To było pierwsze spotkanie TBV Startu po odejściu do ligi francuskiej Brandona Petersona. Brak amerykańskiego centra był dla czerwono-czarnych osłabieniem, ale trener David Dedek starał się ten problem zniwelować.
W początkowych fragmentach wydawało się, że to gospodarze lepiej weszli w mecz. Po trzech minutach czerwono-czarni mieli pięć oczek przewagi, ale pozostała część pierwszej odsłony należała do skutecznych szczecinian. Lublinianie oddawali dużo prób z dystansu, ale z kiepskimi efektami. Zdecydowanie lepsi w rzutach zza łuku, a także w walce pod koszem byli goście, którzy wypracowali 14 punktów zaliczki przed drugą ćwiartką.
Z każdą minutą kolejnej kwarty miejscowi grali coraz lepiej w defensywie i zatrzymywali wiele ataków rywali. Dzięki temu byli w stanie systematycznie zbliżać się do ekipy ze Szczecina. Pod koniec pierwszej połowy „Startowcy” zaprezentowali znakomitą skuteczność rzutów z dystansu. Cztery z rzędu celne „trójki” (w tym dwie Stefana Balmazovicia) dały czerwono-czarnym minimalne prowadzenie tuż przed zejściem na przerwę.
Rzuty z dystansu były także mocną bronią gospodarzy tuż po zmianie stron. W tym elemencie przodował Jakub Dłoniak. Najgroźniejsi lubelscy koszykarze byli po szybkich atakach, które napędzał dobrze dysponowany Doug Wiggins. Poczynania w ofensywie kosztowały jednak podopiecznych Davida Dedka dużo sił, przez co ich obrona nie była już tak szczelna. Wykorzystał to King, doprowadzając przy tym do remisu.
W trakcie trzeciej kwarty czwarte przewinienie zanotował Jarosław Trojan i miejscowi długo występowali na parkiecie bez nominalnego centra, którego najczęściej zastępowali Paweł Kowalski i Bartosz Ciechociński. Lublinianie mieli problemy w walce na tablicach, ale nadrabiali to w innych elementach. Dzięki temu rezultat długo był „na styku”.
W ostatniej minucie, zarówno gospodarze, jak i przyjezdni nie byli w stanie skutecznie sfinalizować kilku akcji z rzędu. Na tablicy wyników utrzymywał się remis 77:77. Na sekundę przed końcem zdaniem arbitrów faulowany przez Stefana Balmazovicia był Paweł Kikowski. Sędziowie podyktowali dla gości trzy rzuty wolne, z których dwa wykorzystał sam poszkodowany, zapewniając tym samym zwycięstwo ekipie King.
Po końcowej syrenie działacze oraz szkoleniowiec TBV Startu długo kwestionowali decyzję arbitrów dotyczącą faulu na Kikowskim i nie mogli się z nią pogodzić. Trener Dedek mówił nawet, że cała ta sytuacja to swego rodzaju spisek wobec lubelskiego klubu.
Spokojniejszy w ocenie był Łukasz Bonarek. - Zabrakło trochę szczęścia i trochę więcej spokoju w ostatnich akcjach – uważa skrzydłowy lubelskiej drużyny. – Szkoda bardzo takiego meczu, bo daliśmy z siebie sto procent i graliśmy naprawdę dobrze. Czegoś jednak zabrakło w końcówce, w dodatku odgwizdany faul był kontrowersyjny. Bardzo boli nas ta porażka, bo chcieliśmy ruszyć w górę tabeli – dodaje 23-latek.
Następna ligowa konfrontacja czeka „Startowców” 4 lutego, gdy podejmą w hali Globus Miasto Szkła Krosno.
TBV Start Lublin – King Szczecin 77:79 (13:27, 30:14, 22:24, 12:14)
TBV Start: Wiggins 18, Balzamović 18, Dłoniak 14, Kellogg 11, Trojan 9, Ciechociński 3, Kowalski 2, Covington 2, Bonarek, Jankowski. Trener: David Dedek.
King: Brown 19, Nowakowski 19, Kikowski 14, Robinson 10, Skibniewski 6, Dutkiewicz 4, Sword 4, Łukasiak 2, Robbins 1, Garbacz. Trener: Marek Łukomski.
Sędziowali: Janusz Calik, Maciej Kotulski, Tomasz Trybalski
Widzów: 2500
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?