Nasza Czytelniczka rok temu ukończyła studia licencjackie na kierunku ratownictwo medyczne i przez pół roku odbywała staż na oddziale ratunkowym w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie. - Oddziałowa, gdy tylko przyjmowała mnie na staż, stwierdziła, że nie mam szans na to, by uzyskać tam stałą pracę - mówi dziewczyna. - Jak twierdziła, praca ratownika medycznego nie jest dla kobiet, bo trzeba mieć dużo siły, żeby przenosić chorych. Wspominała też, że przeciwwskazaniem są przepisy BHP. Ale w przepisach nie ma nic o płci! Razem ze mną studia skończyło około 20 dziewczyn i z tego, co wiem, żadna z nich nie znalazła pracy w zawodzie. I co mamy ze sobą zrobić, skoro w szpitalach panuje przekonanie, że nie nadajemy się do tego zawodu? - pyta z goryczą młoda kobieta.
Marta Podgórska, rzeczniczka prasowa SPSK4 zaprzecza, jakoby w szpitalu miała miejsce dyskryminacja kobiet. - Nie prowadzimy naboru na stanowiska ratowników, mamy aktualnie pełne zatrudnienie - tłumaczy. - Dlatego też odpowiadamy odmownie na wszystkie aplikacje.
Podgórska przyznaje jednak, że w SOR zatrudnionych jest dziesięciu ratowników, w tym tylko jedna kobieta, przyjęta do pracy już w 2013 r. - Struktura zatrudnienia nie świadczy o dyskryminacji, bowiem w czasie kiedy w latach ubiegłych prowadzony był nabór, zdecydowanie większe było zainteresowanie pracą w SOR mężczyzn, z uwagi na specyfikę pracy, a więc częsty kontakt z pacjentami agresywnymi, pobudzonymi psychoruchowo i będącymi pod wpływem alkoholu - mówi rzeczniczka. - Żadna z kobiet starających się o pracę nie dostała odmowy z powodu płci, tylko z uwagi na brak miejsc zatrudnienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?