Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"To" wg Stephena Kinga w kinach. Krwawe bóle dorastania (recenzja)

Paweł Franczak
Pennywise w 2017 roku jest podrasowany i ma większy wachlarz możliwości, ale i bez tych błyskotek można przez niego nabawić się koulrofobii (lęku przed klaunami)
Pennywise w 2017 roku jest podrasowany i ma większy wachlarz możliwości, ale i bez tych błyskotek można przez niego nabawić się koulrofobii (lęku przed klaunami) materiał dystrybutora
Na ekrany trafiła właśnie nowa wersja „To”, według książki Stephena Kinga. Horror o klaunie Pennywise to podróż w głąb własnej podświadomości.

Każdy polski trzydziestoparolatek będzie pamiętał „To” z 1990 r. do końca swoich dni. Morderczego klauna nawiedzającego spokojne amerykańskie miasteczko nie da się zapomnieć, nie tylko dlatego, że klauny są straszne same w sobie (jest coś niepokojącego w dorosłym mężczyźnie, który zawsze się uśmiecha): Pennywise wie, czego boją się bohaterowie filmu, grupa nastolatków.

W „To” z 2017 roku reżyser Andy Muschietti robi dwa ważne zabiegi: Pierwszym jest podzielenie filmu na dwie części (data premiery drugiej nie jest znana), co było świetnym pomysłem, bo w obrazie z 1990 r. napięcie wyparowało w chwili, gdy chłopcy i dziewczęta walczący z Pennywisem pokazani byli jako dorośli. Druga zmiana to przesunięcie akcji filmu o 30 lat, do kiczowatych lat 80., kiedy dzieciaki na całym świecie karmiły się popem New Kids on The Block i grą „Street Fighter”. Nie licząc unowocześnień w postaci efektów specjalnych, zwłaszcza szwarccharakteru, straszniejszego niż trzy dekady temu.

Ale esencja „To” pozostała niezmienna - to obraz o lękach wchodzenia w dorosłość. Dlatego właśnie bohaterem filmu jest klaun, symbol tego, co dziecięce, tego, co musi pozostać za każdym człowiekiem w pewnym momencie życia. A dorosłość jest straszna. Członkowie bandy Frajerów muszą się mierzyć przecież nie tylko z graną przez Billa Skarsgarda tajemniczą istotą nawiedzającą miasteczko Derry. Beverly dostaje pierwszej miesiączki, staje się więc kobietą, co klaun wykorzystuje w krwawy sposób, a to jest nie w smak jej brutalnemu ojcu, dla którego „wciąż jest małą dziewczynką”. Stanleya czeka żydowski rytuał wejścia w wiek męski - bar micwa, najmniejszy fizycznie z paczki Eddie pozostaje wiecznie chorowitym dzieckiem dla swojej nadopiekuńczej matki.

Klaun oferuje oczywiście inną możliwość: „unosić się” w bajkowej krainie, jak w Krainie Zabawek z „Pinokia”, ale nie trzeba być psychoanalitykiem, by wiedzieć, że złudne to zabawy.

Dlatego Frajerzy schodzą do kanałów, teoretycznie po Gor-diego, zaginionego brata głównego bohatera Billa - którego w nowej wersji gra Jaeden Lie-berher, dorównując poprzednikowi, Jonathana Brandisowi - ale tak naprawdę kanały reprezentują to, co mroczne i nieznane w nas samych. Ta podróż w podświadomość w pojedynkę byłaby koszmarem. W towarzystwie sympatycznych outsiderów jest bolesna i straszna, ale da się ją przeżyć. Jak w życiu.

„To” (2017) reż. Andres Muschietti

Film obejrzany dzięki uprzejmości sieci Cinema City

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski