5latka znęca się nad kotem

Mała dziewczynka szarpie kota, przydusza go, siada na nim – takie nagranie z gminy Białopole w powiecie chełmskim zamieszczono w internecie. Okazało się, że zdarzenie rejestrowała 22-letnia kuzynka pięciolatki, która miała się nią opiekować pod nieobecność rodziców. Sprawą zajęła się policja i Chełmska Straż Ochrony Zwierząt.

Stowarzyszenie Chełmska Straż Ochrony Zwierząt ma nowego, czworonożnego podopiecznego. To Tobi, który został odebrany właścicielom. - Na początku marca dostaliśmy mrożący krew w żyłach telefon o pobitym w czasie awantury rodzinnej psie. Z opisu wynikało, że właściciel rzucił nim o podłogę, następnie wziął go ponownie w ręce i zgiął w pół – opowiadają wolontariusze.

Celinka ma wadę genetyczną - posiada pięć łap. Prawdopodobnie czeka ją operacja. Aktualnie potrzebne są pieniądze na diagnostykę oraz dalsze leczenie suni. Chełmska Straż Ochrony Zwierząt szuka również dla Celinki domu.

Jaro miał wrośnięty w szyję łańcuch i leżał w błocie i własnych odchodach. Pies trafił pod opiekę Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt. Pilnie potrzeba pieniędzy na jego leczenie, pomóc może każdy.

W markecie budowlanym w Chełmie na dziale zoologicznym doszło do zaniedbania zwierząt egzotycznych. Sprawą zajęły się organizacje walczące o prawa zwierząt i policja. W grę wchodzi popełnienie przestępstwa znęcania się nad zwierzętami.

Chełmska Straż Ochrony Zwierząt prosi o pomoc w leczeniu Miedniczki, półrocznej suczki prawdopodobnie potrąconej przez samochód.

Do zdarzenia doszło w listopadzie ubiegłego roku. Kobieta miała uwięzić psa w worku obciążonym cegłą i wrzucić go do rzeki w Borowicy. Winna nie wiedziała, że całe zajście obserwowali świadkowie, którzy widząc całe zajście zdążyli wyciągnąć worek ze zwierzęciem z wody zanim zatonął. Sprawa została zgłoszona na policję.

Działacze na rzecz praw zwierząt są zbulwersowani warunkami w jakich sprzedawana są żywe karpie tuż obok hali Nova przy al. Tysiąclecia w Lublinie. Sprawą ma się zająć Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Lublinie.

Do trzech lat więzienia grozi 31-letniej mieszkance gminy Łopiennik Górny, która w listopadzie próbowała utopić swojego psa. Na oskarżonej ciążą zarzuty znęcania się nad zwierzęciem za szczególnym okrucieństwem.

W poniedziałek w Borowicy, gm. Łopiennik Górny, jadące samochodem matka z córką zauważyły, że w pobliżu rzeki kobieta wpycha psa do worka, a następnie wrzuca go do wody. Natychmiast zatrzymały się i pobiegły nad rzekę, lecz sprawczyni zdążyła uciec.

Chełmska Straż Ochrony Zwierząt prosi o pomoc dla psa, którego w poniedziałek próbowano utopić w rzece. Pies ma na imię Bingo i ma około trzech lat.

"Proszę o pomoc, pies w tragicznych warunkach", "Ratunku, szczenna suka na metrowym łańcuchu", "Potrącony kot kona na poboczu, gmina już zamknięta, kto pomoże?". Katarzyna Żywar jest oznaczana w dziesiątkach, jeśli nie setkach takich postów. Telefon dzwoni cały czas, nieustannie przychodzą sms-y i wiadomości na messengerze. Najczęściej są to rozpaczliwe prośby o pomoc, ale zdarzają się groźby, szantaże lub wyzwiska. Dość rzadko – podziękowania.

- Schroniska-molochy, które nie zapewniają zwierzętom podstawowych potrzeb to w XXI wieku przeżytek. Trzeba to zmienić – mówi Renata Korszla, działaczka Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt, organizatorka konferencji "Nowy model opieki nad zwierzętami w Polsce i Europie", która się odbędzie 9 czerwca w Chełmie.

Do naszego regionu dotarła moda na trzymanie w domu dzikich gatunków zwierząt. - Oswajając je wyrządzamy im wielką krzywdę - podkreślają specjaliści.

Był zagłodzony, poobijany i wystraszony. Teraz niewidomy pies Czwartek dochodzi do siebie. Zwierze potrzebuje jednak prawdziwego domu, a przede wszystkim dobrego właściciela.