– Pierwsza połowa była niezwykle wyrównana i było w niej dużo walki. Największe pretensje możemy mieć jednak do siebie, że przy prowadzeniu w drugiej połowie różnicą czterech bramek na niespełna dziesięć minut przed końcem, zabrakło nam zimnej krwi, doświadczenia i wyrachowania. Była to bowiem baza do tego, aby ten mecz uspokoić i dowieźć korzystny wynik na komplet punktów. Roztrwoniliśmy niestety tę przewagę, a na koniec straciliśmy bramkę i w efekcie przegraliśmy mecz – mówi Bartosz Kowalczyk, rozgrywający Azotów.
Starcie czwartej z piątą drużyną PGNiG Superligi rozpoczęło się dość niespodziewanie od prowadzenia przyjezdnych 2:0. Do remisu doprowadził w 5. minucie Rafał Przybylski, trafiając z drugiej linii. Pięć minut później po udanie zakończonej kontrze w wykonaniu Piotra Jarosiewicza, wciąż był remis 5:5.
Chwilę potem Kacper Adamski wyprowadził swój zespół na pierwsze w tym meczu prowadzenie 6:5. W kolejnym okresie nadal trwała wymiana ciosów, ale to gospodarze w 23. minucie byli na plus dwa (12:10), gdy z koła golkipera gości pokonał Ukrainiec Ivan Burzak. Następnie Wybrzeże zanotowało serię 3:0 i ponownie wygrywało 13:12.
Końcówka pierwszej połowy należała już jednak do Azotów i ostatecznie premierowa odsłona zakończyła się wynikiem 17:15 na korzyść podopiecznych trenera Roberta Lisa. Bramkę do szatni rzucił rywalom Przybylski.
Przez pierwsze cztery minuty drugiej połowy żadnej z ekip nie udawało się zdobyć bramki, a jako pierwszy przełamał się prawoskrzydłowy Azotów - Marek Marciniak i miejscowi odskoczyli na 18:15. Dwie minuty później było już 20:16 dla gospodarzy.
W 45. minucie team trenera Roberta Lisa nadal miał 4-bramkową przewagę (23:19), jednak goście nie poddawali się, zdobyli cztery gole z rzędu i na dziesięć minut przed końcem starcia był remis 23:23.
Trafienie Bartosza Kowalczyka pozwoliło puławianom odskoczyć w 57. minucie na plus dwa (29:27), ale na minutę przed końcem mieliśmy znowu remis 29:29. W ostatniej sekundzie Azoty dobił słoweński obrotowy Nejc Zmavc i Wybrzeże niespodziewanie wywiozło trzy punkty z Puław.
– Nie mogę uwierzyć w to co się stało, gdyż przegraliśmy w zasadzie wygrany mecz. Dochodzimy do czystych pozycji rzutowych i niestety nie trafiamy w stuprocentowych sytuacjach, a to się potem mści. W efekcie przegraliśmy, oby nie trzecie miejsce. Z tym co jednak mamy, abyśmy przetrwali dalej – podkreśla Robert Lis, szkoleniowiec puławskiego zespołu.
MVP spotkania został wybrany Piotr Papaj, zdobywca ośmiu bramek dla gdańszczan.
Azoty Puławy – TORUS Wybrzeże Gdańsk 29:30 (17:15)
Azoty: Borucki, Koshovy – Adamski 6, Janikowski 5, Jarosiewicz 4, Burzak 4, Kowalczyk 3, Marciniak 3, Valles 2, Przybylski 2, Antolak, Fedeńczak, Konieczny, Górski. Kary: 14 min. Trener: Robert Lis
Wybrzeże: Wałach, Poźniak – Papaj 8, Papina 4, Stępień 4, Pieczonka 3, Kosmala 2, Powarzyński 2, Zmavc 2, Będzikowski 1, Jachlewski 1, Milicevic 1, Tomczak 1, Woźniak 1. Kary: 8 min. Trener: Mariusz Jurkiewicz
Sędziowali: Andrzej Kierczak i Tomasz Wrona
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?