiąt takich telefonów do Straży Miejskiej. Dla porównania u nas – zaledwie kilka w ciągu czterech ostatnich lat. A wszystko dzięki kampanii przeprowadzonej przez to miasto, która zachęcała mieszkańców do dbania o czystość i estetykę miasta.
U nas takiej kampanii nie było. My skupialiśmy się na informowaniu o aktywnych formach wyrazu, jak wspomniany już festiwal. Oczywiście zachęcamy mieszkańców, by zgłaszali przypadki takich aktów wandalizmu.

Monitoring miejski sprawdza się, bo „wyłapuje” takich przestępców, ale sygnały od mieszkańców są bezcenne. Co prawda na tę chwilę nie ma pomysłu, by powstała u nas kampania informacyjna podobna do tej rzeszowskiej. Ale być może należy się zastanowić nad czymś podobnym. Problem trzeba rozwiązać kompleksowo. Poinformujemy państwa Czytelników, gdy coś takiego uruchomimy.

----------------------------------------------------
Zobacz także:
W Grudziądzu na przystankach zamiast bezmyślnie pomazanych wiat - są kolorowe obrazki. Odkąd na wiatach pojawiły się artystyczne graffiti, przystanki przestały być demolowane. Dawniej miasto wydawało 20 tysięcy złotych rocznie na usuwanie skutków dewastacji. Teraz - jak twierdzą urzędnicy - Grudziądz nie wydaje na to ani złotówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski