Nie o wyższość jednak chodzi, a o niskość naszych przedświątecznych zakupowych pobudek.
Nakręcają nas promocje i nowy telewizor sąsiada. Presja dzieci na drogie prezenty i wystawny, bogaty stół, z łososiem zamiast śledzia - żeby rodzina nie pomyślała, iż do amerykańsko oświetlonej chaty zagląda bieda. Ale najbardziej przerażający jest strach w oczach: że nie zdążę, że nie kupię, że nie dostanę. Jak przed końcem świata.
A przecież - zaryzykuję - tym razem końca świata znów nie będzie. Za to jak co roku, będziemy lizać rany na rękach poobtłukiwanych trzepaczką. Biegać po kropelki na żołądek, bo świąteczne jedzenie, okupione ciężkim bojem w sklepach, nie może się zmarnować. Złorzeczyć, bo przepłaciliśmy na promocjach i zastanawiać się, jak załatać dziurę w portfelach po wypasionych prezentach. Na własne życzenie. Spokojnych i zdrowych świąt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?