Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szalikowcy nie chcą przepraszać

Witold Michalak
Jacek Babicz/POLSKA
Tomasz Chmura, były prezes Motoru Lublin, stanął twarzą w twarz z kibicami, którzy go publicznie obrażali. Spotkanie odbyło się na sali rozpraw pod okiem ściągniętych specjalnie na tę rozprawę policjantów.

Wczoraj przed Sądem Rejonowym w Lublinie miało się odbyć posiedzenie pojednawcze pomiędzy b. prezesem a szalikowcami, którzy mieli obrażać działacza. Od wejścia do budynku sądu wyczuwało się napięcie. Przed salą rozpraw na dwóch ławkach rozsiadło się sześcioro funkcjonariuszy w czarnych mundurach. Po chwili na korytarzu pojawili się następni. Funkcjonariusze przyszli specjalnie, aby zapewnić bezpieczeństwo T. Chmurze. - To, co przeżyłem ostatnio, to koszmar - mówi b. prezes Motoru.

W piątek nad ranem mężczyznę wyrwał ze snu brzęk tłuczonego szkła. To dwóch kibiców rozpętało burdę pod jego domem. Były prezes pamięta, że jeden z nich wchodził już na balkon. Obaj napastnicy grozili śmiercią poszkodowanemu i jego rodzinie. Policja zatrzymała obu podejrzanych.

Najście na dom T. Chmury to kolejna odsłona konfliktu kibiców Motoru z b. prezesem. Chmura podpadł im w 2008 r. Gdy został prezesem klubu, zapowiedział wprowadzenie porządku na trybunach, które wcześniej wielokrotnie były miejscem burd. 23 sierpnia 2008 r. Motor grał z Turem Turek. Grupa kiboli skandowała pod adresem ówczesnego prezesa obraźliwe hasła.

- Miałem tego dość i zawiadomiłem prokuraturę - dodaje Chmura.

Śledczy zdecydowali się zająć sprawą, chociaż z reguły takie przestępstwa są ścigane z oskarżenia prywatnego. Wspomagając się nagraniami z monitoringu szybko ustalili tożsamość czterech najaktywniejszych kibiców. Zarzuty postawiono Pawłowi G., ps. "Groszek, Markowi A., Szymonowi G. i Mateuszowi G. Sprawa trafiła do sądu.

Wczoraj Tomasz Chmura chciał załatwić sprawę polubownie. Stwierdził, że usatysfakcjonują go przeprosiny na łamach trzech lubelskich gazet i na stronie internetowej lubelskich kibiców. W imieniu Marka A. ofertę odrzucił jego obrońca. Pozostali oskarżeni także odrzucili propozycję ugody i powtarzali tę samą kwestię. - Nie czuję się winny, wysoki sądzie.

W ciągu kilkudziesięciu sekund było po sprawie. Obie strony wyszły z sali rozpraw. Oskarżeni ruszyli w stronę głównego wyjścia, gdzie czekali ich znajomi. Pokrzywdzony pod eskortą policji wyszedł z sądu innymi drzwiami. Teraz o tym, jak zakończyć proces czterech lubelskich kibiców, zadecyduje na rozprawie sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski