Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnica nagrania z tortur Igora Stachowiaka. Prokuratura szykuje umorzenie śledztwa?

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Jaroslaw Jakubczak / Polska Press
Jeden z wątków sprawy śmierci Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie przy ul. Trzemeskiej w najbliższych dniach najprawdopodobniej zostanie umorzony - ustalił portal GazetaWroclawska.pl Chodzi o śledztwo, które miało wyjaśnić tajemnicze losy nagrań z policyjnego paralizatora i o słynną scenę w toalecie, gdzie Igor rażony prądem wije się z bólu na podłodze. Sprawę badała Prokuratura Okręgowa w Opolu. - Niedawno śledztwo zostało zamknięte, a prowadzący je prokurator pisze „końcową decyzję” - mówi rzecznik opolskiej prokuratury Stanisław Bar. Ponieważ nikt w tej sprawie nie usłyszał zarzutów, to końcowa decyzja najpewniej jest postanowieniem o umorzeniu.

Teoretycznie prokurator może jeszcze dość do wniosku, że nie wszystko zrobił i postanowi sprawę wznowić. Ale póki co nic nie wskazuje ta to, by tak się stało. Doniesienie – przypomnijmy – złożył Komendant Wojewódzki Policji we Wrocławiu Tomasz Trawiński. W sprawie były dwa wątki. Pierwszy dotyczył niezgodnego z prawem i procedurą kopiowania nagrań z paralizatora. Drugi -„niewłaściwego zorganizowania pracy związanej z administrowaniem nagraniami z paralizatorów". W Komendzie Miejskiej powinno istnieć specjalne stanowisko: ”System Audiowizualny Paralizatorów” - do zarządzania danymi osobowymi pochodzącymi z nagrań z paralizatorów. A takiego stanowiska nie utworzono.

Co było z tymi nagraniami? Igor zmarł w niedzielę 15 maja 2016 roku rano w komisariacie Wrocław Stare Miasto przy ul. Trzemeskiej. Natychmiast zaczęło się śledztwo. Na miejscu zdarzenia pojawiła się policyjna ekipa dochodzeniowo – śledcza i prokurator z miejscowej prokuratury rejonowej. Szybko okazało się, że wobec Igora użyty był paralizator. Okazało się też, ze urządzenie miało kamerę i jest na niej zapis zajścia. To zapis ujawniony później w reportażu Superwizjera TVN.

Do komisariatu wezwano policjanta z laptopem i oprogramowaniem do kopiowania nagrań kamery paralizatora. Skopiował nagranie. Według naszych informacji, dopiero wtedy o istnieniu tego zapisu dowiedziała się prokurator będąca na miejscu zdarzenia. Pokazano jej nagranie. A wspomniany paralizator i film zostały zabezpieczone w śledztwie wiele godzin po owym „pokazie” filmu z toalety.

Policjant z laptopem miał wykonać cztery kopie filmu. Co się z nimi stało? Na to pytanie powinno było odpowiedzieć opolskie śledztwo. Z uzasadnienia decyzji o umorzeniu, której spodziewam się lada dzień, powinniśmy się dowiedzieć co naprawdę wydarzyło się na komisariacie. Prokurator musi też wyjaśnić, dlaczego jego zdaniem nie doszło do popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa. Chyba, że prokurator w ostatniej chwili decyduje, że śledztwo trzeba uzupełnić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski