Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taniec z jajami

Kazimierz Pawełek
Archiwum
Nagłe nadejście wiosny spowodowało, że oszalały jaja. Zapewne z nadmiaru powodzenia, jakim się cieszą, gdy nadchodzą święta barankowo-jajeczne.

Ale nie tylko, bo podobno w tej jajecznej hossie maczała swoje palce (brudne, jak twierdzą jarosławici i rydzykowici) Unia Europejska, zwiększając normę kwaterunkową dla kur niosek. Stąd też zapewne to szaleństwo cenowe jaj świeżych, chłodniczych i wszelkich innych. Fakt, zawsze na wiosnę jajeczny interes szedł w górę, nigdy jednak aż tak, jak w bieżącym roku, osiągając w apogeum szaleństwa jeden złoty za jedno jajo: duże, średnie, małe i nijakie. Jednak wyłącznie w postaci jaj ze wsi, czyli bez chemii.

Oznaki żółtkowo-białkowego szaleństwa można było dostrzec już w początkach roku, gdy jaja wiejskie, czyli chłopskie, osiągnęły rekordową, jak na tamte czasy, cenę pięćdziesięciu groszy za jeden kurzy produkt. Taka cena nie ostała się długo, bo niczym na sprężynie skoczyła o dziesięć groszy i skakać nie przestała. Cena oczywiście, bo sam produkt nadziany cholesterolem leżał sobie spokojnie w koszach bab z jajami. To nie było jednak jeszcze apogeum skakania, bo ani się człowiek obejrzał, jak faceci z jajami, które sprzedawali z bagażników samochodowych, zaśpiewali osiemdziesiąt groszy. I to za każde. Bez rozeznania (dla nas, laików), czy to jajo od kury grzebiącej, żywiącej się robalami, czy też fermowe (ale udające niefermowe), nadziewane chemią i rybnymi odpadami, co szczególnie daje się wyczuć w jajecznicy lub serwowane bardziej ekskluzywnie - po wiedeńsku.

Jajeczni biznesmeni z ulic naszego miasta poczuli się panami sytuacji, którzy mogą dyktować ceny niczym światowe korporacje.
- Po ile ma pan dziś jaja? - zapytała jajowego przedsiębiorcę skromna emerytka, wracająca z rekolekcji.
- Jak dla pani, to po złotówce - odpowiedział właściciel jaj i wiekowego żuka pełnego kurzego produktu.
- Czyś pan oszalał - zdenerwowała się starsza pani. - W sklepie są znacznie tańsze.
- To niech paniusia idzie do sklepu, a nie zawraca mi głowy - usłyszała starsza pani.
- Panie, pan nie ma Boga w sercu, żeby się tak cenić! - ubolewała.
- Jak pani za drogo, to niech pani sama jajko zniesie, ha, ha! - zarechotał handlarz.

Znajoma lekarka, pracująca w wiejskiej placówce, a otrzymująca od pacjentek honorarium w jajach, narzeka, iż tak kiepskiego roku, jak obecny, to jeszcze nie było. - Święta idą, a ja nie mam w lodówce ani jednego jajka. Chyba kupię w sklepie. Co za czasy - biadoli.

Zapewne pani doktor, jak i wielu, wielu innych, kupi wiele jaj, jako że Wielkanoc bez jajek, pisanek, kraszanek, to nie przymierzając jak rolnicy z PSL-u bez foteli, stanowisk, przywilejów i wszystkiego tego, co mogą wyorać na ulicy Wiejskiej w Warszawie.

Jaja, nieważne po ile, muszą mieć w koszyczkach dzieci idące do święcenia, gospodynie domowe do wielkanocnego barszczu czy żurku, a panowie na zakąskę. A poza tym, jak złożyć życzenia świąteczne bez podzielenia się jajkiem? Mus dotrzymania tradycyjnych zachowań spowoduje, że ludzie jaja kupią, chociaż czasami przeklinając pod nosem, lub też nucąc znajomy refren piosenki: "aby do maja, aby do maja, bo w maju zawsze tanieją jaja". Tylko czy na pewno…


Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski