Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkodliwe konserwanty i barwniki w jedzeniu

Monika Kaczyńska, Mateusz Pilarczyk
Klienci powinni przyglądać się etykietom na opakowaniach produktów
Klienci powinni przyglądać się etykietom na opakowaniach produktów Andrzej Szozda
Chemiczne barwniki szkodzą dzieciom. Ser bez mleka, wędzonka bez udziału dymu - to tylko niektóre przykłady

Po aferze z solą przemysłową dodawaną do produktów spożywczych, później fałszowanym suszem jajecznym, któremu kolor zamiast żółtek nadawały przyprawy - wybuchła kolejna.

Kilkanaście sklepików w śląskich szkołach sprzedawało słodycze - cukierki- żelki,lizaki i gumy do żucia z chemicznymi barwnikami, które mogą wywoływać u dzieci objawy podobne do ADHD. Stosowanie takich substancji jest dozwolone, ale tylko pod warunkiem, że na opakowaniu znajdzie się informacja o tym, że produkt "może niekorzystnie wpływać na aktywność i zachowanie dzieci". Chińskie produkty, którymi handlowano na Śląsku takiego opisu nie miały. Kwestionowane słodycze nie trafiły na szczęście do naszego regionu.

CZYTAJ TEŻ:

ANDRZEJ TRYBUSZ: NIEBEZPIECZNA ŻYWNOŚĆ ZNIKA W KILKANAŚCIE GODZIN

Jesienią ubiegłego roku, gdy wielkopolski sanepid kontrolował hurtownie i sklepy w poszukiwaniu artykułów spożywczych zawierających tzw. barwniki z grupy Southampton, okazało się, że większość hurtowników i sprzedawców zdecydowała się wycofać je z półek niezależnie od tego czy zawierały wymagane prawem ostrzeżenie czy nie. Jednak wybierając się na zakupy trzeba zachować czujność. Jak wynika z raportu Państwowej Inspekcji Handlowej bywa, że nazwa tego co wkładamy do koszyka nijak ma się do faktycznego składu.

Na sklepowe półki cały czas trafiają tak zwane zafałszowane produkty. Ich zjedzenie nie grozi naszemu zdrowiu, lecz odbija się na portfelu. Producenci po prostu nas naciągają.

- Jednym z takich przykładów są mrożone ryby. W kontrolowanych sklepach zawartość lodu była większa od deklarowanej - przedstawia jeden z przykładów Krystyna Piosik z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Poznaniu.
Płaciliśmy więc za zmrożoną wodę, a nie rybę, która przy odmrażaniu dosłownie topniała w oczach.

Część produktów - zwłaszcza nabiałowych - zdecydowanie odbiega składem od definicji.

Prawdziwą plagą są jednak żółte sery, które są nimi tylko z nazwy. Tymczasem wyniki badania czterech partii serów pochodzących z Cypru w jednej z wielkopolskich hurtowni były wręcz druzgocące. W serze morskim tylko ok. 11 proc. tłuszczu pochodziło z mleka. Podobnie było w przypadku sera typu gouda. Z kolei podlaski miał w sobie tylko 6 proc. mlecznego tłuszczu, a edamski nie miał go w ogóle! Zamiast tego w serach, wykryto olej roślinny, łój wołowy, smalec, a nawet trujący olej z ziaren palmowych.

- Co roku pojawiają się inne produkty. W ubiegłym roku udało się nam uporać z problemem zafałszowanego masła, do którego dodawano tłuszcz roślinny. Jak coś uda się wyeliminować, to pojawiają się nowe towary - zauważa Krystyna Piosik.
Tego typu oszustw niestety nie zauważymy- skład produktów można stwierdzić dopiero w badaniach laboratoryjnych. Jeśli mam takie podejrzenia to sprawę możemy zgłosić na przykład do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Inspekcja Handlowa na nieuczciwych producentów może nałożyć kary pieniężne od 500 złotych do nawet 10 proc. ich rocznych obrotów, co w przypadku większych przedsiębiorstw oznacza nawet wielomilionowe kary.

Żeby przekonać się, co jemy wystarczy poświęcić w sklepie kilka chwil więcej na zakupy i przeczytać skład kupowanych produktów. Co możemy znaleźć? Chociażby parówki wyborowe z kurcząt składające się w 55 proc. z mięsa kurzego z tym zastrzeżeniem, że 25 proc. to tzw. mięso oddzielane mechanicznie, czyli rozdrobniona surowa masa mięsno-tłuszczowa.
Warto też się przyjrzeć margarynom. Szczególnie tym, które sugerują na opakowaniu dużą czcionką, że zawierają dodatek masła. Wystarczy obrócić pudełko, aby przekonać się, że masła w margarynie jest zaledwie 0,5 proc.

- Wprowadza to konsumenta w błąd - przyznaje Krystyna Piosik i przypomina sprawę parówek cielęcych, które cielęcymi były wyłącznie z nazwy, bo nie zawierały cielęciny. Jeśli kupujemy masło to warto trzymać się zasady mówiącej, iż 250 gramowa kostka musi kosztować około 5 zł. Produkt w niższej cenie kusi, ale może wcale nie być masłem.
Inspekcja handlowa w Wielkopolsce trafiła też na proceder zaniżania informacji o ilości tłuszczu, nawet o 10 proc. Tak było w przypadku kontrolowanego "Gulaszu angielskiego" i boczku "Kresowe Przysmaki".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szkodliwe konserwanty i barwniki w jedzeniu - Głos Wielkopolski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski