Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr Provisorium w podróży. Kronika subiektywna Jacka Brzezińskiego

SH
Materiały Centrum Kultury
„Provisorium. Nieregularny dziennik z podróży” Jacka Brzezińskiego rozpoczyna się od pierwszego zagranicznego wyjazdu - w atmosferze ekscytacji, obawy, w zadymionym, trzęsącym się samolocie, a kończy u stóp pomnika Dostojewskiego w Moskwie, następnie „Braćmi Karamazow” granymi w Tibilisi.

Po drodze teatr zjeździł świat. Nie są to jednak dzieje instytucji, a luźne zapiski spotkań, wrażeń, które mimochodem stają się wycinkami historii jednego z najważniejszych, niezależnych zespołów teatralnych.

We wstępie autor i aktor Provisorium zaznacza, że dziennik pisał dla siebie, bez planów jego publikowania i bez pretendowania do miana pisarza. Choć przyznaje także, że potrzeba, aby zapisać dte zieje pojawiła się w 2007 r., gdy teatr istniał już trzydzieści lat i do członków zespołu docierała nieuchronność rozstania z Kompanią Teatr po dekadzie współpracy.

Jacek Brzeziński wspomina i ten okres, który zaowocował „Ferydurke” w reżyserii Janusza Opryńskiego i Witolda Mazurkiewicza (w pieszczotliwym skrócie „Ferdy”), wedle Jana Kotta jednym z najważniejszych polskich spektakli po wojnie. A także „Braci Karamazow”, już bez Kompanii, poprzedzonych długimi przygotowaniami i dyskusjami, gdzie zagrał Smierdiakowa. Ten spektakl w reż. Janusza Opryńskiego otworzył nowy etap.

Próby, nieporozumienia, imprezy, liczenie publiczności, oczekiwanie co kto napisze, proza życia w podróży - to wszystko składa się na subiektywny opis wydarzeń, dzięki którym łatwiej jest zrozumieć choćby pewne zmiany zachodzące w Provisorium . Jest to także swego rodzaju kronika przyjaźni; ludzi, którzy byli i są z tym teatrem związani oraz którzy stanęli na jego drodze w znaczący sposób.

Kolorytu dodają anegdoty. Na przykład ta odsłaniająca kulisy pobytu w słynnym nowojorskim teatrze La Ma Ma. Drogą absolutnego wyjątku (z szefową Ellen Stewart nie ma dyskusji) lubelscy artyści otrzymują pozwolenie na gotowanie. Dobrodusznie sądzą, że także na smażenie, co niestety skończy się dwukrotnym przyjazdem straży pożarnej.

Ale są też i opowieści wybrane z zakamarków historii, np. gdy z braku noclegu są zmuszeni mieszkać u pewnej angielskiej komuny albo zostają posądzeni przez szwedzkich celników o przemycanie narkotyków. Takich smaczków odnajdziemy w książce całą masę.

Jacek Brzeziński latami, z dokumentacyjnym zapałem, notował rozmaite drobne zdarzenia z teatralnego życia, obok zapisu faktów znalazły się zatem także strzępki wzruszeń, przeżytych emocji. Te fragmenty są szczególnie interesujące. Chociażby taki, z 2004 r.: „Gdyby ktoś powiedział mnie, kilkuletniemu chłopcu, wystającemu na kolejowym przejeździe, że po 40 latach, sto metrów dalej będą mnie oklaskiwać, nie wiedziałbym o czym mówi i co mu chodzi (...) W pobliżu mieszkali moi koledzy i koleżanki z klasy. Spotykaliśmy się tam, u nich, na podwórku. Śmierdziało z krochmalni, śmierdziało i skwierczało w kadziach drożdżowni. Dziś tych kadzi nie ma, zamiast drożdżowni jest hala - na co dzień magazyn opakowań na alkohole - gdzie właściciel Polmosu prezentuje polecane przez siebie spektakle.”

Spotkanie promocyjne odbędzie się 25 lutego w Centrum Kultury w Lublinie o godz. 17, w sali kinowej, wstęp wolny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski