Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital przy al. Kraśnickiej. Pacjent boso i w piżamie spacerował po ulicy. Sprawa jest u rzecznika

Agnieszka Kasperska
- W tej chwili przygotowujemy odpowiedź dla rzecznika - mówi Gabriel Maj, dyrektor szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie
- W tej chwili przygotowujemy odpowiedź dla rzecznika - mówi Gabriel Maj, dyrektor szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie archiwum
W minioną środę bosy i półnagi pacjent wyszedł ze szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Sprawą zajął się rzecznik praw pacjenta placówki.

Po tym, jak w ubiegłym tygodniu opisaliśmy przypadek pacjenta, który przez nikogo niezauważony wyszedł ze szpitala przy al. Kraśnickiej, Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta, wszczęła postępowanie w tej sprawie.
- Zdecydowałam, że należy jak najszybciej wyjaśnić, czy nie doszło do naruszenia prawa pacjenta do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością - mówi Krystyna Kozłowska.

Przypomnijmy. W minioną środę około godziny 7.30 policjanci otrzymali zgłoszenie o tym, że po al. Kraśnickiej spaceruje dziwnie zachowujący się człowiek. Czytelniczka, która była świadkiem tego zdarzenia, relacjonowała, że mężczyzna był półnagi. - Wyglądał, jakby był świeżo po operacji, z raną na klatce piersiowej - opowiadała.

Przybyli na miejsce policjanci wezwali karetkę i chory został odwieziony do szpitala. Mężczyzna był bosy. Na sobie miał tylko piżamę. Wystawały spod niej rurki od kroplówki. Widać było też ślady krwi - opisywała nam stan chorego mł. asp. Anna Kamola z biura komunikacji społecznej Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Mimo takich faktów dyrekcja szpitala nie miała sobie nic do zarzucenia. - Szpital nie jest placówką zamkniętą, jest dostępny dla odwiedzających, a chodzący chorzy mogą się poruszać bez ograniczeń po całym obiekcie - podkreślał Zenon Górniewski, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala przy al. Kraśnickiej, unikając jednocześnie odpowiedzi na pytanie, czy mogą opuszczać też szpital. Dyrektor dodawał też, że po oddaleniu się chorego z oddziału lekarz dyżurny poinformował o tym fakcie policję.

Inaczej na tę sprawę patrzy jednak rzecznik praw pacjenta, która nazywa ją "niepokojącą", dodając, że zgodnie z prawem to szpital ponosi odpowiedzialność za udzielanie lub za zaniechanie udzielania świadczeń oraz konsekwencje z tego wynikające.
- Szpital jest zobowiązany zapewnić pacjentowi bezpieczeństwo i opiekę pooperacyjną, a w razie zagrożenia życia lub zdrowia należy oczekiwać, że personel medyczny podejmie odpowiednie czynności - mówi Krystyna Kozłowska i dodaje, że po zebraniu materiałów dowodowych w tej sprawie stwierdzi, czy prawo zostało naruszone. - Będę mogła wtedy również wnioskować o ewentualne żądanie wszczęcia postępowania dyscyplinarnego lub zastosowanie sankcji służbowych wobec pracowników winnych zaniedbania - twierdzi rzecznik praw pacjenta.

- W tej chwili przygotowujemy odpowiedź dla rzecznika. Dołączymy do niej także dokumentację medyczną pacjenta - mówi Gabriel Maj, dyrektor szpitala i dodaje, że do czasu zbadania sprawy przez rzecznika nie będzie komentował sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski