Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

The Cranberries w Lublinie: Publiczność dopisała (ZDJĘCIA)

paf
Sobotni koncert The Cranberries nie mógłby być lepszy. Bo niby co należałoby w nim zmienić?

Zobacz też: Lao Che rozgrzali publiczność przed The Cranberries

Ostatni raz The Cranberries koncertowali wspólnie w 2013 roku, a koncert na Arenie był dopiero ósmym na ich obecnej trasie, więc Irlandczycy mogli wypaść trochę z formy. Zresztą, do takich obaw przyznała się na samym początku Dolores O’Riordan.

Ale, oprócz jednej wpadki ze źle dobraną gitarą (a może nie chodziło o gitarę, a o konflikt między gitarzystą, a wokalistką? Ich spór o prawa do nagrań skończył się w sądzie), niczego takiego nie było widać.

Fakt, O’Riordan nie ma charyzmy scenicznej Micka Jaggera. Przez większość czasu miała minę, jakby zastanawiała się, czy wyłączyła gaz w kuchni przed wyjazdem, taki to jej jednak urok. Ważniejsze, że przez cały koncert może dwa, góra trzy razy nie trafiła w dźwięk - i ona, i cała ekipa wypadli pod tym względem na prawdziwych profesjonalistów.

Wracając jeszcze do gitarzysty: to właśnie Noel Hogan wprowadzał najwięcej innowacji i wigoru do gry kapeli. Kilka zapalczywych solówek znakomicie zburzyło potraktowane “od linijki” wykonania hitów formacji. A tych było co niemiara. Nawet gdyby szukać na siłę wad tego (dodajmy: znakomicie zorganizowanego i przygotowanego) koncertu, to nie sposób byłoby narzekać na repertuar. Usłyszeliśmy w Lublinie wszystko, czego można sobie było zażyczyć. Od “Linger” przez “I Can’t Be With You” i “ mój ulubiony “Salvation” po punkt obowiązkowy: “Zombie”.

Do tego wszystkiego należy doliczyć aż cztery numery zagrane na bisy. W tym kontekście nie dziwi, że sobotni występ był największym koncertowym sukcesem Areny Lublin w jej krótkiej historii. Nie wiem, czy na stadionie było 11, czy 13 tysięcy osób, ale potwierdza się, że rockowy koncert słuchany w otoczeniu zaangażowanego tłumu nabiera odpowiedniego wymiaru. Kto był na Geldofie, wie, o czym mowa.

Może jednak byłbym w stanie znaleźć rzecz, która była w piątek wieczór do poprawki. To ten koszmarny kostium Dolores na początku występu. Rozumiem, że chciała przypodobać się polskiej widowni, ale przebieranie się za Bolesława Krzywoustego to jednak dziwny pomysł.

->> Noc Kultury 2016. Polecamy wybrane wydarzenia
->> Szalona noc, która odmienia miasto. Tak bawiliśmy się rok temu (ZDJĘCIA, WIDEO)
->> "Początek ogromnej zmiany w kulturze Lublina". Noc Kultury we wspomnieniach Agnieszki Wojciechowskiej (WIDEO)
->> "To szansa, by wyśnić sobie miasto". Dariusz Figura o Nocy Kultury (WIDEO)
->> "Pokazujemy to, co w Lublinie wyjątkowe". Joanna Wawiórka-Kamieniecka o tegorocznej Nocy Kultury (WIDEO)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: The Cranberries w Lublinie: Publiczność dopisała (ZDJĘCIA) - Kurier Lubelski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski