Mirosława Borowiec, dyrektorka szpitala przy ul. Kruczkowskiego, wyjaśnia, że decyzje w sprawie likwidacji SOR-u jeszcze nie zapadły. Nie zaprzecza jednak, że są takie plany.
- Nie chodzi jednak o całkowitą likwidację, lecz przekształcenie SOR-u w izbę przyjęć - podkreśla dyr. Borowiec. Dodaje, że powodem zmian są tylko i wyłącznie względy finansowe. W ubiegłym roku dobowa stawka w SOR w szpitalu kolejowym została przez NFZ ustalona na 4,2 tys. zł. W tym roku fundusz z powodu kłopotów finansowych obniżył ją do 3,4 tys. zł. - Za tak niską dobową stawkę nie sposób wypełnić wszystkich zadań stawianych szpitalnym oddziałom ratunkowym - wyjaśnia dyr. Borowiec. Jej zdaniem, nie starcza to nie tylko na pokrycie wszystkich wykonywanych badań potrzebnych do zdiagnozowania trafiających tu chorych, ale nawet na opłacenie pensji dla specjalistów.
- SOR-y powstały po to, by nieść szybką i kompleksową pomoc ludziom w stanach zagrożenia życia. Jednak z powodu złej organizacji nocnej i świątecznej opieki medycznej stały się dyżurującymi całą dobę przychodniami, do których trafiają nie tylko ludzie z wypadków, ale też pacjenci z gorączką. Za 3,4 tys. zł nie da się ich wszystkich wyleczyć - opisuje szpitalną rzeczywistość M. Borowiec. Podaje, że w ciągu roku wszystkie oddziały w szpitalu kolejowym leczą ok. 13 tys. chorych, a sam SOR -16 tys. - Nie chcemy chorym odmawiać pomocy, tylko zastąpić SOR tańszą izbą przyjęć - stwierdza dyrektorka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?