Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święty, który lubił wtorki

Grażyna Starzak
Karol Wojtyła urodził się w Wadowicach, potem wracał tu podczas pielgrzymek, już jako Jan Paweł II
Karol Wojtyła urodził się w Wadowicach, potem wracał tu podczas pielgrzymek, już jako Jan Paweł II Bogumił Storch
Rozmowa z ks. abp. Mieczysławem Mokrzyckim, metropolitą lwowskim, byłym sekretarzem Jana Pawła II

- Czy pamięta Ksiądz Arcybiskup dzień, w którym po raz pierwszy w życiu stanął przed Papieżem?

– Doskonale pamiętam. Byłem bardzo zdenerwowany, gdy poinformowano mnie, że Ojciec Święty chce, żebym pełnił funkcję drugiego sekretarza po 78–letnim wówczas Wietnamczyku, który kończył swoją posługę. Pierwsze spotkanie z Janem Pawłem II pozostanie mi w pamięci do końca życia. To była Środa Popielcowa 1996 roku. Zostałem wprowadzony do papieskich apartamentów. Odczuwałem ogromny niepokój, lęk. Ojciec Święty już od progu uśmiechał się, jak mnie zobaczył takiego stremowanego. Powiedział: „Będzie dobrze, nie martw się”. Niepokój ustąpił. Pogoda, spokój ducha, ogromna życzliwość dla wszystkich – to cechy, które sprawiały, że wszyscy czuli się przy Nim dobrze. Przez te dziewięć lat mojej posługi u boku Ojca Świętego nigdy nie widziałem, żeby się zdenerwował, podniósł głos, wykazał zniecierpliwienie. Pomimo ogromu zajęć, nawału pracy, częstych podróży, zawsze był ze wszystkim na czas. Dam jeden przykład. Swoje homilie, wystąpienia na Boże Narodzenie przygotowywał… latem, w Castel Gandolfo. Nigdy nie panikował. Nawet wówczas, gdy słyszał o jakimś wypadku, kataklizmach. Czasem zawołał „O Boże”, ale potem zaraz zwoływał współpracowników, aby omówić z nimi, co można w danej sytuacji zrobić, jak pomóc ludziom z danego obszaru.

– Książka ze wspomnieniami Księdza Arcybiskupa o Janie Pawle II nosi tytuł: „Najbardziej lubił wtorki”. Proszę przypomnieć, dlaczego akurat wtorek był tym dniem, który Papież lubił najbardziej?
– Ojciec Święty lubił wtorki, bo wtedy miał dzień wolny od obowiązków. We wtorki, zaraz po śniadaniu, wyjeżdżaliśmy w Dolomity lub do Toskanii. Zwykle w miejsca, które wybierali funkcjonariusze z Watykanu. Ich żony przygotowywały obiad. Jedliśmy pod gołym niebem, na plastikowych talerzach. Czasami rozpalaliśmy ognisko. Śpiewaliśmy. Ojciec Święty bardzo lubił śpiewać. Ale też lubił słuchać, jak my śpiewamy. Te piękne chwile na zawsze zapamiętam.

– W książce wspomina Ksiądz o pewnej słabości Papieża…
– Miał słabość do słodyczy, szczególnie do ciastek. Siostry przygotowujące posiłki starały się, jednak, żeby w jego diecie nie było zbyt dużo cukru. Nie zawsze, więc do posiłku podawały słodki deser. Wtedy Ojciec Święty, nie patrząc nawet w kierunku sióstr, kreślił palcem wskazującym kółeczka na obrusie, uśmiechając się przy tym tajemniczo. Siostry nie miały wyjścia i podawały ciasteczka.

– Ksiądz arcybiskup potrafiłby pewnie podać więcej dowodów na to, jak dowcipnym człowiekiem był Jan Paweł II…
– Miał wyjątkowe poczucie humoru. Jak zostałem prałatem – miałem wówczas niespełna 37 lat – trochę sobie żartował ze mnie, bo uważał mnie za młodzika. Czasem, podczas audiencji, uśmiechał się w moją stronę, pokazując gestem na sutannę. Tylko ja i najbliżsi współpracownicy Ojca Świętego wiedzieliśmy, co mu chodzi. A chodziło mu o to, że dawniej było w zwyczaju, iż prałat chodził w sutannie z czerwoną lamówką. A ja chodziłem w normalnej, czarnej. Raz Ojciec Święty rozśmieszył mnie prawie do łez, kiedy ni stąd ni zowąd zapytał: „Mieciu, prała–cię mama?” W pierwszej chwili nie zrozumiałem, o co Mu chodzi. Potem wybuchnąłem śmiechem. Ojciec Święty śmiał się razem ze mną.

– Jak wyglądał rozkład dnia Papieża?
– Program dnia miał bardzo wypełniony. Wstawał o 5.15, najpóźniej o 5. 30. Kiedy zaczął niedomagać staraliśmy się nakłonić Go, żeby pospał dłużej. Odpowiadał, że lubi patrzeć na wschód słońca. Patrzył, a potem kładł się krzyżem w sypialni i odmawiał pierwszą część modlitwy różańcowej. Jeszcze przed Mszą św. schodził do kaplicy, żeby się w ciszy i skupieniu pomodlić. O 7.30 była Msza św., na którą zwykle przychodziło kilkadziesiąt, a najmniej kilkanaście osób. Zapraszani byli biskupi, którzy akurat przebywali w Rzymie, pielgrzymi z Polski, czasem osoby, nieznane wcześniej Ojcu Świętemu, które napisały ot tak po prostu list do Watykanu, że marzą o spotkaniu z Ojcem Świętym. Po mszy było śniadanie, w szerszym gronie, potem przeglądanie prasy. Do audiencji Papież przygotowywał się idąc różańcem na taras. Około 13.30 był obiad, też z zaproszonymi gośćmi. Po obiedzie krótki odpoczynek, sjesta, czas, w którym życie we Włoszech zamiera. Ojciec Święty nawet w tym czasie nie potrafił nic nie robić. Czytał książki, pisał. Od 18 do 19.15 znów były audiencje. I tak od poniedziałku do soboty. Papież był niezwykle pracowitym człowiekiem. Pracowitości wymagał też od swoich współpracowników. Kiedyś, gdy był już chory i słaby kard. Dziwisz zaproponował, że „może by z pewnych rzeczy zrezygnował”. Papież odpowiedział zdecydowanie: „Nie, bo to mnie trzyma”.

– Nauczanie Jana Pawła II to tysiące stron dokumentów – encykliki, adhortacje, listy apostolskie, homilie. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko napisał jeden człowiek…

– Niektórzy nie wierzą do dziś, ale można to sprawdzić, bo w archiwach watykańskich są Jego rękopisy. Tam można się przekonać, że wszystko pisał sam. Oczywiście przed napisaniem encykliki czy adhortacji spotykał się i konsultował z wieloma ludźmi, którzy mieli coś do powiedzenia na ten temat, ale zawsze szkic dokumenty, pisany wiecznym piórem, wychodził spod jego ręki. Dopiero po 2002 r. gdy choroba uniemożliwiła mu pisanie, dyktował tekst dokumentu współpracownikom. Był to kard. Stanisław Ryłko czy też ks. prałat Paweł Ptasznik. Ojciec Święty mówił, a oni pisali.

– Był ksiądz u boku Jana Pawła II również w czasie papieskich pielgrzymek i audiencji. Słyszałam, że Ojciec Święty nie ułatwiał wam życia, bo zawsze chciał być jak najbliżej ludzi.

– Ojciec Święty był bardzo wrażliwy na cierpienie drugiego człowieka. Życzył sobie, żeby w czasie audiencji, pielgrzymek czy wizytacji, chorych, starszych, słabych, ustawiać w pierwszych rzędach. Papież starał się do każdego z nich podejść. Pamiętam, że raz ojciec Hermo, który prowadził Polaków na audiencje do Sali Klementyńskiej, zamiast 400 osób – tyle się tam mieściło – przyprowadził 600. Był niesamowity hałas, zgiełk, każdy chciał się dostać jak najbliżej Papieża. Trudno było nad tym zapanować. W pewnym momencie, gdy audiencja dobiegała końca, Ojciec Święty zawołał jednego z księży opiekujących się pielgrzymami. Gdy przyszedł, Papież poprosił go, żeby przyprowadził jedną z kobiet, z którą wcześniej rozmawiał. Powiedział, że musi dokończyć tę rozmowę, bo wcześniej, z powodu tłoku, „źle ją potraktował” i „nie wszystko zrozumiał, z tego, co mówiła”. Zapamiętałem też podobną sytuację z pielgrzymki do Libanu. Podczas jednej z audiencji były wielkie tłumy ludzi. Ten tłum wręcz napierał na Papieża, bo każdy chciał Go dotknąć. Bojąc się o bezpieczeństwo Ojca Świętego mieliśmy zamiar wyprowadzić Go bocznymi drzwiami. Jednakże On zaprotestował, mówiąc „Nie będę uciekał przed ludźmi”. Jego wielkość, Jego charyzmat, polegała właśnie na tym, że nie unikał ludzi, że potrafił rozmawiać z intelektualistami i osobami o podstawowym wykształceniu, że umiał znaleźć wspólny język z młodymi i starszymi, z mężczyznami i kobietami.

– Jakie momenty z tego pontyfikatu najbardziej utkwiły w pamięci Księdza arcybiskupa?
– Jest ich wiele. Najbardziej jednak utkwił w mojej pamięci obraz Ojca Świętego modlącego się w swojej prywatnej kaplicy. Gdy przymknę oczy, wciąż widzę charakterystyczną sylwetkę klęczącego i modlącego się Papieża na tle krzyża przy głównym ołtarzu. Trochę, jakby za mgłą, bo w kaplicy, zwłaszcza rano, panował półmrok. Widzę Go także na tle okna w prywatnych apartamentach. Miał taki zwyczaj, że codziennie, przy otwartym oknie, opierając się o parapet, króciutko się modlił, a potem czynił znak krzyża i błogosławił – Rzym i cały świat, cały Kościół.

– Analizując życie i nauczanie Jana Pawła II można wskazać wiele wymiarów Jego świętości. Który jest najbliższy Księdzu arcybiskupowi?
– Myślę, że umiłowanie Boga i życie Bogiem, a także głęboki humanizm, wręcz fascynacja człowiekiem i radość przebywania z ludźmi. Ojciec Święty spotykał się z artystami i naukowcami, z biskupami, młodzieżą, dziećmi, z przedstawicielami wszystkich ras, religii i zawodów. Audiencje trwały one nieraz dość długo, bo Papież chciał z wieloma ludźmi porozmawiać osobiście. Relacje osób, które miały okazję porozmawiać z Papieżem są zadziwiająco podobne. Ci ludzie mówią, że Ojciec Święty rozmawiał z nimi tak, jakby w danym momencie nie było nikogo wokół, jakby byli tylko oni i Papież. Na tym m.in. polegał Jego fenomen, że potrafił skupić całą swoją uwagę na rozmówcy.

– Wiele osób, również spośród kościelnych hierarchów przyznaje się do tego, że już od dawna modli się do Boga za wstawiennictwem Jana Pawła II. Czy Ksiądz Arcybiskup też należy do tego grona?
– Przyznaję, że często modlę się za Jego wstawiennictwem. Proszę Go, abym mógł tę swoją posługę we Lwowie realizować jak najlepiej. Jan Paweł II już za życia wyjednywał nam u Boga wiele łask. Teraz, gdy jest w Domu Ojca, może jeszcze bardziej wstawiać się za nami. Będąc sekretarzem Jana Pawła II, miałem możliwość obserwować z bliska, w jaki sposób zwraca się do Pana Boga, jak się modli, odprawia Mszę świętą, jak traktuje drugiego człowieka. Już wtedy, za Jego życia, miałem wrażenie, że On jest człowiekiem świętym. Wiele osób tak uważa. Świadczą o tym wciąż długie kolejki do Jego grobu. Był darem dla nas wszystkich. Oczyszczał nas, uwalniał z lęku, modlił się z nami i za nas, prowadził do Boga. W Jego postawie uderzała nadzieja płynąca z bezgranicznego oddania Panu Bogu. Papież był geniuszem a zarazem prostym człowiekiem. W prostocie była Jego wielkość. Dziewięć lat spędzonych przy Ojcu Świętym wiele mnie nauczyło. Przede wszystkim tego, że każdego człowieka trzeba wysłuchać. Tak postępował przez wszystkie lata swojego pontyfikatu Jan Paweł II, Wielki.

- Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Święty, który lubił wtorki - Gazeta Krakowska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski