Szczury na Bronowicach. Czytelniczka: Biegają spasione jak koty. Zobacz zdjęcia

- To okropne. Szczury biegają spasione jak koty. Chodzą wieczorami. Doliczyłam się sześciu sztuk - skarży się pani Krystyna i pokazuje miejsce, gdzie w ziemi znajdują się głębokie dziury. Świecę w głąb latarką, ale nie mogę dopatrzyć się dna.

- W okolicy mieszkają małe dzieci. A jak któreś nie zauważy dziury i złamie nogę – pyta zaniepokojona Czytelniczka. Kilka metrów od gniazda stoi wiata śmietnikowa. Obok ktoś rozrzucił suchy ryż i niedojedzone leczo. Mieszkańcy przyznają, że to normalny widok w okolicy.

Nieruchomością zarządza spółka Lub-Kom. Czytelniczka utrzymuje, że problem zgłosiła administracji ponad miesiąc temu. Po jej interwencji pracownik zasypał nory piaskiem, ale szybko pojawiły się nowe.

- Szczur jak to szczur, zawsze znajdzie wyjście - przyznaje Konrad Kołbuś, prezes Lub-Kom. Zastrzega, że już tydzień temu przy bloku została wyłożona trucizna. Pani Krystyna twierdzi, że trutka pojawiła się, a jakże, ale dopiero po tym, jak Kurier zainteresował się sprawą.

- Problem będzie usunięty. Trutki były układane, dziury będziemy zasypywać i zabezpieczać. To pojedyncza historia – zastrzega Konrad Kołbuś. Czytelniczka ma nadzieję, że tym razem szczurów uda się pozbyć raz na zawsze. Jej optymizmu nie podziela ekspert.

- Problem szczurów występuje przez cały rok, pora nie ma znaczenia - przyznaje Urban Kowalski, właściciel lubelskiej firmy, która od 26 lat zajmuje się dezynfekcją, dezynsekcją i deratyzacją.

Jeszcze kilkanaście lat temu był wzywany głównie na Stare Miasto, do kamienic przy ul. Lubartowskiej, Kunickiego i na Bronowice. Gryzonie w tych częściach nadal się pojawiają, ale nie tak często jak kiedyś. Przybyło natomiast zgłoszeń z innych dzielnic. Szczury chętnie zasiedlają m.in. rury kanalizacyjne.

- Przegryzają rury i odpływem dostają się do sedesu. Takie sytuacje zdarzają się bardzo często - przyznaje ekspert. Wyjaśnia, że w walce ze szczurami ważne jest dbanie o szczelność instalacji, odpowiednia profilaktyka, powszechne akcje deratyzacyjne i czystość. Zwierzęta chętniej zasiedlają miejsca, gdzie mogą znaleźć pożywienie. Otwarte zsypy, rozrzucone śmieci i pożywienie pozostawiane „dla ptaszków” sprawiają, że traktują lubelskie osiedla jak szwedzki stół.

- Ludzie karmią gołębie. Nie tak dawno upomniałem jedną panią, żeby tego nie robiła, to później ludzie się skarżyli, że walczę ze zwierzętami - mówi szef Lub-Komu.

- Ważne jest uświadomienie mieszkańców, że dbanie o czystość jest jednym z najważniejszych elementów walki ze szczurami. Z drugiej strony musimy mieć świadomość, że ze szczurami nie wygramy nigdy. Możemy tylko minimalizować problem - twierdzi Urban Kowalski.

Szczury gryzą ludzi

W ubiegłym roku Straż Miejska odnotowała 35 zgłoszeń dotyczących biegających lub martwych szczurów na terenie Lublina. Większość interwencji dotyczyło Starego Miasta lub jego okolic. W tym roku, do tej pory, takich zgłoszeń było w sumie 19.

Dwa zgłoszenia dotyczą mieszkania przy ul. Koncertowej, którego właściciel poskarżył się strażnikom, że został pogryziony przez szczury. Odławianie gryzoni trwało dwa dni. Mężczyzna z obrażeniami nogi trafił do szpitala.

- Właściciele zarządzający nieruchomościami mają obowiązek dwa razy do roku przeprowadzić deratyzację - przypomina Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej.