Studentka z UMCS oskarżona o wyłudzenie stypendium. Jej adwokat odpiera zarzuty

W październiku 2015 r. studentka złożyła przed Wydziałową Studencką Komisją Socjalną Wydziału Prawa i Administracji UMCS wniosek o przyznanie stypendium socjalnego. Przez dwa lata komisja przyznawała jej świadczenie. Za trzecim razem wyszło na jaw, że w wyroku z 2014 r. sąd przyznał jej alimenty w wysokości wyższej, niż by to wynikało z wcześniej złożonych dokumentów.

Komisja socjalna stwierdziła, że wnioskując o świadczenie w poprzednich latach studentka utaiła rzeczywistą wysokość alimentów. O zdarzeniu została zawiadomiona policja. Śledztwo wszczęła prokuratura.

Studentka została oskarżona o doprowadzenie uczelni do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości 4500 zł i usiłowanie dokonania oszustwa na kolejne 1800 zł. Zdaniem obrońcy Karoliny B., mowa o oszustwie w przypadku jej klientki jest nieporozumieniem.

- Pani nie dostawała alimentów w takiej kwocie, którą ustanowił sąd - argumentuje dr Michał Skwarzyński. Podstawą przyznawania stypendium jest realny dochód, a ten był niższy niż wynikałoby to z wyroku sądów.

- Moja klientka miała prawo do stypendium socjalnego, bowiem uprawniał do niego jej realny dochód - wyjaśnia adwokat. Jeszcze na etapie postępowania w prokuraturze obrona miała przedstawić dowody wskazujące na to, że procedura ustalania prawa do stypendium nie była prawidłowa.

- Moja klientka została wprowadzona w błąd, jak ma udokumentować swoją sytuacje, w mojej ocenie członkowie komisji socjalnej sami nie dochowali procedur - mówi Skwarzyński.

Ocenę sprawy uczelnia pozostawia sądowi.

- Ze względu na dobro toczącego się postępowania sądowego, uczelnia nie będzie polemizowała ze
stanowiskiem obrońcy, do którego nawiązują pytania zadane przez pana redaktora - informuje Aneta Adamska, rzeczniczka UMCS.

Sprawa toczyć się będzie przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód. Za oszustwo grozi do ośmiu lat więzienia.