Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak naprawdę wciąż nie wiadomo, co czeka przyszłych emerytów

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Fot. Robert Kowalski
Czy otwarte fundusze emerytalne zostaną zlikwidowane? Czy będzie można dorabiać na emeryturze? Czy Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma gwarantować dożywotnie świadczenie wszystkim osobom osiągającym wiek emerytalny? Na te pytania wciąż nie ma odpowiedzi.

Dziś wiadomo jedynie, że wiek emerytalny został obniżony. Od października na garnuszek ZUS mogą przejść kobiety, które mają 60 lat i mężczyźni po ukończeniu 65. roku życia. Ale nadal nie ma jasnych zasad przechodzenia na emeryturę, od których zależeć będzie wysokość otrzymywanych świadczeń oraz możliwości dodatkowego zarobku.

Propozycje takich zasad znalazły się w „Przeglądzie systemu emerytalnego”, który przygotował ZUS, zaakceptował już rząd i przesłał do Sejmu. Jeśli posłowie przyjęliby je w niezmienionej formie, wielu przyszłych emerytów już powinno się martwić o to, co ich czeka w przyszłości. Wprawdzie przedstawiciele rządu zaznaczają, że nie ma decyzji o wprowadzeniu zaproponowanych rozwiązań, ale jednoznaczne zaprzeczenie (z ust minister rodziny i pracy Elżbiety Rafalskiej) pada tylko w przypadku całkowitego zakazu dorabiania na emeryturze.

Obecnie ograniczenia w podejmowaniu dodatkowej pracy dotyczą tylko osób otrzymujących wcześniejsze emerytury. Nie mogą oni zarobić więcej niż 70 proc. średniej krajowej miesięcznie. Rząd chce, by ograniczenia objęły wszystkich. I nie wiadomo, czy nie będą one większe niż dzisiejsze.

A to dlatego, że państwo mogłoby nie udźwignąć finansowo masowego rezygnowania z pracy dobrze wykształconych i dobrze opłacanych fachowców. Wprawdzie oni dostaliby stosunkowo wysokie świadczenia, ale ograniczenie możliwości dodatkowej pracy mogłoby ich zachęcić do odsunięcia decyzji o przejściu na emeryturę.

Z drugiej strony może dojść do ograniczenia liczby osób pobierających emerytury. Po zmianach będą one wypłacane tylko tym, którzy przez co najmniej 15 lat płacili składki od zarobków. Zgromadzone przez nich do tej pory składki być może zostaną im wypłacone jednorazowo. Dziś emeryturę niższą od minimalnej dostaje blisko 100 tys. ludzi, którzy w całym swoim życiu pracowali dorywczo, czasem na cząstce etatu, a wypłacana im emerytura to czasem tylko kilka zł miesięcznie.

Nie ma też pewności co do przyszłości OFE. Już rząd PO--PSL znacznie ograniczył ich działalność - zabrał połowę oszczędności ulokowanych w papierach skarbowych oraz stworzył możliwość rezygnacji z OFE i odkładania składek tylko na subkoncie ZUS. Na dalsze oszczędzanie w OFE zdecydowało się 2,56 mln Polaków. Teraz i oni - według rządowych rekomendacji - mieliby trafić pod całkowitą kuratelę ZUS, a zgromadzone przez nich pieniądze z likwidowanych OFE trafiłyby na Fundusz Rezerwy Demograficznej. Teoretycznie ma on być zabezpieczeniem na wypadek kłopotów finansowych państwa i zabezpieczać wypłaty świadczeń dla emerytów, ale wicepremier Mateusz Morawiecki nie krył, że trafi on pod stworzony przez niego Polski Fundusz Rozwoju, który ma finansować inwestycje państwa i państwowych spółek.

Bez względu na to, czy oszczędności z OFE będą inwestowane czy nie, po likwidacji funduszy wysokość emerytury będzie ustalana jednakowo dla wszystkich - kwoty dopisywane na indywidualne subkonta mają być tak samo waloryzowane. Dziś dla osób odprowadzających 2,9 proc. ze swojej pensji do funduszy obowiązuje zasada, że część ich przyszłego świadczenia zależy od tego, jak pieniędzmi zarządzają OFE.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tak naprawdę wciąż nie wiadomo, co czeka przyszłych emerytów - Dziennik Polski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski