Każdy polski trzydziestoparolatek będzie pamiętał „To” z 1990 r. do końca swoich dni. Morderczego klauna nawiedzającego spokojne amerykańskie miasteczko nie da się zapomnieć, nie tylko dlatego, że klauny są straszne same w sobie (jest coś niepokojącego w dorosłym mężczyźnie, który zawsze się uśmiecha): Pennywise wie, czego boją się bohaterowie filmu, grupa nastolatków.
W „To” z 2017 roku reżyser Andy Muschietti robi dwa ważne zabiegi: Pierwszym jest podzielenie filmu na dwie części (data premiery drugiej nie jest znana), co było świetnym pomysłem, bo w obrazie z 1990 r. napięcie wyparowało w chwili, gdy chłopcy i dziewczęta walczący z Pennywisem pokazani byli jako dorośli. Druga zmiana to przesunięcie akcji filmu o 30 lat, do kiczowatych lat 80., kiedy dzieciaki na całym świecie karmiły się popem New Kids on The Block i grą „Street Fighter”. Nie licząc unowocześnień w postaci efektów specjalnych, zwłaszcza szwarccharakteru, straszniejszego niż trzy dekady temu.
Ale esencja „To” pozostała niezmienna - to obraz o lękach wchodzenia w dorosłość. Dlatego właśnie bohaterem filmu jest klaun, symbol tego, co dziecięce, tego, co musi pozostać za każdym człowiekiem w pewnym momencie życia. A dorosłość jest straszna. Członkowie bandy Frajerów muszą się mierzyć przecież nie tylko z graną przez Billa Skarsgarda tajemniczą istotą nawiedzającą miasteczko Derry. Beverly dostaje pierwszej miesiączki, staje się więc kobietą, co klaun wykorzystuje w krwawy sposób, a to jest nie w smak jej brutalnemu ojcu, dla którego „wciąż jest małą dziewczynką”. Stanleya czeka żydowski rytuał wejścia w wiek męski - bar micwa, najmniejszy fizycznie z paczki Eddie pozostaje wiecznie chorowitym dzieckiem dla swojej nadopiekuńczej matki.
Klaun oferuje oczywiście inną możliwość: „unosić się” w bajkowej krainie, jak w Krainie Zabawek z „Pinokia”, ale nie trzeba być psychoanalitykiem, by wiedzieć, że złudne to zabawy.
Dlatego Frajerzy schodzą do kanałów, teoretycznie po Gor-diego, zaginionego brata głównego bohatera Billa - którego w nowej wersji gra Jaeden Lie-berher, dorównując poprzednikowi, Jonathana Brandisowi - ale tak naprawdę kanały reprezentują to, co mroczne i nieznane w nas samych. Ta podróż w podświadomość w pojedynkę byłaby koszmarem. W towarzystwie sympatycznych outsiderów jest bolesna i straszna, ale da się ją przeżyć. Jak w życiu.
„To” (2017) reż. Andres Muschietti
Film obejrzany dzięki uprzejmości sieci Cinema City
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?