Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęście było blisko. Fantastyczna walka Pszczółki Startu Lublin w Champions League z Casademont Saragossa (ZDJĘCIA)

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wojciech Szubartowski
Rzut za trzy punkty D. J. Seeley’a, równo z końcową syreną, pozbawił marzeń koszykarzy Pszczółki Startu o pierwszym zwycięstwie w elitarnej Champions League. Zespół z Lublina w swoim debiutanckim spotkaniu w europejskich rozgrywkach przegrał w hali Globus z hiszpańskim Casademont Saragossa 85:86, ale zasłużył na duże brawa. Podopieczni trenera Davida Dedka walczyli jak równy z równym z jedną najlepszych ekip na kontynencie.

Przed meczem trudno byłoby znaleźć optymistę, który wierzyłby w wygraną lubelskich koszykarzy. Ale po 40 minutach walki gospodarze mają prawo czuć duży niedosyt. Na niespełna cztery minuty przed końcem spotkania Pszczółka Start niespodziewanie prowadził bowiem z wyżej notowanym rywalem 77:66!

Hiszpanie długo mieli duże problemy z trafianiem z dystansu. W trzech pierwszych kwartach trafili tylko cztery rzuty zza linii 6,75m. W decydujących minutach spotkania wykorzystali jednak ten element do odrobienia strat, trafiając w krótkim czasie trzykrotnie za trzy.

Na minutę przed końcem goście odzyskali prowadzenie (80:79), ale sytuację uspokoił niezawodny Martins Laksa, a po dwóch celnych rzutach wolnych Lestera Medforda Start miał przewagę czterech punktów (84:80 na 21 sekund przed końcem). To nie wystarczyło do zwycięstwa.

Kamil Łączyński w samej końcówce trafił jeden z dwóch rzutów wolnych, a w ostatniej akcji Hiszpanów piłka powędrowała do stojącego na obwodzie D. J. Seeley’a, który z zimną krwią zadał gospodarzom decydujący cios.

Święto lubelskiej koszykówki, czym bez wątpienia był pierwszy w historii mecz w Lidze Mistrzów, odbywało się niestety bez udziału publiczności. Lubelski zespół, w którym część zawodników nigdy wcześniej nie miała okazji grać na takim poziomie, szybko się przekonał, że intensywność gry z polskiej ligi nie wystarczy do nawiązania walki z Hiszpanami.

W 8. minucie Pszczółka Start przegrywał różnicą 13 punktów (10:23), a pierwsza kwarta zakończyła się porażką 16:25. Pierwsze, historyczne punkty w Champions League dla Lublina zdobył Kacper Borowski, który przeprowadził akcję 2+1.

Po pierwszych minutach trudnego zderzenia z grą na europejskim poziomie, gospodarze zaczęli wchodzić na właściwy rytm. Efektownymi wsadami popisywali się Roman Szymański, Kacper Borowski i Josh Sharma. Chociaż po dwóch kwartach „czerwono-czarni” byli gorsi o sześć punktów (38:44), to ich gra wyglądała coraz lepiej.

Obrona Startu sprawiała rywalom sporo problemów. W 24. minucie, po dwóch udanych akcjach Lestera Medforda, lublinianie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie – 52:51. Od tego momentu zespół trenera Davida Dedka zaczął przeważać po obu stronach parkietu i decydującą kwartę rozpoczął prowadząc 62:58.

Pszczółka Start Lublin – Casademont Saragossa 85:86 (16:25, 22:19, 24:14, 23:28)

Start: Laksa 17, Dorsey-Walker 10, Medford 10, Sharma 10, Dziemba 9, Łączyński 8, Borowski 7, Moore 6, Szymański 5, Jeszke 3, Pelczar. Trener: David Dedek

Casademont: Brussino 21, Ennis 17, Thompson 13, Benzing 12, Rupnik 11, Barreiro 6, Seeley 6, Fernandez, San Miguel, Hlinason. Trener: Diego Ocampo

ZOBACZ TAKŻE:

Cheerleaderki i kibice na meczu Pszczółki Polski-Cukier AZS ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski