Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Symfonie Beethovena w filharmonii. Cztery nuty, wiele teorii (WIDEO)

PAF
Wykonaniami symfonii pokieruje czworo dyrygentów. W piątek dyrygować będzie Jan Miłosz Zarzycki (na zdjęciu), a w niedzielę: Wojciech Rodek. Kolejne koncerty beethovenowskie za tydzień
Wykonaniami symfonii pokieruje czworo dyrygentów. W piątek dyrygować będzie Jan Miłosz Zarzycki (na zdjęciu), a w niedzielę: Wojciech Rodek. Kolejne koncerty beethovenowskie za tydzień Małgorzata Genca
„Da-Da-Da-DAM!!!”. Lubelska filharmonia wykona w ten weekend pięć pierwszych symfonii Ludwiga van Beethovena, w tym tę najsłynniejszą, piątą. To początek akcji "Dziewięć symfonii Beethovena w dziewięć dni". Gargantuiczne przedsięwzięcie zakończy się 26 stycznia.

O samych kompozycjach można by napisać nie artykuł, a grubą jak portfel milionera książkę, kilku zresztą to zrobiło. Wystarczy, że badacze poświęcili setki godzin na rozszyfrowanie czterech, otwierających „V Symfonię” nut. Słyszeliście je w stu filmach, pięćdziesięciu serialach i tysiącu kreskówek, jako dźwiękową ilustrację dramatycznych wydarzeń na ekranie. Są znakiem rozpoznawczym Beethovena i zaczynem dla ekstrawaganckich teorii.

Choćby tej o trznadlu żółtobrzuchu. Trznadel ów to żółty ptaszek, którego śpiew Beethoven miał usłyszeć na spacerze w wiedeńskim parku Prater. Od jesieni do lutego trznadle chętnie śpiewają swoją melodię, czyli „krótki, równobrzmiący motyw z szybko powtarzanych tonów z wysokim zakończeniem”. To wysokie zakończenie nie bardzo pasuje, ale z Carlem Czernym, uczniem Beethovena, który to opowiadał tę historię, nie będziemy się kłócić.

Chyba, że Czerny wszedłby w spór z Antonem Schindlerem. Schindler jest autorem innej, bardziej spopularyzowanej koncepcji dotyczącej otwarcia „V”. Pewnego dnia kompozytor spoglądając na początek zapisu nutowego miał powiedzieć mu: „Oto przeznaczenie pukające do drzwi!”. Rzecz brzmiała romantycznie, nie można się więc dziwić, że dziewiętnastowieczna publika szybko przyjęła tę wersję. Eksperci byli bardziej sceptyczni, bo wkrótce okazało się, że Schindler miał tendencję do konfabulacji. Czy więc schemat „krótka nuta - krótka nuta - krótka nuta - długa nuta”, być może najsłynniejszy fragment w historii muzyki w ogóle, nie doczeka się sensownej analizy? Niekoniecznie.

Całe dzieło symbolizuje walkę mroku ze światłem. Utwór stopniowo przechodzi z „mrocznej” tonacji C-moll do jasnego jak letnie słońce C-dur (niektórzy sądzą, że chodzi o walkę autora z własną głuchotą). Być może sam „motyw przeznaczenia” zapowiada trudy owych zmagań.

Pozostaje zagadką, jak w niedzielę dyrygujący Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Wojciech Rodek potraktuje wskazówki kompozytora. Beethoven naciska, by za drugim powtórzeniem motywu, „DAM!!!” było dwa razy dłuższe niż poprzednio. I czy między pierwszym motywem a drugim zrobi efektowną przerwę (wbrew intencjom twórcy), niczym Wilhelm Furtwangler w 1943, czy zatrzyma się tylko na krótki oddech? Jak grane będą pierwsze trzy nuty? Muzycy prześlizgną się między nimi jak u Bruno Weila, czy posiekają jak kucharz marchewkę, jak zrobili to u Leopolda Stokowskiego?

A to przecież pytania o kilka krótkich nut z jednej części jednej symfonii. Czy teraz zdajecie sobie sprawę z rozmiaru wyzwania, jakie czeka lubelskich muzyków?

Symfonie Beethovena I-V, Collegium Maius, piątek i niedziela, godz. 19.00 (piątek), godz. 17.00 (niedziela), bilety 15-30 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski