Stracili dom w pożarze. Rodzina z Dąbrowicy potrzebuje pomocy

- Potrzebujemy każdej pomocy. Dom trzeba wyremontować od podstaw. Od gminy dostaliśmy 5 tys. zł, a sam dach będzie nas kosztował 10 tys. zł. Koszty utylizacji też są ogromne – mówi Ewa Bronisz, której dom spłonął w kwietniu. Poszkodowana rodzina zapomogę otrzymała również ze zbiórki przeprowadzonej przez ks. proboszcza (1700 zł) oraz z zakładu pracy pana Janusza (2 tys. zł).
Do pożaru doszło 15 kwietnia o godzinie 11. -Synowi na kuchni węglowej wykipiały frytki. Ogień zajął sufit, wykładzinę dywanową, firanki, zasłony. Z żoną ewakuowaliśmy się przez okno, syn od sąsiadów zadzwonił po straż pożarną – wspomina pan Janusz Pidek, który półtora miesiąca spędził w szpitalu. Poparzenia trzeciego stopnia objęły 15 proc. powierzchni jego ciała.

Gmina nie dysponuje lokalem zastępczym

Mieszkanie miało 80 metrów kwadratowych, budynek był drewniany i stawiany w latach 70-tych. Teraz pani Ewa z synem mieszka u siostry w Lublinie, pan Janusz w namiocie na ich posesji (Dąbrowica 159), gdzie spłonął dom. Od czasu do czasu przyjeżdża do Lublina, aby się wykąpać.

Opieka społeczna objęła wsparciem poszkodowaną rodzinę. Niestety gmina nie dysponuje lokalem zastępczym, w którym mogłaby ich umieścić. -W tym momencie nie mamy gdzie ulokować tych ludzi. Nie wykluczamy przeprowadzenia akcji społecznej w porozumieniu z radnymi, sołtysami i proboszczem. Musimy jednak wiedzieć, czego konkretnie potrzebują – mówi wójt gminy Jastków Teresa Kot.
Teraz najbardziej potrzebne są nowe okna, instalacja elektryczna, dach, wszelkie materiały budowlane oraz wykończeniowe. Potem przydadzą się meble, sprzęt AGD i żywność z długim terminem ważności.

Jeśli ktoś chciałby pomóc, może dzwonić pod nr tel: 505765973.