Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk nauczycieli 2019. Piotr Zaremba: Szkoła przypominać będzie zgliszcza

Piotr Zaremba
Piotr Zaremba, publicysta
Piotr Zaremba, publicysta fot. Bartłomiej Ryży
Strajk nauczycieli wchodzi w fazę zapaści. Rządowi pewności siebie dodają dobre sondaże PiS, a przede wszystkim badania, z których wynika, że większość Polaków przestała ten protest popierać. Że odruch niechęci dotyczy i części wyborców związanych z opozycją.

Z kolei nauczyciele szkół średnich stają przed dramatycznymi dylematami związanymi z maturami. Mogą postawić na totalny chaos, ale ryzykując konflikt z pokaźną częścią społeczeństwa. Mają zresztą uzasadnione opory moralne przez czynieniem z własnych uczniów zakładników. Rząd to wie i korzysta.

Oznaki zamętu widać też po stronie środowisk popierających strajk. Apel Koalicji Europejskiej o jego zakończenie był wprawdzie skierowany bardziej do rządu, ale wielu Polaków odebrało je jako sygnał: unikajcie dojścia do ściany. W mediach dawnego mainstreamu mnożą się analizy wykazujące, że strajkujący popełnili wiele błędów, źle wybrali czas strajku, roztrwonili początkową sympatię większości itd.

Jednak bardzo trudno wymyśleć formę nauczycielskiego protestu, która nie szkodziłaby uczniom, a takie wezwanie się powtarza. Rzeczywiście czas przed egzaminami był dobrany ze szczególną wiarą w skuteczność broni atomowej. Ale i z nadzieją, że strajk potrwa niedługo. Czy gdyby protest zaczął się pierwszego września, jak radzą dziś spóźnieni doradcy, nie stracono by wielu tygodni czekając aż wygaśnie, bo przecież nic nas nie pogania?

Problem w tym, że ten strajk wybuchł jako reakcja na konkretną sytuację: gigantycznego wyborczego rozdawnictwa PiS, w którym nauczycieli uwzględniono na ostatnim miejscu. To się stało teraz, na wiosnę, przed dwiema kampaniami. Można w proteście widzieć niefortunny, polityczny scenariusz, czemu sprzyja nienajlepsza reputacja władz ZNP ze Sławomirem Broniarzem na czele. A można spontaniczną reakcję na kontekst. Argumenty premiera: nie mamy pieniędzy w budżecie, to właśnie dziś brzmią kompletnie niewiarygodnie.

Zarobki nauczycieli wzbudzają ogromne emocje. Ostatnia podwyżka wynagrodzeń dla nauczycieli weszła w życie 1 stycznia 2019 roku. Zobacz, jak kształtują się minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego w polskich szkołach.Przejdź do kolejnych slajdów --->

Zarobki nauczycieli 2019. Ile zarabia nauczyciel w szkole po...

Że przekaz: zrobimy wszystko, aby dostać większą kasę, okazał się dla strajku zabójczy, nie będę się spierał. Możliwe, że trzeba to było tłumaczyć inaczej. Ale natrząsanie się z nauczycieli przebierających się za krowy i serwujących publice przyśpiewki, uważam za przesadne. Zwłaszcza jeśli szydzą, albo i oburzają się ci sami, którzy tłumaczyli nam, że szokujące transparenty albo buczenie na cmentarzach to naturalny odruch ludzi zdesperowanych, że mają oni prawo do swoich emocji. Tyle że tu akurat te emocje zderzyły się szczególnie boleśnie z milczącą większością.

Obawiam się fazy degeneracji strajku, kiedy to w różnych szkołach będą podejmowane odmienne decyzje co do klasyfikowania klas maturalnych. Zaowocuje to wielkim rozgoryczeniem. Konfliktem wielu nauczycieli z ich otoczeniem, ale i jeszcze większymi podziałami w samym środowisku. Kierownictwa obu związków powinny tego za wszelką cenę uniknąć. Choć przypomnijmy, chyba większość strajkujących (nie ma precyzyjnych danych) jest niezrzeszona.

Obawiam się fazy degeneracji strajku, kiedy to będą podejmowane różne decyzje o klasyfikowaniu maturzystów

A teraz co do recept. Rząd znalazł hasło, którym próbuje odbijać roszczenia strajkujących. To „całkowita zmiana systemu”. Miesiąc temu nie było o niej w ogóle mowy. PiS obiecał wręcz nienaruszalność Karty nauczyciela w kampanii 2015 roku. Teraz odkrył, że nauczyciele źle i przede wszystkim za mało pracują. Od likwidacji godzin karcianych, czyli dodatkowych obciążeń, na początku kadencji przeszedł nagle do żądania podniesienia pensum. Niby ma to następować ewolucyjnie, aczkolwiek ostatnio nawet bieżące podwyżki zostały powiązane z pomysłem, aby obowiązkowy, tygodniowy limit pracy przy tablicy wynosił nie 18 godzin, a 20.

Niby dlaczego nauczyciel pracujący dłużej ma pracować lepiej? Rzecz ma przede wszystkim jeden cel: oszczędność. Dostaniecie większe pieniądze, ale za dłuższą pracę. Zarazem w środowiskach propisowskich pojawił się nagle mit. Podniesienie pensum o więcej godzin ma prowadzić do zwolnienia słabszych nauczycieli, bo będzie ich potrzeba mniej. To ma być ta „całkowita zmiana systemu”.

Uległy temu mitowi niektóre reformatorskie środowiska, choćby Klub Jagielloński, operując abstrakcyjnymi kolumnami liczb. Każdy, kto zna system edukacji, powie: to tak nie działa. W mniejszych szkołach, zwłaszcza na prowincji, pojedynczy nauczyciel zwłaszcza takich przedmiotów jak fizyka czy biologia będzie miał kłopot z wyrobieniem pensum w jednej szkole. Rozszerzy się zjawisko nauczycieli wędrujących między szkołami. Ze szkodą dla poziomu i dla różnych funkcji, choćby wychowawczych, jakie szkoła wypełnia.

Ale idźmy dalej. W jednych szkołach nauczyciele mają dziś spore nadgodziny. Tam o żadnym „ zwalnianiu słabszych” nie będzie mowy. W innych egzystują na gołych etatach, i tam można będzie je redukować. Ale zdecyduje przypadek, siatka godzin, suche liczby, a nie istnienie lub nieistnienie problemu „słabych nauczycieli”.

Na dokładkę ewentualne zmiany zależeć będą od dyrektorów szkół. Oni zaś, mający oparcie w samorządach, zdecydują w oparciu o własne kryteria. Szybki eksperyment myślowy: kogo zwolnią, a kogo zostawią tacy dyrektorzy zaprzyjaźnieni z lokalnymi władzami, jeśli będą musieli? Zaprzyjaźnionego ze sobą pedagoga z odpowiednim stażem, czy młodego kreatywnego belfra, który przysparza kłopotów? Odpowiedź nasuwa się sama.

A teraz najważniejszy argument. Polska szkoła przeszła, wciąż przechodzi kolejne fazy trzęsienia ziemi będącego konsekwencją likwidacji gimnazjów. Zmiany organizacyjne, przeładowane programy, podwójne roczniki, to wszystko widzimy dziś. Czy do jednej rewolucji warto dokładać następną? Czy polski nauczyciel będzie lepiej pracował, kiedy postraszy się go jeszcze czystką? Może pan premier i szef jego kancelarii Michał Dworczyk, zadaliby sobie to pytanie.

Polskiej edukacji potrzeba na kilka lat stabilizacji, nie wstrząsów - to moja teza. Oczywiście to nauczyciele sami zaczęli bujać tym okrętem. Tyle że przedtem były wypowiedzi minister Anny Zalewskiej, iż reformę szkolnych szczebli i programów warto obudować godziwymi płacami. Okazały się one płonne. Bo trzeba było przekupić szersze grupy społeczne, w związku z wyborami.

Nie wiemy, na ile rząd traktuje serio „całkowitą zmianę systemu”. Może to tylko bat na nauczycieli żeby pohamowali swoje roszczenia finansowe. Na razie receptą jest okrągły stół. Ma to być czyste widowisko. Niczego nie negocjuje się serio na stadionie, przez mikrofony. Już oferta prezydenta: rozmawiajmy w Belwederze, była poważniejsza.

Okrągły stół z roku 1989 był skuteczny tylko dlatego, że na zapleczu spektaklu rozmawiano w Magdalence. Tu nikt negocjacji serio nie planuje. A szkoda, bo to oznacza, że następne lata będą zmarnowane.

PiS obiecywał szkołę bardziej obywatelską i patriotyczną, nastawioną na ogólnokształcącą wiedzę i na wartości. Jarosław Kaczyński chyba traktował te zapowiedzi serio. Miały być częścią przebudowy społeczeństwa. Jak chce to osiągnąć, jeśli szkoła stanie się przestrzenią permanentnych, nachodzących na siebie rewolucji? Jak może liczyć na minimalne współdziałanie nauczycieli, skoro zamierza triumfować z powodu ich upokorzenia?

W następnym roku szkoła przypominać będzie zgliszcza. Ale premier będzie się cieszył oszczędnościami (wyda pieniądze na co innego) i „całkowitą zmianą systemu”. Która to zmiana w gminach i miastach rządzonych przez obecną opozycję może nawet umożliwiać pozbycie się nauczycieli związanych z prawicą - dziś chroni ich Karta. Łatwiej coś zniszczyć niż zbudować nowy ład.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Strajk nauczycieli 2019. Piotr Zaremba: Szkoła przypominać będzie zgliszcza - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski