Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świdnik: Podejrzany o nielegalną uprawę maku w sądzie z fajtakiem

Agnieszka Kasperska, Marcin Jaszak
Janusz Makuch przywiózł do sądu krokiewkę
Janusz Makuch przywiózł do sądu krokiewkę Marcin Jaszak
Trzy drewniane kije zwane fajtakiem albo krokiewką przywiózł w środę do świdnickiego sądu Janusz Makuch. Na podstawie oględzin urządzenia sąd ma stwierdzić, czy plantacja maku naszego Czytelnika nie była większa niż zakontraktowana, a zatem czy mężczyzna popełnił wykroczenie.

W 2010 roku na plantację maku w Nikodemowie k. Zakrzewa przyjechali policjanci. Chcieli sprawdzi, czy uprawa jest legalna. Wzięli makówki do ekspertyzy. Próbowali też zmierzyć pole, ale nie mieli miarki.

- Dlatego przyniosłem krokiewkę i sam zmierzyłem ziemię, na której rósł mak - relacjonuje Janusz Makuch. - Ponieważ w ciągu dwóch następnych miesięcy nikt się ze mną nie kontaktował skombajnowałem pole. Musiałem to zrobić, bo termin przeprowadzenia prac był zapisany w umowie kontraktacyjnej. Musiałem go przestrzegać.

Po kolejnych dwóch miesiącach Makuch dostał jednak wezwanie na policję. Usłyszał, że uprawia mak narkotyczny. W dodatku na obszarze większym niż zakontraktowany.

- Zresztą sam się do tego przyznałem w sądzie - podkreśla Makuch. - Ponieważ zabrakło mi ziemniaków do sadzenia posiałem nasiona maku nieco szerzej żeby nie marnować ziemi. Kontraktacji jednak nie naruszyłem, bo nasion użyłem tylko tyle co dostałem z gminy.

Z tłumaczeniem tym nie zgodził się jednak sąd. W środę Makuch musiał przywieźć fajtaka, którym mierzył ziemię. Biegły geodeta uważnie go obejrzał i stwierdził, że to przyrząd bardzo prowizoryczny. Pomiar nim można porównać do pomiaru na kroki.

- Na stu metrach długości pomiar może różnić się o plus minus 20 metrów - zeznał geodeta.

Geodeta stwierdził też, że nie może określić wielkości uprawy maku na podstawie zdjęć wykonanych przez policję.

Nie kończy to jednak sprawy toczącej się przeciwko naszemu Czytelnikowi. Sprawę odroczono do 28 listopada. Do tego czasu wykonane zostaną dodatkowe analizy biochemiczne pobranych próbek maku.

- Mam już dosyć tej sprawy - mówi Makuch. - Wciąż nie rozumiem dlaczego to postępowanie wciąż się toczy. Jeden biegły orzekł, że mak nie był narkotyczny. Drugi biegły orzekł, że areał działki był dobry. Niczego to niestety nie zmieniło. Wciąż jestem oskarżony.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski