MARSZ ROWNOSCI LUBLIN POLICJA

Jeszcze w niedzielę 24 osoby usłyszały zarzuty czynnego udziału w zbiegowisku i nawoływania do popełnienia przestępstw. To pokłosie sobotniego Marszu Równości.

Blisko 30 osób oskarżonych o złamanie prawa podczas kontrmanifestacji przeciwników Marszu Równości w Lublinie skorzystało z pomocy prawnej Ruchu Narodowego. Sprawy dotyczą wydarzeń sprzed dwóch lat. Dwie osoby zostały ukarane więzieniem. - To skandal - przekonują politycy RN.

Sześć przystanków zlokalizowanych przy jednej z głównych arterii miasta zostało zdewastowanych przy użyciu farby w sprayu - informuje na swoim profilu Bartosz Staszewski, organizator Marszu Równości w Lublinie.

Patrzyli się, krzyczeli, trzymali banery, ale nie rzucali kamieniami ani butelkami. Zakończył się proces siedmiu osób oskarżonych o blokowanie Marszu Równości w Lublinie. Sześcioro zostało uniewinnionych. Sąd uznał, że dowody dostarczone przez policję były niewystarczające.

Trzy przyrządy wybuchowe złożone z petardy i zbiornika z gazem do zapalniczki włożył do plecaka żony. Następnie para poszła protestować przeciwko Marszowi Równości w Lublinie. Za te czyny Sąd Rejonowy Lublin-Zachód skazał 21-letnią Karolinę i 27-letniego Arkadiusza S. na więzienie.

Kamieniami i butelkami usiłowali zatrzymać Marsz Równości w Lublinie. Do sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko siedmiu osobom, które uczestniczyły w agresywnym zbiegowisku. Najmłodszy z podejrzanych ma 18 lat, a najstarszy – 46.

Prokuratura zakończyła śledztwo dotyczące małżeństwa, które przyniosło materiały wybuchowe na Marsz Równości w Lublinie. Akt oskarżenia został skierowany do lubelskiego sądu. 20-letniej Karolinie S. i 26-letniemu Arkadiuszowi S. grozi do 8 lat więzienia.

„Zawróć z błędnych dróg", „Czystość obyczajów dla naszych dzieci i wnuków" - m.in. z takimi hasłami na transparentach przyszli w piątek do sądu zwolennicy Tomasza Pituchy. Radny miejski został pozwany przez Bartosza Staszewskiego, organizatora Marszu Równości w Lublinie o zniesławienie. Pitucha przegrał proces w pierwszej instancji. W piątek odbyła się rozprawa apelacyjna. Wyrok poznamy na początku grudnia.

Kolejne cztery osoby usłyszały zarzuty związane z próbą zablokowania Marszu Równości. Następni chuligani są już wytypowani do zatrzymania.

Ponad 70 proc. uczniów lubelskich szkół nie brało nigdy udziału w lekcjach na temat dyskryminacji, a jedna czwarta słyszała niewybredne żarty ze strony nauczycieli. Dla wielu ankietowanych codziennością są wyzwiska nacechowane homofobicznie – to wyniki badania przeprowadzonego w lubelskich szkołach ponadpodstawowych przez stowarzyszenie Marsz Równości w Lublinie. Jego wyniki zostały zaprezentowane w piątek (25 października). Tego dnia w wielu szkoła organizowana jest akcja „Tęczowy piątek", która, jak tłumaczą organizatorzy, ma na celu wyrażenie solidarności z młodzieżą LGBT.

Kontynuację będzie miał spór między działaczem LGBT a radnym PiS. Tomasz Pitucha nie zgadza się z wyrokiem lubelskiego sądu i odwołał się do drugiej instancji. Jest już termin pierwszej rozprawy.

Miejski radny PiS odwołał się od wyroku, w którym sąd uznał go winnego za zniesławienie. Chodzi o słowa o Marszu Równości 2018.

- Wobec informacji o zatrzymaniu osób, które pojawiły się w pobliżu trasy II Marszu Równości w Lublinie z ładunkami wybuchowymi, wzywam do zaprzestania działań, które prowadzą do realnego zagrożenia osób LGBT (lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych) w Polsce - napisał na swojej stronie Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich.

- Chcemy to zrobić na podstawie uzasadnienia orzeczenia Sądu Apelacyjnego - mówi Bartosz Staszewski, organizator Marszu Równości. W jego ocenie prezydent Lublina mógł popełnić przestępstwo przekroczenia uprawnień.

Policja i prokuratura cały czas sprawdzają zapis z monitoringu, żeby ustalić, czy ktoś jeszcze podczas Marszu Równości dopuścił się przestępstw. Tymczasem sąd zdecydował o aresztowaniu dwóch osób.

Już niemal wszyscy zatrzymani przez policję usłyszeli prokuratorskie zarzuty. Do tej pory oskarżono 33 osoby. Wśród nich jest osoba, która szła w sobotnim Marszu Równości.

Hiszpania, Szwecja, USA, Rosja. Tam też pisze się o Lublinie i Marszu Równości. Wiele portali podkreśla, że parada odbyła się we „wschodniej, konserwatywnej" części kraju.

Żeby w sobotę Marsz Równości mógł dojść do skutku trzeba było zmobilizować duże siły policyjne, zmienić kursowanie ok. 30 linii komunikacji miejskiej i zaangażować wielu pracowników miasta. Dlatego poseł PiS, kandydujący do Sejmy Artur Soboń zapowiada, że już w poniedziałek zapyta o koszty przygotowania i zabezpieczenia marszu.

- W sobotę zatrzymanych zostało 38 osób z czego 33 osoby w dalszym ciągu przebywają w policyjnym areszcie - tak lubelska policja podsumowuje Marsz Równości.

Bez większych problemów odbył się w Lublinie Marsz Równości. Na jego zakończenie Honorata Sadurska, jedna z organizatorek mówiła: - Tu nie chodzi o orientację seksualną, ale o to, że wszyscy zasługujemy na szacunek. Wracajcie bezpiecznie do domu, zgromadzenie uważam za zamknięte.

Po odegraniu hymnu, z parominutowym opóźnieniem, z Al. Racławickich ruszył Marsz Równości. Była próba zablokowania marszu, ale policja zepchnęła przeciwników marszu na bok. Poleciały nawet petardy i gaz. Niedługo potem na trasie przemarszu policja zatrzymała co najmniej kilkadziesiąt osób. Przeciwnicy marszu próbowali go jeszcze blokować w kilku miejscach, m.in. na ul. Sowińskiego. W ruch poszły armatki z wodą. Czytaj i oglądaj naszą relację na żywo.

Blisko 30 linii autobusowych i trolejbusowych zmieni w sobotę swoje trasy (zobacz mapę w galerii). Muszą ominąć Marsz Równości.